Kup subskrypcję
Zaloguj się

Największy kontrakt w historii polskiej armii bez offsetu. Oto dlaczego niemożliwa będzie "polonizacja" abramsa

Politycy zapowiedzieli, że Polska kupi 250 czołgów Abrams za łączną kwotę 23 mld zł. Będzie to największy zakup w historii polskiej armii. Strona amerykańska nie potwierdziła jeszcze sprzedaży czołgów, ale przy okazji zakupu nie mówi się nic o offsecie dla polskiej zbrojeniówki czy innej dziedziny gospodarki. Gen. Mirosław Różański mówi, że mało prawdopodobna będzie także "polonizacja" abramsa.

Polska chce kupić 250 czołgów Abrams.
Polska chce kupić 250 czołgów Abrams. | Foto: Andrzej Iwanczuk / Reporter

Abrams dla polskiej armii

Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak w ubiegłym tygodniu na tle żołnierzy z Pierwszej Warszawskiej Brygady Pancernej - która ma na wyposażeniu m.in. czołgi typu Leopard - ogłosili hucznie, że Wojsko Polskie będzie wyposażone w czołgi Abrams już od przyszłego roku. Polska ma pozyskać łącznie 250 czołgów III generacji Abrams M1A2 SEPv3 - jest to najnowocześniejsza pod względem technicznym wersja czołgu, która weszła na wyposażenie w latach 2019-2020.

Czołgi mają zostać kupione bez przetargu i bez offsetu (czyli zamówień w polskim przemyśle), w ramach tzw. procedury Foreign Military Sales (FNS) – czyli zamówienia międzyrządowego z administracją USA. Oznacza to, że w tym przypadku nie będzie żadnych negocjacji - w ramach tego programu pozyskuje się sprzęt na zasadach podobnych jak armia amerykańska, z pewną marżą również ściśle określoną.

– Jeśli Błaszczak dopiero dzisiaj wysłał zapytanie ofertowe, to wszystko się jeszcze może zdarzyć. Sprawa zakupu tych czołgów mimo szumnych deklaracji nadal jest niepewna, bo nie ma jeszcze decyzji. Zapewne, zanim MON złożyło to zapytanie, to na drodze dyplomatycznej w relacjach z amerykańską agencją obsługującą program FMS, uzgodniło, czy mogą się spodziewać pozytywnej odpowiedzi. Ale na odtrąbienie sukcesu jest jednak za wcześnie - mówił dla Onetu Czesław Mroczek, były wiceminister obrony odpowiedzialny za modernizację armii.

Czołg dobry, ale czy na polskie warunki?

Generał broni w stanie spoczynku Mirosław Różański, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, mówi w rozmowie z Business Insider Polska, że musimy pamiętać, że abramsy jeżeli zostaną kupione, to zostaną kupione wg standardów amerykańskich, a to dużo zmienia.

- Tam nie ma formuły na coś, co my nazywamy "polonizacją”. Jeżeli byśmy chcieli zamontować jakiekolwiek polskie podzespoły, np. łączności, obserwacji czy jakikolwiek inny, to mogliby to zrobić tylko i wyłącznie Amerykanie. To oni mają "prawa autorskie” do tego czołgu. Musieliby przeprowadzić testy i badania, czy polskie systemy byłyby funkcjonalne, żeby mogli dać nam rękojmię, że czołg będzie w pełni funkcjonalny i sprawny. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o zasady funkcjonowania offsetu, to występują one w przypadku porozumienia na linii rząd-rząd. Rząd amerykański musiałby zaoferować coś dodatkowego, np. inwestycje w polskie firmy zbrojeniowe czy inną dziedzinę gospodarki naszego państwa. Amerykanie są bardzo pragmatyczni i wcale się nie spieszą z takimi rozwiązaniami. Inaczej to wygląda w przypadku nawiązywania współpracy amerykańskich firm z polskimi. Tutaj jednak mamy do czynienia z porozumieniami typowo biznesowymi, ale to nie ma nic wspólnego z polonizacją czy offsetem. Wszelka narracja, która zakłada, że my coś zyskamy na zakupie tych czołgów, jest kierowana przez osoby, które niewiele wiedzą na temat kupowania sprzętu od Amerykanów - mówi.

Generał wskazuje, że mimo tego, że amerykański czołg ma ogromne możliwości, mogą one nie być w pełni wykorzystane na polskim terenie.

- Jeżeli zadamy pytanie: czy Abrams jest czołgiem dobrym - odpowiedź jest jedna: bardzo dobrym. Jeżeli zapytamy, czy jest to czołg idealny na polskie warunki, to odpowiadam, że to jest czołg, który dzisiaj nie zostanie w pełni wykorzystany, w zakresie jego walorów taktyczno-bojowych. Siły zbrojne nie są przygotowane na implementację tego typu uzbrojenia: począwszy od środków transportowych, po środki serwisowe i logistyczne. Na naszym teatrze działań ten czołg nie jest najlepszym rozwiązaniem - jest to czołg ciężki, który tylko na kilku mostach mógłby pokonać rzeki Polski, a tych jest całkiem sporo. Poza tym jest to czołg, który na terenie ściany wschodniej będzie czołgiem niemanewrowym i będzie miał problemy z przemieszczaniem się. Po szczycie w Warszawie, kiedy zdecydowano o rozmieszczeniu czterech grup bojowych: na Litwie, w Polsce, Łotwie i Estonii - Amerykanie zatrzymali się na Polsce - nie rozlokowali się w krajach bałtyckich. Chodziło przede wszystkim o aspekt drożności wschodniej flanki NATO. Jeszcze za czasów Baracka Obamy Amerykanie skierowali brygadową grupę pancerną na wschód Europy - rozmieszczona jest ona w Świętoszowie i Żaganiu - jest to ściana zachodnia. Dzieje się tak dlatego, że Amerykanie są mądrymi strategami i wiedzą, że gdyby doszło do konfliktu, to czołgi będą używane w zupełnie innym celu niż do obrony granic. Ja używam takiego porównania: ministrowie Błaszczak i Macierewicz nauczyli się grać w warcaby, ale nie w szachy. Gdyby poznali tę królewską grę, to wiedzieliby, gdzie się rozmieszcza najsilniejsze figury i jak się je wykorzystuje. Jednostki pancerne to jednostki, które zazwyczaj są wykorzystywane do zwrotów zaczepnych: kontrataków i kontruderzeń. Dziś przed siłami zbrojnymi stoją zupełnie inne wyzwania i te 23 mld zł można by wydatkować zupełnie inaczej i bardziej efektywnie - mówi.

Offsety przy poprzednich przetargach

Ostatni największy zagraniczny zakup dla polskiej armii to słynne F-35. Jak donosiła jako pierwsza "Rzeczpospolita", przy zakupie 32 maszyn, polski rząd zrezygnował z umowy offsetowej. Kontraktem objęty był poza samolotami pakiet szkoleniowy – przygotowanie w USA 24 pilotów i 90 techników. Pakiet obejmuje także budowę w kraju naziemnego Zintegrowanego Centrum Szkoleniowego z ośmioma symulatorami. Umowa wprowadza też wsparcie logistyczne, czyli dostęp do części zamiennych i informatycznych systemów zarządzania eksploatacją floty F-35 i asysty technicznej producenta do 2030 r. "Rz" pisała, że MON zrezygnował z offsetu, bo program budowy i rozwoju samolotów F-35 jest programem zamkniętym:

Oznacza to, że inwestycje przemysłowe związane z budową i serwisowaniem na poziomie zakładowym myśliwców zostały ulokowane już wcześniej w państwach, które współfinansowały budowę nowego samolotu w ramach programu Joint Strike Fighter. Według MON Polska na starcie programu JSF otrzymała propozycję dołączenia do projektu, lecz z niej nie skorzystała. Decyzja ta doprowadziła do zmarnowania szansy uczestnictwa polskiego przemysłu obronnego w innowacyjnym technologicznie projekcie

- tłumaczyło MON.

Dyskusja wokół offsetu rozgorzała w przypadku wcześniejszego przetargu na śmigłowce Caracal. Transakcję rozpoczął jeszcze rząd PO-PSL, ale ostatecznie do niej nie doszło, kiedy stery w MON objął Antoni Macierewicz. Airbus Helicopters w liście otwartym do premier Beaty Szydło pisał, że "firma zaoferowała offset o wartości przekraczającej cenę netto dostawy 50 śmigłowców Caracal, która została ustalona w wysokości 10,8 mld zł. Wartość umów offsetowych miała wynieść tyle, ile cena zakupu plus VAT – "co doprowadziło do łącznej wartości offsetu w wysokości 13,4 mld zł" - pisała firma.

Rok wcześniej, bo w maju 2015 roku, resort gospodarki poinformował o zaakceptowaniu wykonania przez Lockheed Martin zobowiązań offsetowych związanych z pozyskaniem 48 myśliwców wielozadaniowych F-16C/D dla Sił Zbrojnych RP. Łączna wartość offsetu została wyceniona na ponad 6 mld dolarów. W okresie 10 lat przeprowadzono w ramach umowy trzydzieści projektów offsetowych, z udziałem zarówno podmiotów z sektora lotniczo-obronnego, jak np. Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych, WSK-PZL Rzeszów, Mesko, PZL Mielec, Nitrochem, Instytut Lotnictwa w Warszawie, jak i z branży samochodowej, wytwórczej czy energetycznej. 18 projektów offsetowych miało charakter bezpośredni, a 12 pośredni. Warto przypomnieć, że 18 kwietnia 2003 r. rządy Polski i Stanów Zjednoczonych podpisały kontrakt na dostawę 36 jednomiejscowych samolotów bojowych F-16C i 12 dwumiejscowych samolotów szkolno-bojowych F-16D w latach 2006-2008.