To był turniej nauki nie tylko o futbolu, ale i hejcie. Hiszpanie, na przykładzie Alvaro Moraty i Luisa Enrique, zrozumieli, jak duży ma on wpływ na sportowców. Anglicy też zdawali się wyciągać wnioski. Na ich drodze do finału problemów nie było. Zamiast o konfliktach, rozmawialiśmy o kapitalnej atmosferze w kadrze, która wyciszała większość debat. Ale wystarczyły trzy zmarnowane rzuty karne, by z angielskich kibiców wyszło to, co najgorsze.
Anglicy finał przegrali w serii jedenastek. Karne zmarnowali trzej czarnoskórzy piłkarze – Jadon Sancho, Marcus Rashford i Bukayo Saka. Kiedy płakali na murawie, ich media społecznościowe zapełniały się obraźliwymi komentarzami. "Wracaj do Nigerii". "Wypier... z mojego kraju". "Twoja stara to małpa". "To wszystko wina czarnych". To tylko kilka z tysięcy wpisów, w większości wypełnionych emotikonami bananów czy małp, co potwierdza skalę problemu, o której niedawno pisał "The Guardian".
W komunikacie angielska federacja (FA) pisze, że jest "zbulwersowana" i "zszokowana" skalą rasizmu w internecie. Policja zapowiedziała wszczęcie śledztwa i zaznaczyła, że "takie zachowania nie będą tolerowane". Premier Boris Johnson nazwał wpisy "zatrważającymi", oczekuje "największych możliwych kar" i dodał: - Ci piłkarze powinni być traktowani jak bohaterowie, a nie obrażani.
- Odpowiedzialni za tę skandaliczną sytuację powinni się wstydzić - przyznał Johnson. Ale jego wypowiedź Brytyjczykom się nie spodobała. Zwracają oni uwagę, że premier wybiera sobie narrację pasującą do momentu. - Przeglądam "breaking newsy". I widzę, że "premier krytykuje rasistowskie obrażanie piłkarzy. Ale przecież ten sam premier dał zielone światło wygwizdywaniu piłkarzy, którzy chcieli promować równość! – grzmiał w Sky Sports Gary Neville, były reprezentant Anglii.
Gdy piłkarze wspierali walkę z rasizmem klękając na murawie, Johnson - idąc za głosem podzielonego społeczeństwa - ich krytykował. Nie zgadzał się na piętnowanie fanów wygwizdujących klękających piłkarzy, a Priti Patel, minister spraw wewnętrznych, przekonywała, że kibice mają prawo wygwizdywać zawodników, bo klęczenie to "gest polityczny".
– Podejście piłkarzy, którzy za pośrednictwem klękania, cichego protestu, chcieli walczyć z rasizmem, zostało wyśmiane przez najważniejszych polityków. Przecież to absurd! I droga donikąd – krytykował Neville. – Zamiast promować równość, promowaliśmy podziały i kończymy w sytuacji, w której sekundę po zmarnowanym karnym dało się przewidzieć taki żałosny scenariusz. Musimy działać, ale muszą też działać UEFA i giganci mediów społecznościowych. Sami tej walki nie wygramy – dodał legendarny obrońca Manchesteru United i komentator Sky Sports.
"Firmy muszą ponosić odpowiedzialność i działać, by zapobiegać hejtowi" – przekonywał burmistrz Londynu Sadiq Khan. Anglicy kolejny raz ruszyli na wojnę z rasizmem i nienawiścią w mediach społecznościowych, ale na razie to walka z wiatrakami. Firmy były krytykowane za brak działań. W komunikatach używały okrągłych słów i podejmowały pozorowane działania bez wpływu na rzeczywistość. A problem pozostawał, o czym pisaliśmy w Sport.pl. Bojkot mediów społecznościowych z kwietnia i maja pomógł zwrócić uwagę na problem, ale gdy pojawił się pierwszy moment próby, kłopot wrócił. I to ze zdwojoną siłą.
Niedzielny finał stał pod znakiem skandali. Nie rozmawiamy tylko o rasizmie, ale i fatalnym zachowaniu brytyjskich kibiców. Zaczęło się już w fazie pucharowej Euro, gdy wygwizdywali hymny każdego kolejnego rywala. W meczu z Niemcami wyzywali zapłakaną dziewczynkę. W starciu z Danią świecili laserem w oczy Kaspera Schmeichela, przez co UEFA wszczęła dochodzenie. A przy okazji finału przeszli samych siebie.
Przed meczem rzucali się butelkami, a ulice Londynu przypominały chlew. Pod bramami stadionu doszło do starć z policją, w wyniku których na Wembley dostało się mnóstwo osób bez biletu, czego efektem były kłopoty z zajmowaniem miejsc na stadionie. UEFA miała szczęście, że trybuny oficjalnie nie były wypełnione w 100 proc., bo inaczej sytuacja byłaby nie do opanowania. Do tego świat obiegły skandaliczne filmiki z bijatykami na Wembley czy ujęcia z "przygotowań" do meczu z obscenicznymi scenami z udziałem Anglików. "Ci kibice naprawdę zawiedli tę reprezentację. I wszystkich Anglików" – napisała znana dziennikarka Nigella Lawson. I trudno się z nią nie zgodzić.