×

Historia mężczyzny, który spożywał radioaktywny napój. W końcu wszystkie jego kości się rozpadły

Na początku XX wieku medycyna była dość interesująca. Spożywanie materiałów radioaktywnych lub wcieranie ich w skórę było na porządku dziennym.


Promieniotwórcze pierwiastki

W 1896 roku francuski fizyk Henri Becquerel odkrył radioaktywne właściwości uranu. Niedługo potem zorientowano się, że polon, tor i rad również emitują promieniowanie, a Maria Skłodowska-Curie zapoczątkowała termin radioaktywność.

Promieniotwórcze pierwiastki stały się tak modne, że dodawano je praktycznie do wszystkiego. Trafiły do pasty do zębów, syropów, a nawet tworzono specjalne wkładki do papierosów, które „miały zwiększyć doświadczenia palącego i obniżyć poziom smoły”.

Jeden z tych leczniczych produktów o wątpliwych właściwościach zdrowotnych stał się ulubieńcem amerykańskiego sportowca Ebena Byersa. Swoją sławę zyskał po wygraniu amatorskich mistrzostw USA w golfie w 1906 roku.

Przestroga Ebena Byersa

Byers miał także opinię kobieciarza i chętnie wykorzystywał swój status celebryty. W 1927 pech chciał, że spadł z łóżka w pociągu i doznał kontuzji ramienia. Uraz utrudniał mu zarówno uprawianie sportu, jak i zapraszanie pań do swojej sypialni.

Lekarz Byersa przepisał mu napój o nazwie Radithor, by złagodzić ból, głównie dlatego, że twórca środka płacił lekarzom za każdą wykupioną butelkę. Niemniej jednak ból golfisty ustąpił – zwyczajnie przeszedł lub był to efekt placebo.

Sam Radithor był radem rozcieńczonym wodą, coś jak leki homeopatyczne z rakiem gratis. Placebo jednak wchodzi mocno, więc Byers był przekonany, że właśnie odkrył eliksir życia, cudowny lek na wszystko.

Moda na radioaktywność

O korzyściach płynących z magicznego soku Byers opowiedział kolegom po fachu. Każdemu z nich wysłał skrzynię śmiercionośnego napoju, a nawet podawał go swoim koniom wyścigowym. Ze swojej strony wypił 1400 15-mililitrowych butelek śmierci w płynie.

W tamtych czasach nie było organów, które rozważałyby nad szkodliwymi skutkami spożywania radioaktywnych pierwiastków. Należy jednak wspomnieć, że podjęto działania przeciwko jednemu z producentów, gdyż w składzie było mniej śmiercionośnych materiałów, niż obiecywała butelka.

Śmierć w płynie

Po kilku latach przyjmowania raka w płynie, Byers zaczął tracić na wadze, skarżył się na bóle głowy i tracił zęby. Lekarzowi powiedział, że nie czuje się w formie, co zapewne było bardzo łagodnym określeniem, biorąc pod uwagę kruszące się kości.

W 1931 roku organy regulacyjne w końcu się obudziły, by z zaskoczeniem stwierdzić, że promieniowanie jednak jest szkodliwe. Byers nadawał się na doskonałego świadka, ale był zbyt słaby, by zeznawać, więc oświadczenie wysłano za pośrednictwem prawników.

„Cała górna szczęka Byersa, z wyjątkiem dwóch przednich zębów i większości dolnej szczęki po prostu się rozpadła”. Prawnik poinformował też o tym, że „cała pozostała tkanka kostna jego ciała rozpadała się, a w czaszce tworzyły się dziury”.

Skutki uboczne

Byers dowiedział się, że jego cudowne lekarstwo było zabójcze na kilka tygodni przed śmiercią w wieku 51 lat. Wtedy pozostało mu już tylko sześć zębów. Jak większość ofiar, został pochowany w ołowianej trumnie.

Wielu lekarzy później tłumaczyło tragiczne skutki promieniowania (przynajmniej ta część, która nie raczyła pacjentów śmiertelnymi toksynami). Śledztwo ostatecznie doprowadziło do upadku radioaktywnego przemysłu i szarlataństwa.

W międzyczasie twórca Radithoru do samej śmierci upierał się, że jego środek jest cudowny i wyleczy cię ze wszystkiego. W 1949 roku zmarł na raka pęcherza, a ekshumacja 20 lat później ujawniła skutki promieniowania.


Fotografie: facebook (miniatura wpisu), web.archive.org, content.time.com

Mika Nojewska

Miłośniczka wszystkiego, co dziwne i ciekawe. Głównie tworzy teksty dla nauka.rocks i przed komputerem spędza więcej czasu, niż chciałaby się przyznać. W wolnym czasie odkrywa nieodkryte i próbuje opanować świat. Kocia mama i mag na 55 levelu

Może Cię zainteresować