Religia w środku planu lekcji. Rodzic walczy z dyskryminacją w szkole. "Batalia na całą miejscowość"

Paweł Nijakowski jest ojcem piątoklasisty. Od kilku lat walczy z umieszczania religii pomiędzy obowiązkowymi lekcjami. "Trwają wybory na wójta gminy Dopiewo. Szczególnie zależy mi na nagłośnieniu tematu w momencie, w którym jeden z kandydatów powiedział, że większość uczniów uczęszcza na religię i można umieszczać ją w środku planu" - podkreśla w rozmowie z redakcją edziecko.pl.

Syn Pawła Nijakowskiego uczęszcza do Szkoły Podstawowej nr 1 Skórzewie pod Poznaniem. Ojcu ucznia nie podobał się fakt, że religia była umieszczana pomiędzy obowiązkowymi przedmiotami w planie lekcji i postanowił zainterweniować w tej sprawie u dyrekcji szkoły. O sytuacji zrobiło się głośno i niebawem z Pawłem Nijakowskim zaczęli kontaktować się rodzice dzieci z innych szkół w gminie. Prosili, aby pomógł im rozwiązać ten problem. 

Religia w środku planu lekcji

To mała miejscowość, rodzice dzieci w podobnym wieku często się znają i w końcu o mnie usłyszeli. Próbowałem im pomóc, ale okazało się, że nie wszystkie szkoły są otwarte na zmiany. Niezliczone rozmowy i pisma z prośbami o umieszczanie religii na skrajnych lekcjach, w wielu miejscach po prostu trafiają w próżnię

- mówi.

W czerwcu 2020 roku Paweł Nijakowski napisał pismo do kuratorium oraz list otwarty, który opublikowano w jednej z lokalnych, wielkopolskich gazet "Puls Gminy" i na stronie Fundacji Wolność od Religii. Dotyczyły one identycznej sytuacji w szkole Podstawowej nr 2 w Skórzewie. Niestety, jak podkreśla Paweł Nijakowski, dyrektorka placówki uznała wówczas, że apel nie dotyczy większej społeczności.

Na początku zeszłego roku, z mojej działalności wyszła głośna batalia na całą miejscowość i po mnie podobny problem zaczęli sygnalizować rodzice z innych placówek. Teraz trwają wybory na wójta gminy Dopiewo. Szczególnie zależy mi na nagłośnieniu tematu w momencie, gdy były zastępca wójta, a obecny kandydat Paweł Przepióra powiedział, że większość osób uczęszcza na religię i można umieścić ją w środku planu. Zaskoczył mnie swoim sposobem rozumienia demokracji. Chcę pokazać, że to nieprawda i rodzice domagają się zmian w tej kwestii. Zależy mi na nagłośnieniu tematu.

- tłumaczy.

Zobacz wideo Klaudia Halejcio pokazała niespodziankę, jaka czekała na nią w domu po powrocie ze szpitala

Paweł Nijakowski zwraca uwagę na fakt, że udział w katechezie osób faktycznie niezainteresowanych tym przedmiotem, znudzonych i przeszkadzających w prowadzeniu zajęć, utrudnia skupienie się na religii tym, którzy naprawdę chcą coś wynieść z lekcji.

"Gdy religia jest na godzinach skrajnych, raptem z zajęć wypisuje się połowa klasy. Dzieje się tak, bo uczniowie wreszcie nie są przymuszeni do uczestnictwa w katechezie i alternatywą nie jest dla nich koczowanie godziny na korytarzach. To o czymś świadczy. Kiedyś na zebraniu rodziców zaproponowałem, aby dyrekcja szkoły wystąpiła do biskupa archidiecezjalnego o zmniejszenie godzin religii z dwóch do jednej tygodniowo. Na radzie dominowały głosy poparcia. Jednak jak przyszło do podpisywania dokumentu, to niektórzy zaczęli się wycofywać i to bynajmniej nie z powodu zmiany przekonań. A to ktoś mieszka z babcią i boi się, co pomyśli, a to ktoś prowadzi lokal i obawia się, że lista podpisów trafi do władz lokalnej parafii, a ksiądz będzie zniechęcał parafian do korzystania z jego usług. Rodzice to popierają, ale się boją jawnie sprzeciwić" - uważa.

Paweł Nijakowski opublikował na swoim blogu kolejny list zatytułowany "Wola większości czy przymusowa katechizacja - czyli 'demokracja' w Gminie Dopiewo". Jest on apelem o zmianę podejścia we wszystkich placówkach w gminie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.