"Kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli". Głosy krytyczne

Tysiące kobiet zrezygnowało ze swojego życia, by pójść za Matką Teresą dołączając do jej zakonu Misjonarek Miłości. W podcaście “The Turning” zakonnice dzielą się swoimi wspomnieniami z życia w zakonie i współpracy z Matką Teresą. Mówią nie tylko o oddaniu i modlitwie, ale także opowiadają historie o cierpieniu, samookaleczaniu, samotności. Kolejne odcinki podcastu "New York Times’a" ujawniają kulisy życia zakonnego Misjonarek Miłości, a także samej Matki Teresy i szczegóły jej działalności.

"Kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli". Głosy krytyczneOnet
"Kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli". Głosy krytyczne
  •  W 1950 r. powstało zgromadzenie Misjonarek Miłości, a Matka Teresa mówiła, że jej powołaniem jest kochać, cierpieć i ratować dusze, by nasycić pragnienie miłości Jezusa.  
  • Prawdziwy rozgłos Misjonarkom Miłości, a przede wszystkim Matce Teresie, przyniósł film dokumentalny "Coś pięknego dla Boga" z 1969 r., po obejrzeniu którego wiele kobiet zdecydowało się na wstąpienie do zakonu
  • Urodzony w Kalkucie lekarz Aroup Chatterjee, autor książki "Mother Teresa - The Untold Story”uważa, że kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli
  • Zakonnice, które spędziły wiele lat w Misjonarkach Miłości w podcaście "The Turning" opowiadają jak wyglądała codzienność pracy w zgromadzeniu
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Dzień po śmierci Matki Teresy jej ciało leżało w domu w Kalkucie. Setki ludzi stały na zewnątrz w deszczu. Niektórzy płakali. Wewnątrz siostry klęczały lub stały wokół jej ciała. Odmówiono na głos różaniec i podchodzono, by pocałować stopy Matki Teresy.

Kaplica była zbyt mała dla wszystkich odwiedzających, którzy chcieli złożyć hołd, więc ciało Matki Teresy niesiono w otwartej trumnie do kościoła, gdzie leżała przez tydzień. W jej pogrzebie uczestniczyło około 15 tys. osób, w tym dygnitarze z całego świata: prezydenci Albanii, Ghany, Włoch, królowa Hiszpanii, królowa Belgii, królowa Jordanii, Hillary Clinton. Są tacy, którzy uważają, że nie zasłużyła w ogóle na miano świętej.

reklama

Niewiele wiadomo o życiu Matki Teresy przed jej wstąpieniem do zakonu. W podcaście "The Turning" zdradzanych jest kilka szczegółów z jej młodości.

Religijne powołanie

Wiadomo, że Matka Teresa urodziła się w 1910 r. w albańskiej rodzinie w mieście skopje - obecnie Macedonia. Nazywała się Agnes Gonxha Bojaxhiu. Wbrew pozorom jej rodzina wcale nie należała do biednych. Ojciec Matki Teresy był w mieście postacią bardzo znaną - członkiem rady miasta, biznesmenem i działaczem.

Zmarł jednak, gdy Matka Teresa miała ok. 9 lat, przypuszcza się, że mógł zostać zamordowany z powodu swojej politycznej aktywności. W ciągu kilku kolejnych miesięcy w wyniku pandemii grypy zmarło kolejnych siedmiu najbliższych krewnych Matki Teresy. Ona sama nie wypowiadała się publicznie o swoim dzieciństwie, ale wiele wskazuje na to, że jej rodzina stała się jeszcze bardziej religijna po śmierci bliskich. W filmie "Coś pięknego dla Boga" powiedziała Malcomowi Muggeridge’owi, że poczuła religijne powołanie w wieku 12 lat. Nigdy nie miała co do tego wątpliwości.

Kiedy miała 18 lat, wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Loretanek - rzymskokatolickiego zakonu, gdzie przyjęła imię Maria Teresa. To właśnie ten zakon wysłał ją do Kalkuty.

W latach 20. i 30. Indie były pod panowaniem brytyjskim, wiele osób z całego świata przenosiło się do Kalkuty. Wraz z innymi siostrami Matka Teresa uczyła w Kalkucie szkole dla dziewcząt, gdzie później została dyrektorką. W 1937 r. złożyła ostatnie śluby i zgodnie ze zwyczajem Loretanek została "matką", a nie siostrą Teresą.

Gdy miała 36 la i przebywała w odosobnieniu u podnóża Himalajów usłyszała głos, który, jak go opisała, był bardzo czysty i wyraźny. Mówi o tym ojciec Brian Kolodiejchuk, który jest kapłanem Misjonarek Miłości i generalnym przełożonym.

Ojciec Brian opowiada, że Matka Teresa wiedziała, że ​​tym głosem był Jezus i że Jezus powiedział jej, aby poszła za nim, za swoim nowym powołaniem. Miał powiedzieć Matce Teresie: "porzuć wszystko i podążaj za Mną do slumsów – aby Mi służyć wśród najbiedniejszy z biednych" i przekazać, że biedni go nie znają, dlatego to Matka Teresa ma być światłem Jezusa.

"Kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli". Głosy krytyczneMichael Brennan / Getty Images
"Kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli". Głosy krytyczne

Kochać, cierpieć i ratować dusze

reklama

W 1946 r. doszło do poważnych zamieszek społecznych między Hindusami a muzułmanami, w wyniku których w niedługim czasie zginęło od pięciu do 10 tys. ludzi. Rok później Indie uzyskały niepodległość, a kraj został podzielony na Indie i Pakistan.

Wówczas to piętnaście milionów ludzi zostało wysiedlonych ze swoich domów, a uchodźcy napływali masowo do Kalkuty. Matka Teresa widziała ogromną liczbę ludzi mieszkających na ulicy i to im miała pomóc. Zaczęła starania o powołanie nowego zakonu i tak w 1950 r. powstało zgromadzenie Misjonarek Miłości, a Matka Teresa mówiła, że jej powołaniem jest kochać, cierpieć i ratować dusze, by nasycić pragnienie miłości Jezusa.

Prawdziwy rozgłos Misjonarkom Miłości, a przede wszystkim Matce Teresie, przyniósł film dokumentalny "Coś pięknego dla Boga" z 1969 r., po obejrzeniu którego wiele kobiet zdecydowało się na wstąpienie do zakonu.

Malcolm Muggeridge - reżyser filmu, był przekonany, że w trakcie jego kręcenia nastąpił cud. Miało się to stać w Domu Umierających w Kalkucie. Kiedy ekipa próbowała tam nakręcić zdjęcia, pokój był ciemny i reżyser obawiał się, że niczego nie będzie widać. W trakcie montażu okazało się jednak, że pokój wygląda, jakby był w pełni oświetlony. Muggeridge natychmiast ogłosił, że to boska interwencja.

Tę teorię obala Christopher Hitchens, autor filmu "Hell’s Angel" krytykującego Matkę Teresę. Przeprowadził on wywiad z kamerzystą Muggeridge’a, który przyznał, że owszem, martwili się słabym światłem, ale też używali nowego rodzaju taśmy, której wcześniej nie mieli okazji przetestować. Kiedy zobaczono, że na nagraniu z ciemnego pomieszczenia widać każdy szczegół, kamerzysta chciał przypisać ten sukces właśnie nowo użytej taśmie, ale Malcolm siedzący w pierwszym rzędzie odwrócił się i powiedział: "To boskie światło! To Matka Teresa!". Malcolm Muggeridge nie mógł przestać mówić o tym cudzie.

Dalsza część tekstu po materiale wideo.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli?

reklama

Christopher Hitchens w podcaście mówi, że to tandetny szum medialny i średniowieczne przesądy wyniosły na piedestał Matkę Teresę. Wtóruje mu urodzony w Kalkucie lekarz Aroup Chatterjee, autor książki "Mother Teresa - The Untold Story", który uważa, że kult Matki Teresy jest wynikiem mitu i hiperboli.

Na pytanie, co ten kult rozpaliło, Aroup przywołuje swoje życie w Kalkucie. "W latach 70. byłem studentem medycyny. I wówczas miałem zupełnie inne spojrzenie na Matkę Teresę. Codziennie jeżdżąc do szkoły mijałem miejsce, w którym widziałem, jak ok. 40 osób jest karmionych.

Byłem wdzięczny i szczęśliwy, że ktoś się nimi zajmuje. Prawda jest jednak taka, że w Kalkucie niewiele wiedziano o Matce Teresie. Wiadomo było, że zdobyła nagrodę Nobla i że jest bardzo dobrą, miłosierną kobietą. Byłem do niej nastawiony pozytywnie".

Kiedy przeprowadził się do Wielkiej Brytanii, po reakcjach ludzi na to, że pochodzi z Kalkuty, zrozumiał, że symbolem jego rodzinnego miasta jest dla Zachodu Matka Teresa. "Czytałem o Kalkucie straszne rzeczy, że jest bieda, trąd i nędza, nic więcej". Opisywano Kalkutę jako najgorsze wysypisko śmieci.

Misjonarki MiłościZvonimir Atletic / Shutterstock
Misjonarki Miłości

Ten obraz nie pasował do ​​Kalkuty, jaką Chatterjee znał – kwitnącej metropolii, centrum kulturalnego. Kiedy był w Kalkucie, odwiedził Dom Umierających, miejsce, o którym słyszał, że jest oazą dla biednych.

Wspomina, że był zbulwersowany tym, co zobaczył. W Domu nie było nawet łóżek, a zakonnice używały po kilka razy jednorazowych strzykawek i rękawiczek.

Zakonnice szorstkie wobec pacjentów

Collette Livermore, która opowiada o życiu zakonnicy, przez 11 lat była w zgromadzeniu Misjonarek Miłości. Jako nastolatka chciała zostać lekarzem, jednak po obejrzeniu filmu "Coś pięknego dla Boga" postanowiła pójść za Matką Teresą.

W 1980. r. rozpoczęła pracę w Domu Umierających. "To było trudne miejsce" - mówi. Colette karmiła i opiekowała się pacjentami. Oczyszczała rany, myła ciała zmarłych. Jeden pacjent zmarł w jej ramionach.

"Poziom medycyny nie był wysoki, nie było środków przeciwbólowych. Siostry często były szorstkie wobec pacjentów. Kiedy ludzie docierali z ulicy, rozbierały ich, a potem myły w betonowej myjni lodowatą wodą bez poszanowania ich prywatności. Ci ludzie często krzyczeli z zimna. Mieli ogolone głowy. Wiem, że to przez wszy, ale…"

- ciężko jej dobrać właściwe słowa.

Misjonarki MiłościSalvacampillo / Shutterstock
Misjonarki Miłości

Przyznaje, że siostry bywały agresywne, że w Kalkucie widziała, jak biją pacjentów, ale tłumaczy, że biedni byli zdesperowani próbując zdobyć jedzenie.

Nim Colette trafiła do Kalkuty, najpierw jako 22-latka pracowała w domu Misjonarek Miłości w Papui Nowej Gwinei.

"Nikt nie sugerował, żebym wzięła lek zapobiegający malarii, dopiero, gdy znalazłam się na miejscu, zobaczyłam nagrobki zakonnic, które zmarły na malarię. Matka Teresa na moją sugestię, że powinnam zażyć jakieś leki, odpowiedziała, że mogę wziąć cokolwiek, bo ona ufa Bogu".

Colette nie zdążyła, rozchorowała się, myślała, że umrze, udało się jej jednak przeżyć.

Innym razem Colette pracowała z chorymi na gruźlicę na Filipinach. "Zdarzył się szczególny błąd, w którym podano zły zastrzyk, byłam przerażona tym, że siostra nie potrafiła odpowiedzieć, jaką dawkę podała. Nie przestrzegano odpowiednich protokołów leczenia".

Naczynie woli Bożej

Colette uważa, że ​​wiele błędów medycznych wynikało z założenia, że siostry nie powinny mieć zbyt dużej wiedzy, bo ona mogłaby stać się dla nich powodem nadmiernej dumy. Matka Teresa wierzyła, że ignorancja była w rzeczywistości zaletą, ponieważ jesteś naczyniem woli Bożej.

"To był rodzaj magicznego myślenia: jeśli będziesz posłuszny, wypełni się wola Boża. Matka zwykła mawiać: >>jestem tylko ołówkiem w Jego rękach<<, jak obiekt nieożywiony, który robi to, co mu każą"

- mówi Colette i wspomina, że przez większość czasu zakonnice nie wiedziały, gdzie zostaną wysłane i kiedy. "Nie było żadnych przygotowań, ani kulturowych, ani językowych".

reklama

Problemem były też śluby posłuszeństwa, siostry miały być posłuszne w pracy, wykonywać ją z radością, szybko i bez pytania.

Colette raz się temu sprzeciwiła, decydując się pomóc w czwartek, gdy nie można było przyjmować pacjentów, ciężko choremu chłopcu. Nazywał się Alex i był bardzo chory - odwodniony i niedożywiony, z gorączką i sepsą. Siostra przełożona była oburzona, gdy zobaczyła, że Colette mu pomaga.

Powiedziała jej wtedy: "Naprawdę nie wiem, co jest słuszne, ale ja po prostu wiem, że to małe dziecko umrze, jeśli czegoś nie zrobimy". Nie zgodziła się go zostawić. Podano chłopcu kroplówkę z antybiotykiem i dzięki temu przeżył. Miesiąc później z pokoju Colette zniknęło posłanie, bez ostrzeżenia, bez wyjaśnień, została zdegradowana.

Misjonarki MiłościZvonimir Atletic / Shutterstock
Misjonarki Miłości

Krytycy Matki Teresy mówią też o nawracaniu umierających na siłę. W swojej książce Aroup Chatterjee opowiada historię pewnej byłej zakonnicy, która twierdzi, że siostry były przeszkolone, by pytać umierającego, czy chce "bilet do nieba", a jeśli się zgodzi, ochrzcić go. Matka Teresa zresztą mówiła, że pod jej opieką nikt nie umarł bez otrzymania specjalnego biletu do św. Piotra. Zdaniem Aroupa Matka Teresa wykorzystywała stan psychiczny i fizyczny umierających, by ich nawracać.

Być może najczęściej powtarzanym argumentem krytyków Matki Teresy jest to, że romantyzowała ubóstwo, choć Hitchens mówi, że Matka Teresa "nie była przyjaciółką ubogich, była przyjacielem ubóstwa".

Pieniądze były, ale błagano o darowizny

W podcaście podjęto także próbę wyjaśnienia zachodniej fascynacji Matką Teresą. Aroup Chatterjee ocenia:

"Zachód był zadowolony, że ta biała kobieta, która była katoliczką - bardzo surową katoliczką, opiekował się tymi obrzydliwymi, zdesperowanymi ludźmi w odległym zakątku świata".

Nie ma co ukrywać, że zainteresowanie Zachodu działalnością Matki Teresy doprowadziło do przekazywania jej zgromadzeniu wielu darowizn. Mówi się o dziesiątkach milionów dolarów rocznie, ale kwota nie jest dokładnie znana, bo zgromadzenie nie ujawnia informacji na temat swoich finansów.

Sue Weber - kolejna bohaterka podcastu, była przełożoną w hospicjum dla chorych na AIDS w San Francisco, prowadzonym przez Misjonarki Miłości.

"Dostałam książeczkę czekową, ale nie mogłam jej użyć, wiele zachodu kosztowało mnie załatwienie małej lodówki na lekarstwa, choć na koncie zgromadzenia było 55 mln dolarów"

- opowiada.

reklama

Colette Livermore także przyznaje, że zgromadzenie miało bardzo dużo pieniędzy, ale nie można było ich używać. Siostry musiały błagać o darowizny zaopatrzenie, żywność, lekarstwa czy ubrania. Matka Teresa wierzyła, że ​​to szansa dla darczyńcy na zbliżenie się do Chrystusa.

Sue Weber wspomina, jak hospicjum potrzebowało nowego samochodu. Poszła obejrzeć auta, wybrała małego jeep’a. Usłyszała jednak, że nie może go kupić, tylko ma iść błagać sprzedawcę, żeby im go podarował. "Poszłam do właściciela i spytałam, czy dałby nam tego jeep’a za darmo. Zapytał, czy nie mamy pieniędzy, więc zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że mamy mnóstwo, tylko jestem ciekawa, czy byłby w stanie nam auto podarować. Powiedział, że nie, więc przekazałam to przełożonemu i… samochód kupiliśmy".

Świetny PR

Matka Teresa znała moc dobrej opowieści. W rozmowach z dziennikarzami powtarzała anegdoty, które stawały się z czasem przypowieściami. Miała sposób na dziennikarzy. Jeden ekspert powiedział, że to było tak, jakby rzuciła na nich czar. Może nie cieszyła się rozgłosem, ale widziała w tym wartość. Bardzo rozważnie udzielała wywiadów, dając sobie zawsze możliwość autoryzacji przed publikacją. Dlatego książki o niej, czy wywiady często są pełne nieścisłości, więcej w nich legend niż faktów - podkreśla autorka podcastu.

Nie tylko Matka Teresa wiedziała, jak korzystać z mediów. Mary Johnson, była zakonnica Misjonarek Miłości przyznaje, że Kościół też dostrzegł jej wartość i ją wykorzystywał. Mary wspomina podróż do Luizjany – pierwszego miejsca, w którym doszło do nadużyć, postawiono zarzut pedofilii księżom. "Matka Teresa została zaproszona w celu poprawy wizerunku Kościoła" - przyznaje.

"Byli ludzie, którzy zrobili z niej tę kompletną świętą i opowiadali różne głupoty, jak to, że każdego ranka jadła tylko banana na śniadanie. Z drugiej strony jest całe mnóstwo tych, którzy ją krytykują do dziś"

- mówi Mary.

reklama

Po śmierci Matki Teresy w 1997 r. zwolennicy rozpoczęli proces jej kanonizacji, który zwykle rozpoczyna się pięć lat po śmierci. W przypadku Matki Teresy proces został znacznie przyspieszony, bo arcybiskup Kalkuty apelował o jego rozpoczęcie już miesiąc po śmierci Matki Teresy.

W ramach procesu kanonizacyjnego Kościół musiał przypisać Matce dwa cuda. Ostatecznie za cud uznano uzdrowienie Hinduski po tym, jak założyła medalion z wizerunkiem Matki Teresy z Kalkuty. Monika Besra powiedziała, że z obrazka wyszedł promień światła i uleczył guza w jamie brzusznej. Drugi cud za wstawiennictwem bł. Matki Teresy to uzdrowienie w 2008 r. 35-letniego mężczyzny chorego na wirusowe zapalenie mózgowe

Prawie 20 lat po śmierci Matki Teresy na Placu św. Piotra w Watykanie tłum wiernych był świadkiem jej kanonizacji.

reklama
reklama

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło: Media
Data utworzenia: 5 czerwca 2021, 11:50
reklama
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.