Impreza w domu działacza PiS. Interweniowała policja. "Syn czekał na ślub półtora roku"

W domu działacza PiS Dariusza Szymczaka zorganizowano imprezę. Interweniowała policja - podaje "Gazeta Wyborcza". - Mój syn czekał na ślub półtora roku - już dłużej czekać nie chciał. To było rodzinne spotkanie przy obiedzie i cieście - tłumaczył Szymczak. Interwencję funkcjonariuszy nazwał, z czego się później wycofał, "nową obławą augustowską".

Jak informuje poznańska "Gazeta Wyborcza", w czwartek w domu Dariusza Szymczaka, lidera powiatowych struktur PiS w Środzie Wielkopolskiej, odbyło się przyjęcie weselne jego syna. Kiedy na miejsce przyjechała policja, impreza dobiegała końca - pracownicy cateringu pakowali rzeczy.

Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak poinformował "Wyborczą", że na przyjęciu przebywały 23 osoby. - Zgodnie z prawem w imprezie oprócz mieszkańców domu mogło brać udział pięć dodatkowych osób, czyli w sumie 11. Było jednak 12 osób za dużo. Odejmujemy od tego jednak dzieci. Zostaje siedem osób - o tyle przekroczono limit - podkreślił. Funkcjonariusz zaznaczył, że obecni na imprezie informowali, że nie było to wesele, a rodzinna kolacja po ceremonii ślubnej. - Wesele to sala, orkiestra, alkohol i tańce. Tu nie było żadnej muzyki. Ponadto impreza odbywała się na prywatnej nieruchomości, dlatego w sprawę nie będzie zaangażowany sanepid - stwierdził Borowiak.

Zobacz wideo Komunie w większym gronie i na świeżym powietrzu? Minister zdrowia odpowiada

"Nowa obława augustowska"

Nieco inną wersję zdarzeń przedstawił w rozmowie z "Wyborczą" Dariusz Szymczyk. Jak podkreślił działacz Prawa i Sprawiedliwości, owszem, limit został przekroczony, ale o dwie osoby, nie o siedem. - Przeprosiłem za to policjantów, wyrażam ubolewanie. Mój syn czekał na ślub półtora roku - już dłużej czekać nie chciał. To było rodzinne spotkanie przy obiedzie i cieście. Ale ktoś doniósł policji, że u tego PiS-owca - bo tak nas nazywacie - jest wesele. I zjechało się kilkunastu policjantów - powiedział. Interwencję funkcjonariuszy nazwał natomiast "nową obławą augustowską", jednak po kilku godzinach wycofał się z tych słów. Jak dodał, większość osób na przyjęciu była zaszczepiona lub przechorowała już COVID-19.

W sprawie wszczęto już postępowanie w sprawie naruszenia art. 116 par. 1a Kodeksu wykroczeń. Przewiduje on karę do 5 tys. zł grzywny za łamanie rządowych obostrzeń. Przypomnijmy, że do odwołania w imprezach i spotkaniach organizowanych w domu może uczestniczyć maksymalnie pięć osób - do tego limitu nie wliczamy osoby zapraszającej na imprezę oraz osób, które wspólnie mieszkają lub gospodarują z tą osobą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.