80 lat temu Niemcy wzięli udział w pochodzie na Placu Czerwonym

RadioNauka
RadioNauka



Odwiedziny u serdecznego przyjaciela, a następnie wbicie mu noża w plecy to motyw w historii powtarzalny i stary jak świat. Historia komunistycznego pochodu majowego sprzed dokładnie 80 lat (1.05.1941) w którym niemiecka delegacja wystąpiła na Placu Czerwonym jest wręcz niewiarygodna. Niemcy z kurtuazyjną wizytą pojawili się u sojusznika, z którym podzielili się Polską i rozpętali wspólnie II wojnę światową. Wspólny pochód 1-majowy odbył się dokładnie przed realizacją Operacji Barbarossa. 7 tygodni później 22 czerwca Wehrmacht otworzył front wschodni próbując zdobyć Moskwę, ale przede wszystkim opanować roponośne pola Kaukazu.


Wróćmy do maja 1941. Święto Pracy w sowieckim imperium było najważniejszym – obok rocznicy rewolucji październikowej – dniem roku. To co działo się na Placu Czerwonym z grubsza wiemy: defilujące wojska, zaprzyjaźnione delegacje działaczy komunistycznych. Naziści pasowali w tym wszystkim jak kwiatek do kożucha, choć trzeba przyznać, że na tle siermiężnych mundurów armii czerwonej prezentowali się tak samo okazale, jak i złowieszczo. Ciekawe, co myśleli widząc triumfalny przejazd czołgów T-26 będących wtedy chlubą radzieckich wojsk pancernych, ale totalnie przestarzałych i niewytrzymujących konkurencji z maszynami produkowanymi m.in. w berlińskich Altmärkischen Kettenwerke. W tym czasie niemieckie dywizje zmotoryzowane hulały pod wodzą Erwina Rommla w Afryce Północnej. Na początku roku 1941 słynne później (i znane nam z wiadomych powodów) T-34 jeszcze nie były produkowane na skalę mogącą stanowić wyzwanie dla agresora.


Pochód pierwszomajowy na Placu Czerwonym w 1941 roku przypominał więc troszkę obłędną dyplomatyczną grę. Obie strony dobrze wiedziały, iż rozpoczęcie konfliktu jest tylko kwestią czasu. Przybyli do Moskwy Niemcy zdawali sobie sprawę, że wkrótce będą z gospodarzami w stanie wojny - plan ataku był przygotowany i podpisany przez Hitlera już 18 grudnia 1940 r. Wcześniej Niemcy negocjowali jeszcze przystąpienie ZSRR do Paktu Trzech. W połowie listopada 1940 r. odbyły się w Berlinie rozmowy, w których uczestniczyli Hitler, Wiaczesław Mołotow i Joachim von Ribbentrop. Niemcy proponowali ZSRR m.in. Iran, Irak i Indie. Strony nie doszły jednak do porozumienia, ponieważ Stalin był wyraźnie zainteresowany dalszymi wpływami w Europie - chciał m.in. wycofania niemieckich wojsk z Finlandii oraz dzierżawy portów tureckich.


Niemcy, którzy przyjechali zatem na przyjacielski pochód majowy w 1941 roku musieli śmiać w duchu z Rosjan. Wiedzieli, że następnego takiego pochodu już nie będzie, gdyż komunizm skończy się wraz z ich zdobyciem Moskwy.


Ale co mogli myśleć (i wiedzieć) Sowieci? Gdy na wiosną 1941 r. napięcie rosło, generał Filip Iwanowicz Golikow, szef wywiadu, nadal przekonywał Stalina, że Hitler nie zaatakuje latem. Logiki niestety w tym nie było, gdyż w przedstawionym w marcu 1941 roku raporcie jednocześnie ostrzegał, że trzy niemieckie grupy wojskowe gromadzą się na zachodniej granicy Związku Radzieckiego i mogą uderzyć w kierunku Leningradu, Moskwy i Kijowa między 15 maja a 15 czerwca 1941 r.


Raporty Golikowa i podobne od radzieckiego ambasadora w Berlinie zostały wysłane bezpośrednio do Stalina, jednak ani Siemion Tymoszenko, ani Gieorgij Żukow nigdy nie mieli do nich dostępu. „Wszystkie informacje, które miał generał Golikow, zostały natychmiast przekazane Stalinowi” - wspominał Żukow. „Nie wiem, jakie dane wywiadowcze generał Golikow samodzielnie przedłożył Stalinowi, omijając komisarza obrony i szefa sztabu generalnego, jak to często czynił. Oczywiście nie mogło to nie wpłynąć na ostateczną analizę sytuacji”.

To wszystko było częścią polityki Józefa Stalina polegającej na utrzymywaniu Armii Czerwonej w podziale i zapewnianiu, że jego generałowie nigdy nie będą mieli szerszego dostępu do informacji. Polegał wyłącznie na swojej intuicji i zarządzaniu strachem. Wynik był taki, że nie zbierał opinii swoich doświadczonych wyższych dowódców wojskowych. Dopiero pod koniec kwietnia 1941 r. Stalin zgodził się na prośbę Tymoszenki i Żukowa o mobilizację rezerwistów, a także przerzucenie wojsk z Uralu, Syberii i Dalekiego Wschodu na zachód. Tej operacji jednak nie można było zakończyć przed… 10 lipca, czyli o trzy tygodnie za późno.


Dzięki efektowi zaskoczenia i przy zastosowaniu taktyki Blitzkriegu do grudnia 1941 r. Niemcy prowadzili zwycięski pochód, wdzierając się w głąb ZSRR. W międzyczasie - 3 lipca 1941 r. - Stalin wygłosił słynne przemówienie, w którym zapewnił obywateli, że wspólnymi siłami uda się pokonać najeźdźcę.

- Jak mogło dojść do tego, że nasza bohaterska Armia Czerwona zmuszona była oddać wojskom faszystowskim szereg naszych miast i rejonów? Czy istotnie niemieckie wojska faszystowskie są niezwyciężone, jak nieustannie trąbi propaganda faszystowska? Oczywiście że nie! Historia uczy, że armii niezwyciężonych nie ma i nie było - przekonywał Stalin. 


Jeżeli jesteś zainteresowany dobrej jakości materiałami i podcastami historycznymi zapraszamy do subskrypcji naszego kanału w You Tube: https://www.youtube.com/channe...