Po napadzie imigrantów, zaczął wozić w trasy paralizator i gaz pieprzowy. Gdy trafił do sądu, usłyszał zaskakujące słowa

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Kierowca Graeme McMurray w 2018 r. został napadnięty przez imigrantów we Francji. Złamali mu rękę. Wkrótce później kupił przez internet paralizator. Gaz pieprzowy dostał gratis. Woził to ze sobą w trasę, aż “wpadł” podczas kontroli na terminalu promowym w północno-zachodniej Wielkiej Brytanii. Sąd wydał właśnie wyrok w jego sprawie.

Przyznałeś się do posiadania gazu pieprzowego w celu ochrony po tym, jak zostałeś napadnięty przez nielegalnych imigrantów podczas wykonywania swojej pracy. To nie jest usprawiedliwienie, sam jesteś sobie winny. Każde pobieżne poszukiwania w internecie dałoby ci informację, że ta broń jest nielegalna – stwierdził sędzia Lord Mulholland, cytowany przez news.stv.tv.

Wyrok – 18 miesięcy więzienia. Wcześniej kierowca stracił pracę, zwolniony przez pracodawcę po ujawnieniu posiadania nielegalnej broni.

Kolejna nielegalna broń gratis

Kontrola, podczas której funkcjonariusze znaleźli paralizator i gaz pieprzowy, zdarzyła się w grudniu 2019 r. Historia Graema McMurraya zaczęła się jednak w 2018 r., kiedy w Boulogne we Francji został zaatakowany przez imigrantów, którzy złamali mu rękę. Kierowca przekonuje, że to po tym wydarzeniu zaczął szukać broni, która zapewniłaby mu ochronę.

W internecie kupił paralizator za 15 funtów brytyjskich, do zamówienia dostał za darmo gaz pieprzowy. Woził je ze sobą w trasy aż do grudnia 2019 r. To wtedy “wpadł” podczas kontroli na terminalu promowym, gdy jechał ciężarówką do Belfastu w Irlandii Północnej.

Paralizator (którym mógł czasowo obezwładnić napastnika) został znaleziony w plecaku, położonym “w nogach” po stronie pasażera. Gaz pieprzowy (powodujący m.in. obfite łzawienie i zawroty głowy) kierowca ukrył pod ręką, w schowku, w niewielkim kanistrze.

Oba przedmioty są zakazane w Wielkiej Brytanii.

Jak się bronić?

Większość krajów określone rodzaje broni uznaje za nielegalne. W Polsce na przykład nie można posiadać bez zgody pistoletów i amunicji, kastetów, nunczaków, pałek z twardych materiałów lub imitujących kije bejsbolowe. Legalne są z kolei gazy pieprzowe, paralizatory, pałki teleskopowe, pistolety miotające pociski gumowe, pieprzowe, proszkowe i gumowo-stalowe oraz kubotany, czyli niewielkie, ostre pałeczki, które można nawet przyczepić jak brelok do kluczy.

Więcej o tym, jak bronić się przed atakiem w Polsce może kierowca dowiesz się z naszego nagrania:

Inaczej jest za granicami Polski. W Niemczech na przykład legalne są tylko te gazy pieprzowe, które są oznaczone jako ochrona przed psami. Cywile nie mogą z gazu korzystać w Belgii, Danii, Grecji, Irlandii, Holandii, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Turcji, Szwecji i na Malcie – podaje portal spyshop.pl.

We Włoszech, Finlandii i Portugalii używać gazu pieprzowego mogą tylko osoby, które mają na to stosowne pozwolenie (np. w Italii jest to zezwolenie na broń). W innych krajach stosowany jest limit wieku – na przykład w Serbii mogą go mieć wyłącznie osoby powyżej 16 lat.

Podobnie różnią się przepisy dotyczące innych rodzajów broni służącej samoobronie, takiej jak paralizatory lub pałki teleskopowe. Stąd przed zakupami i wyjazdem w trasę warto o aktualne wymogi zapytać polskie przedstawicielstwo dyplomatyczne w danym kraju.

Nóż, a nawet maczeta

Nie da się jednak ukryć, że przepisy to jedno, a praktyka drugie, co unaocznia nie tylko historia kierowcy skazanego na 18 miesięcy więzienia w Wielkiej Brytanii. Badanie przeprowadzone jeszcze w 2017 r. wykazało, że prawie 30 proc. polskich kierowców już miało, albo planowało zakup środka obrony osobistej.

I to niekoniecznie rekomendowanego przez prawników i Policję. Pięciu na stu kierowców przyznało, że wybiera ciężkie lub ostre przedmioty, takie jak nóż, metalowy pręt, a nawet maczeta.

Bywa, że tymi planami nie dzielą się z szefostwem.

W wielu przypadkach pracodawcy nie wiedzą o przedmiotach, które przewożone są w pojazdach służbowych. Nasze badanie potwierdza jednak, że takie akcesoria możemy znaleźć nawet w co trzecim samochodzie ciężarowym. Kwestią, która budzi największe kontrowersje wśród właścicieli firm transportowych, jest legalność posiadania takiego sprzętu – komentował wówczas wyniki badań Mateusz Włoch, ekspert Inelo.

Okazuje się jednak, że już ponad trzy lata temu sami kierowcy uważali, że broń niekoniecznie musi być najlepszym sposobem na ochronę przed atakiem. 33 proc. z nich przekonywało, że czułoby się bezpieczniej, gdyby istniała możliwość wykluczenia z mapy miejsc szczególnie niebezpiecznych i automatycznego uwzględniania tej informacji przy wyborze trasy przez osoby zarządzające transportem.

Fot. Screen z YT

Tagi