Testament Henryka Gulbinowicza. Rodzina nie wie, kto przejął spadek kardynała. Kto zapłaci ofiarom?

Rodzina kardynała Henryka Gulbinowicza twierdzi, że po śmierci duchownego jego siostra otrzymała jedynie obraz rodziców. Bliscy nie wiedzą, kto przejął pozostałą część spadku i kto powinien wpłacić w imieniu zmarłego pieniądze na rzecz fundacji pomagającej ofiarom księży pedofilów.

Henryk Gulbinowicz zmarł 16 listopada 2020 roku i jeszcze tego samego dnia otwarto testament duchownego. Kuria archidiecezji wrocławskiej poinformowała następnie, że wszystkie książki kardynała zostały przekazane bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego oraz Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Rzeczy osobiste duchowny kazał podarować biednym wspieranym przez fundację Caritas.

Zobacz wideo Sekielski: Ofiary mówią, że razem z tym filmem zostawiają część traumy za sobą

Bliscy twierdzą, że nie dostali spadku po kardynale Gulbinowiczu. Rzecznik archidiecezji: Rodzina się tym nie interesowała

W kwietniu tego roku rzecznik archidiecezji wrocławskiej ks. Rafał Kowalski został zapytany o darowiznę na rzecz Fundacji św. Józefa, która miała zostać wpłacona przez kardynała. Decyzja o przyznaniu pieniędzy dla fundacji zapadła 10 dni przed śmiercią kardynała. Henryk Gulbinowicz, którego stan zdrowia był już zły, nie wpłacił jednak nałożonej przez Watykan darowizny. Ksiądz Kowalski uważa, że teraz powinny to zrobić osoby, które dysponują jego majątkiem.

W rozmowie z Onetem rzecznik archidiecezji mówił, że w testamencie nie było wzmianki o rozdysponowaniu majątku materialnego, ale "ktoś go przejął". - Nie wiem jednak, kto nim dysponuje. Jako archidiecezja wrocławska nie dysponujemy żadną częścią majątku kardynała, poza księgozbiorem przekazanym do biblioteki i osobistymi rzeczami, które trafiły do Caritasu. Jako diecezja możemy jedynie apelować do spadkobierców kardynała, że taka sankcja na nim ciąży - mówił.

Rodzina kardynała odczytała te słowa jako apel do siostry Gulbinowicza, która w spadku po duchownym otrzymała jedynie obraz rodziców - choć nie był on zapisany w testamencie. W rozmowie z portalem bliscy podkreślają, że nie są spadkobiercami majątku i nie wiedzą, kto przejął lub zarządza pieniędzmi zmarłego duchownego.

Ponadto w testamencie jest wzmianka, że kardynał rozdał swoje pamiątki rodzinie i przyjaciołom jeszcze za życia. Na początku 2021 roku rodzina dostała informację od jednego z księży archidiecezji wrocławskiej, że otrzyma m.in. pierścień kardynała. Przesyłka miała zostać wysłana pocztą, jednak nie dotarła do rodziny. Bliskim powiedziano, że przesyłka została skradziona na poczcie. Ksiądz Kowalski zapewnia, że nie wie o wysyłce rzeczy kardynała, a sama archidiecezja nie kontaktowała się z rodziną w sprawie majątku, ponieważ "rodzina się tym nie interesowała".

Kardynał zostawił swoje rzeczy do dyspozycji kurii. "W mieszkaniu nie było żadnych wartościowych rzeczy"

Z ustaleń Onetu wynika natomiast, że rzeczy kardynała - meble, obrazy i insygnia biskupie, znajdują się w mieszkaniu we Wrocławiu, które Gulbinowicz zostawił do dyspozycji w kurii (zgodnie z zapisem w testamencie). To samo dotyczy rzeczy znajdujących się w rezydencji w Henrykowie, które w 2018 roku miały zostać przekazane arcybiskupowi Józefowi Kupnemu.

Ksiądz Rafał Kowalski twierdzi, że sama rezydencja w Henrykowie należy do klasztoru, a znajdujące się tam wyposażenie nie było własnością kardynała, tylko "częścią wystroju". Co do insygniów biskupich, to zostały one po jego śmierci przekazane do katedry, tak jak się to robi w przypadku śmierci kardynałów. - Poza tym w mieszkaniu nie było żadnych wartościowych rzeczy - dodaje.

"Tylko nie mów nikomu". Kardynał Henryk Gulbinowicz miał wiedzieć o pedofilskich czynach księdza Kani

Kardynał Henryk Gulbinowicz urodził się 17 października 1923 roku w okolicach Wilna. Tam też w 1944 roku rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne, które rok później zostały przeniesione do Białegostoku. W 1950 roku otrzymał święcenia kapłańskie. W 1975 roku został mianowany metropolitą wrocławskim - funkcję tę pełnił do emerytury w 2004 roku. W 1985 roku został kardynałem. W latach PRL uznawany był za jednego z najważniejszych duchownych, którzy sprzeciwili się komunistom. Pomagał opozycjonistom - ukrywał działaczy w budynkach kurii oraz przechowywał pieniądze potrzebne do rozwinięcia działań "Solidarności".

W maju 2019 roku w internecie pojawił się wpis Przemysława Kowalczyka (pod pseudonimem Karol Chum), który napisał, że 30 lat temu był molestowany przez Henryka Gulbinowicza. Mężczyzna miał wówczas 16-lat i był uczniem Niższego Seminarium Duchownego Franciszkanów w Legnicy. Później złożył on zawiadomienie w prokuraturze i zeznania we wrocławskiej kurii. Kardynał nie został przesłuchany, a sama prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, ze względu na przedawnienie się czynu.

Tego samego roku ukazał się film "Tylko nie mów nikomu", w którym pokazano, że kardynał wiedział o pedofilskich czynach innego duchownego - ks. Pawła Kani. Gdy w 2005 roku ks. Kania został zatrzymany przez policję (proponował chłopcom pieniądze za usługi seksualne), to poręczył za nim właśnie kard. Gulbinowicz. W 2015 roku Kania usłyszał wyrok 7 lat pozbawienia wolności za gwałty i molestowanie nieletnich. 

Przed śmiercią kardynał otrzymał zakaz uczestnictwa w celebracjach, spotkaniach publicznych i zakazano mu używać insygniów biskupich. Został też pozbawiony prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze. Nuncjatura Apostolska nakazała mu też wpłacić "odpowiednią sumę pieniędzy" na rzecz Fundacji św. Józefa, powołaną przez KEP na rzecz ofiar księży pedofilów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.