Oszuści z Wrocławia

mINA87
mINA87

Czołem Mirki i Mirabelki!


Dzisiaj będzie opowieść spod tagu #oszukuja ...


Parę słów wstępu, żeby nie było, że bananowe dziecko płacze, bo mu się apartamenty nie wynajmujo. 

Jestem #programista15k i przez 10 lat mieszkałem we Wrocławiu z rodziną. Pod koniec 2019 roku postanowiliśmy jednak  trochę zmienić nasze życie i wyprowadziliśmy się do mazowieckiego. Mieszkanie stwierdziło, że zostaje na miejscu :) 
Zostało też sporo gratów, ale nie paliło się, więc stwierdziliśmy, że będzie meta we #wroclove, powoli się ogarnie i wyremontuje, a później wynajmie - będzie dla gówniaków jak podrosną, a poza tym szkoda sprzedać (no i wiadomo #rentier :D). Miało być pięknie, ale przyszedł 2020 i COVID. Zycie tak się pokomplikowało, że do Wrocka nawet nie można było nawet pojechać. Nie tylko ja zacząłem pracować z domu. Żona też przyprowadziła pracę do domu - w sensie przyciągnęliśmy na podwórko nasze 2 konie ;) Pomysł był dobry i nawet wyszedł, ale się nie skalował - dom wynajmowany (i jak się po chwili okazało - sprzedawany), a infrastruktury jeździeckiej i stajennej brak. Postanowiliśmy marzenia o własnym rancho zacząć realizować trochę wcześniej niż na emeryturę. Znaleźliśmy fajne gospodarstwo z paroma hektarami i postanowiliśmy, że zostaniemy #rolnik (tak, programista rolnik :D). Oczywiście w Polsce nic nie może być proste.... Jeśli nie jesteś rolnikiem, to musisz dostać pozwolenie na widły od KOWRu. Procedura byłą bardzo długa i zawiła (nadaje się na osobne dłuuuugie story), ale okazało się że problem jest nie tylko formalny - trzeba mieć hajs. W bankach mówili mi, że mogę kupić dom za jakieś 2 bańki, ale kredytu na gospodarstwo rolne za 700 tyś zł nie dostanę (bo nieruchomości rolne są "niezbywalne" przez te zgody od KOWRu i banki nie chcą dawać kredytów powyżej 1ha). Skończyło się tak, że wzięliśmy ponad 600 tyś zł w kredytach gotówkowych z ratami na kilkanaście tysięcy złotych..... Pomysł karkołomny, ale postawiliśmy wszystko na jedną kartę - kto nie ryzykuje... (ten jest szczęśliwym normikiem :D). W tym momencie przychód z najmu stał się trochę bardziej potrzebny - przynajmniej na okres przejściowy. Nie chcieliśmy kokosów, ale żeby się chociaż hipoteka sama spłacała i do rachunków we Wrocku nie trzeba było dopłacać. 


W tym momencie, kończymy ten przydługawy wstęp i przechodzimy do meritum. Gdy wystawiliśmy ogłoszenie w lipcu, to po chwili zgłosiła się Ewa. Pojechałem do Wrocławia, a Ewa przyjechała z partnerem Romkiem oglądnąć mieszkanie. Spodobało im się, nawet fajnie się z nimi gadało, więc pomyślałem sobie - problem z głowy. Za parę godzin mieli przyjechać podpisać umowę i zapłacić kaucję - tu zaczęły się pierwsze problemy. Ewa kaucji nie przywiozła, "bo musiała wypłacić wypłaty pracownikom i trafiła na limit w banku". Zastanawiałem się co zrobić, ale że jestem trochę głupi i łatwowierny, to zgodziłem się na przelew, dałem klucze i pojechałem z powrotem ogarniać temat do mazowieckiego. Trochę się bałem, ale pomyślałem, że jakoś to będzie. Przynajmniej jeden problem załatwiony i można wrócić do walki z urzędami, bankami i innymi. Kasy długo nie było, bo "Ewa była chora", bo "przelew idzie" itp. Minęły ze dwa tygodnie, kasy dalej nie było, a my zaczynaliśmy się trochę martwić... Na szczęście wtedy wjechał Romek na zielonym WhatsAppie, wysłał hajs z Niemiec przez Western Union i chwilę nawet pogadał: "kur.a, długi trzeba płacić, Michał!". Zapłacili kaucję + czynsz za dwa miechy z góry (prawie), więc kamień spadł mi z serca. Sierpień i wrzesień były cool, ale przyszedł październik i znowu się zaczęło. "Czy mogę zapłacić później?" "Tak, płać kiedy chcesz tylko płać". Kolejne terminy i wymówki mijały, a kasy nadal nie było. Słyszałem bardzo dużo wymówki - że wszystko pozamykane (branża spawalnictwa / obróbki metali za granicą....), że przelew idzie, że to, że tamto. Czas mijał, a długi rosły. Ewa nie płaciła ani czynszu, ani opłat, ale cały czas deklarowała spłatę - hajs zawsze był już gdzieś tam za zakrętem. Nie wierzyłem, że można być tak bezczelnym i tak kłamać, dlatego zakładałem, że kasa będzie mimo tego, że coraz mniej mi się to wszystko kleiło.... Przyszedł grudzień, minęły magiczne 3 miechy i mogłem w końcu wyciągnąć ciężkie działa - wysłać ostateczne wezwanie do zapłaty.... Głupio mi było jechać ją przed świętami (szczególnie że płakała, obiecywała, że się z Wesołym Romkiem rozstała itp. itd.). 4 stycznia wysłałem jednak pisemko z wezwaniem. Oczywiście pełna deklaracja spłaty. Minął miesiąc (zgadnijcie co - spłaty nie było, dziwne, nie?), wysłałem wypowiedzenie i zacząłem działać, bo cała sytuacja przestała mi się podobać. 


Pasożytów udało się pozbyć - gdzieś w połowie lutego ulotnili się z mieszkania zostawiając klucze w skrzynce oraz szereg zniszczeń: zdarta ekoskóra na narożniku, podziurawiona ekoskóra na WSZYSTKICH krzesłach od stołu, zniknęło akwarium z wyposażeniem za kilka stów, biurko popękane i napęczniałe, zalana ściana pod  zlewozmywakiem w kuchni, zniszczone drzwi balkonowe (wyrwana klamka i rozwalony mechanizm uchylania), zajechane panele na podłodze. Co więcej - wszystko było zasyfione. W mieszkaniu jarali fajki, znalazłem ze 3 lufki, wszędzie pełno kłaków psa, zaszczana podłoga, na którą tylko rzucili ręcznik, w piekarniku jakieś cudo, zalana od góry do dołu lodówka, śmieci wywalana na balkon zamiast do wiaty śmietnikowej, a w łazience zużyte tampony na półce na wysokości 1,7m (trening mięśni Kegla za mocno wszedł??). Oczywiście Ewa twierdziła, że klucze zostawiła w skrzynce dla Romka, bo musiała nagle wyjechać, a miała wrócić i posprzątać mieszkanie i naprawić drzwi (reszta rzeczy już była i ona ma na to zdjęcia :D). Reakcją na mój "wjazd na pustą chatę" było oskarżenie o to, że zniknęło im 10 tysięcy złotych po mojej wizycie, mimo tego, że z mieszkania nawet nie zdążyłem wyjść (telepatia - dziwko!) :D 


Łącznie długi opłatowo-czynszowe 15 tysięcy złotych i zniszczenia lekko licząc na jakieś 5 tysięcy złotych... 

Zacząłem sprawdzać i bardziej konkretnie windykować Ewę - po prostu upominać się o moją kasę. Usłyszałem, że ją nękam, że włamałem się na jej stronę - umieściłem na stronie jej firmy komentarz o długach, a ona w odwecie zmieniła widoczność na prywatną :P. Po sprawdzeniu i wywiadzie na kilku grupach FB okazało  się, że to ciężki przypadek... Ewa Piszczek (biuro księgowe EwPol - 9131525191 oraz spółka EvRo Global - 9131629269) jest goła i wesoła. Ma pełno długów i "kartę stałego klienta" we wszystkich firmach windykacyjnych oraz funduszach sekuretyzowanych w Polsce. Chwilę po jej wyprowadzce mieszkanie zaczęli nachodzić windykatorzy terenowi z Bociana, bo tam też haj s wzięła :D. Okazuje się, że przekręciła w podobny sposób już parę innych osób:
Adresy Ewy:
- Drohobycka - 2018? 
- Trawowa 37 / x - 01.2019
- Zagony 81 /  y - 05.2019
- Buczacka 6c / z - 05.2020
Jak widać długo miejsca nie zagrzała nigdzie, a nie wszystkie adresy udało mi się ustalić.. 


Niestety Ewa nie boi się spraw sądowych ani komorników. Znajduje sobie nowe mety, a wszystkie oficjalne papiery idą na skrzynkę pocztową - Czechy 11/1 Kostomłoty. Ewa oficjalnie nie ma nic, więc nic nie można ściągnąć i długów się nie boi. Co z firmą EvRo? Firma robi instalacje przemysłowe za granicą, więc pewnie trzepią większy hajs niż ja na programowaniu, ale wiadomo - spółka z zoo, a jej najcenniejszym zasobem jest Wesoły Romek. Ewa pewnie wyprowadza cały hajs do niego (poczekamy na publikację sprawozdania finansowego to zobaczymy) dlatego Romuś jeździ Audi A5 po Wrocku, a Ewa biedna tonie w długach. Romuś wysyła Ewie kieszonkowe przez Western Union. Gdy zacząłem temat drążyć (założyłem im stronę Internetową oraz profil FB :D), to usłyszałem od Wesołego Romka, że ktoś mnie dojedzie, że mnie szukają, że moja chata pójdzie w pył itp. Bagiety stwierdziły, że za słabe, bo napisał że ktoś mnie dojedzie, a nie że on mnie dojedzie.... (Innymi słowy - jak chcesz kogoś postraszyć to powiedz mu że ktoś mu wpierkoli, a nie Ty i będzie cacy :D). Napisałem do prokuratury (art. 286 kk i 288 kk), ale oni też się coś nie śpieszą. Ewa z Romusiem coś kombinują, bo Romuś założył ostatnio jakąś firemkę - Roman Kopka Spawalnictwo - 7521296449. Zgadnijcie z jakim adresem? :D 


Ja sobie spokojnie opracuję ten temat (art. 688 kc) i dojadę Romka, bo Ewy nie ma sensu (komornik nic nie ściągnie), ale najgorsze jest to, że właśnie teraz przekręcają kolejnych ludzi. Kolejni ludzie jej odpuszczą (jak poprzedni wynajmujący poza mną), a Policja i Ziobroratura się na to wysra, bo ciężko ich znaleźć i ogólnie jak popłaczą w sądzie że im ciężko to i tak im odpuszczą i nie będzie Kodeksu Karnego tylko sprawy Cywilne. Pomóżcie kochani - znajdźmy ją, ostrzeżmy ludzi i pokażmy jej, że nie ma przyzwolenia na takie pasożytowanie! 


Wołam jeszcze tagi: #wynajem, #wroclove, #wroclaw, #oszustwo

595878775967414142524578_16195868176ZyY4zwq9MSPmiyT6soKj6.jpg

595878775967414142524578_1619586807Lr3IS8d1tEekypGV0vCHW5.jpg

595878775967414142524578_16195867984h0AbyXuiZ5REbOgKEIuyE.jpg

595878775967414142524578_1619586850pIocBKF0K82HvuWo28RoeG.jpg

595878775967414142524578_1619586867l7F6LibLJRQI3IaMw3YeUj.jpg

595878775967414142524578_1619587026UhAwEinp817GEn2tD6qGkF.jpg

595878775967414142524578_1619586892yNE1nOCLlc493Y3JlsUXA2.jpg

595878775967414142524578_16195870383II8bLWOYCJ36CfGsevFuS.jpg

595878775967414142524578_1619587053t3jQnhfGBRZmPOJm3s4dQ7.jpg

PS. Na wszystkie przedstawione tutaj informacje mam dowody - zdjęcia, dokumenty, papiery SMSy, WhatsAppy itp, z chęcią się podzielę jakby co :) 

PS2. Tak, wiem że mogłem zrobić najem okazjonalny.
PS3. Tak, wiem że jestem głupi i łatwowierny, ale uwierzcie 2020 to był masakryczny rollercoaster dla mnie.