Prezydent postraszył Czarnobylem w Polsce. Tylko nie wiedział, w którym reaktorze dzwoni

- Dobrze, że nigdy nie ukończono polskiej elektrowni jądrowej w Żarnowcu, bo taka sama wybuchła w Czarnobylu - taki przekaz skierował Andrzej Duda do Młodzieżowej Rady Klimatycznej. Problem w tym, że swoje przesłanie oparł na poważnym błędzie. Polska elektrownia miała być zupełnie inna od tej radzieckiej.
Były w międzyczasie w latach 80. próby zbudowania w Polsce elektrowni atomowej. Na szczęście, według tamtego projektu i tamtego wzorca, według którego chciano to zrobić, to się nie udało. To był rosyjski model, a ściślej mówiąc sowiecki – byśmy dzisiaj powiedzieli – który okazał się katastrofą dla Ukrainy. Bo to właśnie tego typu elektrownia eksplodowała w Czarnobylu i doprowadziła do absolutnego kataklizmu i klęski nie tylko w naszej części Europy i w Europie Północnej, lecz także na świecie. Więc na szczęście ta elektrownia nie została zbudowana […].

- To nieprawda. To były zupełnie odmienne reaktory. Różne typy tych urządzeń. W Żarnowcu miały stanąć reaktory WWER. W Czarnobylu pracowały RBMK - mówi Gazeta.pl Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki, zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.pl. - W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że WWER są konstrukcją bezpieczniejszą. Natomiast RBMK może bardziej efektywną, ale też bardziej ryzykowną - dodaje.

Bardzo dyskusyjna jest też teza prezydenta, że to dobrze, iż elektrowni w Żarnowcu nie ukończono. - Nie zgodziłbym się z tym twierdzeniem. Jej brak istotnie przyczynia się do problemów ze energetyką, jakie mamy dzisiaj - uważa Wiech. - Gdyby elektrownia w Żarnowcu działała, to byłoby nam dzisiaj znacznie łatwiej rozwijać energetykę jądrową. Byłoby doświadczenie i kadry. Startować do zera jest znacznie trudniej - dodaje.

Całe wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy można przesłuchać i przeczytać tutaj.

To co pozostało z elektrowni jądrowej Żarnowiec. Dwa duże okrągłe otwory to fragmenty obudowy dla reaktorówTo co pozostało z elektrowni jądrowej Żarnowiec. Dwa duże okrągłe otwory to fragmenty obudowy dla reaktorów Fot. Mzywial/Wikipedia CC BY-SA 4.0

Oba radzieckie, ale istotnie różne

WWER to skrót od rosyjskiego sformułowania "wodno-wodny reaktor energetyczny". To rosyjskojęzyczna nazwa czegoś, co jest powszechnie nazywane reaktorem wodno-ciśnieniowym (najpopularniejsze określenie to PWR, od anglojęzycznego skrótu). W takim urządzeniu przez rdzeń z paliwem jądrowym przepływa pod dużym ciśnieniem woda, która jest podgrzewana przez reakcję łańcuchową. Następnie podgrzewa wodę pod niższym ciśnieniem, która zamienia się w parę i napędza turbiny generujące energię elektryczną. Sam reaktor jest szczelnie zamknięty w grubej stalowej i betonowej osłonie.

W Żarnowcu planowano zamontować wstępnie dwa a docelowo cztery reaktory WWER-440, czyli WWER o mocy 440 megawatów każdy. Miały pochodzić z ówczesnej Czechosłowacji.

W czarnobylskiej elektrowni jądrowej były natomiast zainstalowane łącznie cztery reaktory RBMK-1000, czyli "reaktory kanałowe dużej mocy" o mocy 1000 MW każdy. Generalna zasada działania jest podobna. Tu również przez rdzeń przepływa woda, która jest podgrzewana i za jej pośrednictwem energia reakcji jądrowej jest zamieniana w energię elektryczną. Konstrukcja reaktora była jednak zasadniczo inna i była unikalnym radzieckim pomysłem. RBMK instalowano jedynie na terytorium ZSRR. Wywodziły się z linii reaktorów zaprojektowanych pierwotnie w celu produkcji plutonu na cele wojskowe. Z tego powodu nie były od podstaw pomyślane jako możliwie bezpieczne cywilne źródło energii elektrycznej. Miały kilka wad, które wraz z błędami obsługi doprowadziły do katastrofy w Czarnobylu.

Więcej o pochodzeniu reaktorów RBMK i pewnym mieście pod górą na Syberii, które było kluczowe dla ich powstania.

W Żarnowcu nie mogłoby się stać coś takiego. Nawet gdyby obsługa popełniła podobnego rodzaju błędy, to w reaktorach WWER reakcja łańcuchowa samoczynnie by wygasła. Nie wzrosła w sposób niekontrolowany prowadząc do eksplozji przegrzanej pary wodnej. - Liczne reaktory WWER instalowane w krajach bloku wschodniego działały bezpiecznie, niektóre pracują nawet dzisiaj. Nie sprawiły żadnych poważnych problemów - mówi Wiech.

Jedyna poważniejsza awaria reaktora wodno ciśnieniowego, miała miejsce w 1979 roku w amerykańskiej elektrowni Three Miles Island. Awaria systemu chłodzenia połączona z szeregiem błędów ludzkich doprowadziła do częściowego stopienia się rdzenia, który pozostał jednak w obudowie reaktora. Do atmosfery wydostało się skażenie, ale według oficjalnych danych w ilościach nie stwarzających zagrożenia dla zdrowia.

Schemat nowszego reaktora WWER-1000. Rdzeń jest w szczelnej stalowej kapsule, do której pręty z paliwem są wsuwane od górySchemat nowszego reaktora WWER-1000. Rdzeń jest w szczelnej stalowej kapsule, do której pręty z paliwem są wsuwane od góry Fot. Panther/Wikipeda CC BY-SA 3.0

Zmarnowane pieniądze i powrót do punktu wyjścia

Elektrownię w Żarnowcu zaczęto budować w 1982 roku. Plany zakładały uruchomienie pierwszego reaktora w 1990 roku a drugiego w 1991 roku. Jednak katastrofa w Czarnobylu znacznie ochłodziła nastawienie społeczeństwa do energetyki jądrowej i spowodowała zwiększony opór wobec budowy. Problemem były też wysokie koszty, szczególnie dotkliwie w dobie poważnego kryzysu gospodarczego na przełomie lat 80. i 90.

Elektrownię dobiły przemiany ustrojowe. Komunistyczne władze, mało wrażliwe na społeczny sprzeciw, mogłyby dalej forsować projekt. Jednak najpierw w 1989 roku rząd Tadeusza Mazowieckiego zawiesił prace w celu oceny zasadności całej budowy, a rok później nakazał jej ostateczne wstrzymanie. Wielkie pieniądze zainwestowane w Żarnowcu zostały zmarnowane. Jako główny powód wskazywano czynnik ekonomiczny. Oficjalnie uznano, że droga do uruchomienia energetyka jądrowa nie jest konieczna w perspektywie 10-20 lat. Nieoficjalnie chodziło w znacznej mierze o strach wywołany przez Czarnobyl.

I rzeczywiście żarnowska elektrownia na krótką metę nie była konieczna, choć w dłuższej perspektywie już nie jest to takie oczywiste. Wskazuje na to fakt, że po dwóch dekadach znów zaczęto planować budowę polskiej elektrowni jądrowej. Po latach ciągłych opóźnień obecne plany zakładają uruchomienie pierwszego reaktora na początku lat 30. Ma być tego samego typu co te niedoszłe w Żarnowcu, czyli PWR. Tylko nowszej generacji i produkcji zachodniej. Energetyka jądrowa jest wskazywana w planach rządowych jako niezbędna do skutecznego odejścia Polski od energetyki węglowej zgodnie z wytycznymi UE.

Jakub Wiech o budowie nowej elektrowni jądrowej w Polsce

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.