Rząd skutecznie wygasza spółki komandytowe

Jarosław KrólakJarosław Królak
opublikowano: 2021-04-21 20:00

Spełnia się przestroga ekspertów — po nałożeniu podatku prawie nie ma chętnych do zakładania spółek komandytowych. Fiskus też obejdzie się smakiem.

Z artykułu dowiesz się:

  • o ile spadła liczba spółek komandytowych
  • dlaczego tak się dzieje
  • czy fiskus zyska wpływy podatkowe

Niedawno przetoczyła się gigantyczna batalia o nieobciążanie spółek komandytowych podatkiem dochodowym CIT. Rząd twierdził, że jest to konieczne dla zablokowania agresywnej optymalizacji podatkowej poprzez transfery zysków za granicę. Przedsiębiorcy i eksperci alarmowali, że podatek zabije spółki komandytowe na polskim rynku. Władza pozostała nieugięta i podatek obowiązuje od 1 stycznia 2021 r.

Czarne chmury:
Czarne chmury:
Kierowane przez Tadeusza Kościńskiego Ministerstwo Finansów nie posłuchało ostrzeżeń, że podatkowe dociskanie spółek komandytowych je zabije. Przestrogi ekspertów właśnie się materializują.

Okazuje się, że przedstawiciele biznesu i eksperci mieli rację. W I kw. 2021 r. zarejestrowano w kraju tylko 136 spółek komandytowych, co oznacza aż 10-krotny spadek w porównaniu z analogicznym okresem 2020 r., a jeszcze większy wobec lat wcześniejszych.

Władza zawsze wie „najlepiej”

Od lat spółki komandytowe były tworzone z powodu ich elastyczności i atrakcyjności dla wielu rodzajów biznesu. Wbrew populistycznym twierdzeniem, że są podatkowym eldorado, wcale nie było ich bardzo dużo — 40,5 tys. na koniec 2020 r. i stanowiły tylko około 10 proc. wszystkich rodzajów spółek w kraju (w Niemczech np. odsetek wynosi 23 proc.). Dogodnością fiskalną było to, że podatek dochodowy płacili wspólnicy, a nie spółka. We wrześniu 2020 r. gruchnęła wieść, że Ministerstwo Finansów (MF) zamierza nałożyć na nie podatek CIT, tłumacząc to koniecznością eliminacji agresywnej optymalizacji podatkowej, polegającej na transferze zysków za granicę. Szacowało, że budżet państwa zyska dodatkowo prawie 2 mld zł rocznie. Eksperci przypominali, że tylko 1 proc. z ponad 40 tys. spółek ma zagranicznego udziałowca, więc rząd nie ściągnie takich pieniędzy. Ostrzegali, że efektywna stopa opodatkowania w spółkach skoczy do 38 proc., co je zabije.

Zadziwiające, ale narracja Ministerstwa Finansów nie miała potwierdzenia w przedstawionych przez nie danych — w 2020 r. tylko sześć spółek komandytowych skarbówka podejrzewała o machlojki podatkowe z zagranicą, co i tak się nie potwierdziło.

W kampanii przeciwko nowemu podatkowi powstała największa w historii koalicja biznesu — ponad 120 organizacji i zrzeszeń. Apelowała do rządu o rezygnację z tego pomysłu. Eksperci ostrzegali, że podwójne opodatkowanie — raz na poziomie spółki, a drugi na poziomie wspólników — wyeliminuje z obrotu spółki komandytowe.

Mieli rację — w pierwszych trzech miesiącach obowiązywania nowego obciążenia zarejestrowano bardzo mało spółek komandytowych: w styczniu 54, w lutym 42, a w marcu 40. W ubiegłym roku było to odpowiednio: 482, 450 i 430. Wcześniej zakładano ich jeszcze więcej (infografika).

Łącznie w I kw. 2021 r. pojawiło się ich jedynie 136, podczas gdy w tym samym okresie w 2020 r. założono ich 1362, w 2019 r. — 1492, a w 2018 r. — 1515. Tegoroczny spadek zainteresowania rejestrowaniem spółek komandytowych jest więc ogromny.

Lewiatan wylicza straty

W akcji protestu przeciwko nałożeniu nowego podatku prym wiodła Konfederacja Lewiatan. Jak ocenia realizowanie się czarnego scenariusza?

— Dane o tak dużym spadku zainteresowania rejestrowaniem spółek komandytowych potwierdzają nasze obawy i twierdzenia, że dojdzie do eliminacji atrakcyjności tego rodzaju spółki. Spadek jest ogromny i uważam, że będzie się pogłębiał. Zmniejszy się też liczba spółek, które założono wcześniej, bo wiele zmieni formę lub wręcz zamknie działalność. Podwójne opodatkowanie to zbyt wielkie obciążenie, dlatego osiągnięcie zakładanych przez rząd dodatkowych wpływów do budżetu jest iluzoryczne — mówi Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Jego zdaniem spółka komandytowa jest dyskryminowana podatkowo.

— Podwójne opodatkowanie to jedno. Drugie to odebranie tym spółkom możliwości korzystania z tzw. estońskiego CIT, czyli preferencyjnego opodatkowania w przypadku określonych nakładów inwestycyjnych. To wszystko powoduje niechęć do ich zakładania i doprowadzi do uciekania w inne formy spółek, np. spółkę z o. o. — dodaje Przemysław Pruszyński.

330 mld zł

Tyle wyniosły łączne przychody spółek komandytowych w 2020 r.

97 proc.

Taki odsetek ankietowanych udziałowców spółek komandytowych obawia się rezygnacji z inwestowania…

65,7 proc.

...taki planuje zmianę formy prawnej spółki…

28 proc.

...a taki nosi się z zamiarem zamknięcia działalności.

Mankamenty nowej daniny

Przedstawiciele organizacji przedsiębiorców zarzucali nowemu CIT:

  • podwójne opodatkowanie
  • niezgodność z konstytucją
  • wprowadzanie odpowiedzialności zbiorowej
  • nierówność wobec prawa
  • łamanie zasad prawidłowej legislacji
  • brak odpowiedniego vacatio legis
Podatek drastycznie wywinduje koszty

Łukasz Hajdyła, prezes spółki komandytowej Electris

Uczciwie i rzetelnie rozliczamy się ze wszystkich zobowiązań podatkowych. Spółki komandytowe są transparentne podatkowo i nie są zakładane dla omijania podatków. Niewątpliwie rządowi chodzi o ściągnięcie dodatkowych pieniędzy do budżetu. Nowy podatek przyczyni się jednak do upadku wielu spółek. Wszyscy boją się tego obciążenia, które drastycznie wywinduje koszty. Szczególnie ucierpią małe rodzinne spółki. Działalność jako spółka komandytowa po prostu będzie nieopłacalna.

„PB” z 18 listopada 2020 r.