Maseczki na zewnątrz nie są potrzebne, a zdecydowanie bardziej trzeba się skupić na miejscach, w których wirus znajduje się w większym stężeniu i dobrze się rozprzestrzenia - powiedział PAP prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak. Podobnego zdania jest prof. Parczewski, który dodaje, że obowiązek maseczek pozostawiłby np. na przystankach, gdzie ludzie się grupują.

REKLAMA

W środę minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że decyzje w sprawie noszenia maseczek na świeżym powietrzu są rozpatrywane, prawdopodobnie decyzja w tej sprawie będzie podjęta za tydzień.

W rozmowie z PAP prof. Flisiak podkreslił, że jego stanowisko ws. noszenia maseczek na zewnątrz jest znane od dawna.

O tym, że noszenie maseczek na zewnątrz ma małe znaczenie w zapobieganiu szerzeniom się zakażenia SARC-CoV-2, mówiłem już na początku epidemii. W styczniu, gdy spadła liczba zakażeń, próbowałem przeforsować stanowisko Rady Medycznej zwalniające z noszenia maseczek na otwartej przestrzeni, jeśli możliwe jest zachowanie dystansu. Wówczas większość Rady była jednak przeciwna temu. Nadal podtrzymuję swoją dotychczasową opinię, zwłaszcza, że pojawiają się doniesienia naukowe potwierdzające takie podejście.
powiedział w rozmowie z PAP ekspert.

Prof. Flisiak dodał, że warunki zewnętrzne nie sprzyjają szerzeniu się wirusa. W otwartej przestrzeni następuje rozrzedzenie cząstek wirusa, a przecież ryzyko zakażenia jest proporcjonalne do gęstości materiału zakaźnego i masywności ekspozycji organizmów ewentualnie narażonych na zakażenie.

Jeśli przyjąć, że każda nawet najmniejsza dawka cząstek wirusowych jest groźna, to bylibyśmy nieustannie czymś zakażeni. Właśnie po to organizm posiada mechanizmy odpornościowe, aby poradzić sobie z niewielkimi, rozrzedzonymi ilościami patogenów chorobotwórczych. Jestem zdania, że trzeba mocno egzekwować przepisy tam, gdzie jest to konieczne, a nie przywiązujmy wagi do rzeczy błahych i nieistotnych - powiedział prof. Flisiak.

Profesor komentuje otwarcie szkół: Gratuluję premierowi i ministrowi zdrowia odwagi

Pytany o inne decyzje podjęte przez rząd ws. luzowania obostrzeń od 26 kwietnia przyznał, że wyobrażał sobie nieco innych schemat odmrażania.

Szczerze powiedziawszy, to gratuluję premierowi i ministrowi zdrowia odwagi, bo obawiam się takiego nagłego otwarcia szkół. Spodziewałem się, że zaczniemy od otwierania klas I-III powiatowo, zaczynając od powiatów zielonych, czyli tych, gdzie zakażeń jest bardzo mało. Obserwacja sytuacji przez 1-2 tygodnie w tych powiatach pozwoliłaby podjąć decyzję do dalszych działań. Nie wykluczam jednak, że zaproponowany schemat luzowania, mimo że odważniejszy, będzie miał szanse powodzenia, bo jesteśmy w innej sytuacji niż w styczniu. Znacznie więcej osób jest odpornych naturalnie, bo przebyło, zwykle bezobjawowo kontakt z wirusem, a do tego kilka milionów osób jest już zaszczepionych - zaznaczył prof. Flisiak.

Otwarcie gastronomii i hoteli?

W jego ocenie jeżeli przez najbliższe 1-2 tygodnie utrzyma się trend spadkowy zakażeń, to przy zachowaniu pewnych rygorów, dopuszczalne będzie stopniowe otwieranie restauracji w niektórych regionach, najlepiej w formie ogródków na powietrzu.

Otwarcie hoteli z racji generowania migracji będzie możliwe, gdy sytuacja epidemiologiczna poprawi się w całym kraju - dodał.

Prof. Parczewski o kwestii noszenia maseczek na zewnątrz: Rozumiem obawy rządu

Gdyby ludzie zachowywali dystans - maseczki na zewnątrz nie byłyby konieczne - przyznaje specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski.

Jeżeli mówimy o środowisku zewnętrznym, to wejście w chmurę aerozolu jest bardzo mało prawdopodobne. Wirus na zewnątrz ulega szybkiemu rozproszeniu. Jeżeli byśmy żyli w świecie, w którym ludzie to wiedzą i słuchają takiego komunikatu, to poluzowanie przepisów w tym zakresie jest oczywiste. Tak zrobili np. Niemcy, gdzie maseczki pozostały np. na przystankach autobusowych. Rozumiem, że rząd obawia się, utrzymując przepis o noszeniu maseczek na zewnątrz, że jak pozwoli się na ich zdjęcie, to nie będą one noszone nigdzie, co jest niestety zrozumiałe - podkreślił w rozmowie z PAP prof. Parczewski, który doradza premierowi w ramach Rady Medycznej.

Przyznał jednocześnie, że prawdopodobnie, im ludzie więcej spędzali czasu będą na zewnątrz, tym zakażeń będzie mniej.

W jego ocenie można także rozważyć otwarcie gastronomii na zewnątrz. Tak zrobili Hiszpanie. Takie otwarcie ogródków restauracyjnych należy obwarować koniecznością odległości między stolikami i np. limitem do 6 osób przy jednym stoliku. Zakażenia tzw. klastrowe się na zewnątrz w zasadzie nie zdarzają. Poluzowanie obostrzeń w tym zakresie nie niosłaby wielkiego ryzyka - dodał lekarz naczelny ds. Covid-19 w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie.

Przyjęcia w epidemii? "Jako Polska zginiemy i spłoniemy pod naporem Covidu"

Jeszcze w zeszłym tygodniu profesor był gościem Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Wtedy też był pytany przez Marcina Zaborskiego o kwestię przyjęć weselnych, czy komunijnych. Jeśli dziś sobie na to pozwolimy, to jako Polska zginiemy i spłoniemy pod naporem Covidu - komentował pomysł przywrócenia takich uroczystości. W maju będziemy jeszcze sprzątać po kwietniu, który jest straszny. Nie widzę możliwości jako zwykły lekarz, by pozwolić ludziom na takie imprezy - dodał członek Rady Medycznej przy premierze.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Prof. Parczewski: Wesela i komunie w maju? Spłoniemy pod naporem Covidu

Marcin Zaborski dopytywał też swojego gościa w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM, czy Rada Medyczna przy premierze będzie rekomendować otwieranie ogródków gastronomicznych. Następny krok, o którym będziemy chcieli dyskutować, to otwieranie przestrzeni na zewnątrz. Według niemieckich badań do transmisji wirusów na zewnątrz dochodzi stosunkowo rzadko i nie są one w grupach. To dobry pomysł i to być może będzie nasza następna rekomendacja - mówił prof. Parczewski.

Zniesienie obowiązku noszenia maseczek? Minister zdrowia: Nieakceptowalne ryzyko

W kontekście noszenia maseczek na świeżym powietrzu minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział we środę, że obowiązek ten wynika m.in. z ochrony przed transmisją wirusa. Na zewnątrz mamy do czynienia z różnymi sytuacjami. Mamy sytuację spaceru po pustych ulicach, ale to jedocześnie może być sytuacja, że poruszamy się w mieście, gdzie jest bardzo dużo ludzi i jest tłok - wskazał.

Zdaniem ministra zdrowia na ten moment obowiązek noszenia maseczek na świeżym powietrzu nie może być zniesiony.

Będziemy czekali aż częstotliwość obecności wirusa mierzona liczbą nowych zakażeń będzie na tyle niska, że to ryzyko będzie akceptowalne. Na dziś, z mojego punktu widzenia, zniesienie maseczek na powietrzu jest ryzkiem nieakceptowalnym.
powiedział Niedzielski.