Nalot służb na klub w Warszawie. Fighterzy nie zamierzali jednak kończyć swoich zajęć [WIDEO]

Jeden z warszawskich klubów w czwartek miał niezapowiedzianą wizytę służb, które skontrolowały jego funkcjonowanie pod względem obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
trening przed Aligatores Fight Club YouTube / Na zdjęciu: trening przed Aligatores Fight Club
Sanepid, kontrola celna, kontrola skarbowa, inspekcja przeciwpożarowa - te służby w asyście policji stawiły się w czwartek w jednym z warszawskich klubów sportów walki.

Aktualnie swobodnie trenować mogą "wyłącznie członkowie kadry narodowej polskich związków sportowych w sportach olimpijskich i paraolimpijskich". Mogą oni korzystać z basenów, siłowni oraz klubów i centrów fitness.

Przy okazji kontroli wszystkie osoby przebywające w środku musiały opuścić klub. Dla samych zainteresowanych nie oznaczało to jednak końca zajęć! Trening po prostu przeniósł się przed wejście.

"Bardzo przepraszamy Was za trudności związane z aktualnym działaniem klubu. Dziękujemy Wam za wsparcie! Bądźmy razem silni! Do zobaczenia na macie!" - napisano w mediach społecznościowych klubu.

Głos zabrał również Kamil Umiński, jeden z właścicieli. - Będziemy walczyć ile trzeba, ile się da. Nie będziemy odpuszczać łatwo. Po inspekcji sanepidu, kontroli celnej, kontroli skarbowej, inspekcji przeciwpożarowej okazało się, że jest praktycznie wszystko w porządku - przyznał.

Zobacz także:
Akop Szostak zszokował na ważeniu przed EFM Show. Wręczył kwiaty swojemu rywalowi
Słodkiewicz konkretnie. "Wychodzimy do klatki, żeby zrobić sobie krzywdę"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×