Prezes NIK: nie było afery Banasia, ale prowokacja. Może komuś zależało, żebym zszedł z tego świata

Polska
Prezes NIK: nie było afery Banasia, ale prowokacja. Może komuś zależało, żebym zszedł z tego świata
Polsat News
Prezes NIK Marian Banaś gościem "Graffiti"

Nie było afery Banasia, ale prowokacja, która dążyła do dyskredytowania mojej osoby. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku Romualda Szeremietiewa, który po 10 latach został uniewinniony przez sąd, a w międzyczasie miał dwa zawały serca. Może niektórym chodziło o to, żebym i ja takie zawały miał, a może zszedł z tego świata - mówił w "Graffiti" prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś.

- Przeprowadziliśmy kontrolę w szpitalach, wyniki są opublikowane. Częściowo było dużo nieprawidłowości w przygotowaniu szpitali do pandemii, ale zgadzam się z opinią posła Sośnierza co do tego, jak wygląda sytuacja - mówił Marian Banaś w Polsat News. - Co do pozostałych kontroli, musimy liczyć się z obostrzeniami. Musimy delikatnie podchodzić do sprawy. Wszyscy jesteśmy zainteresowani, żeby państwo poradziło sobie z tym problemem - dodał. 

 

ZOBACZ: Nie zaatakowaliśmy koronawirusa. To, co robimy, jest chaotyczne i bierne - Sośnierz w "Graffiti"

 

Pytany o "raport o stanie państwa" prezes NIK zaznaczył, że dotyczy on "generalnie dodatkowej pracy, którą wykonujemy równolegle z realizacją planowych kontroli". - Planujemy kontrole Tarczy antykryzysowej. Mamy sygnały, że sytuacja nie wygląda najlepiej i na epidemii najbardziej cierpią mali i średni przedsiębiorcy. Ustalenia z tej kontroli będą później - mówił prezes NIK. 

 

Wideo: prezes NIK zapewnił w Polsat News, że "strach i zemsta to są obce pojęcia"

  

Zdaniem Mariana Banasia, w przypadku GetBack mamy do czynienia ze znacznymi zaniedbaniami ze strony instytucji państwa. - Raport z kontroli został już opublikowany. Pokrzywdzono 9500 obywateli. Mamy ewidentne zaniedbanie funkcjonowania instytucji państwowych - powiedział w "Graffiti".

 

- Kolejna to inwestycja w Ostrołęce. Kroi się nam sytuacja bardzo poważna jeśli chodzi o elektrociepłownię, która miała być na węgiel. Wyłożono 1 mld 300 mln zł i nagle została zamknięta. Tak być nie może. Będziemy zmuszeni zawiadomić prokuraturę - zapowiedział.

 

- Kolejną poważaną sprawą jest gospodarka leśna w Puszczy Białowieskiej. Tam niszczeje bardzo zdrowe drewno. To milionowe straty, bo ktoś nie dopilnował sprawy jeśli chodzi o dyrektywy unijne - wymieniał Banaś. 

 

"Dysfunkcja administracji publicznej"

 

- Do końca miesiąca zostanie opublikowany raport świadczący o pewnej dysfunkcji administracji publicznej - poinformował prezes NIK. 

 

Grzegorz Kępka zwrócił uwagę, że wobec Mariana Banasia pojawiają się zarzuty, co do tego, że "straszy PiS, rządzących i w ten sposób chce powstrzymać przed postawieniem mu zarzutów". 

 

- Oddzielam sprawy prywatne od służbowych. Pojęcie zemsty jest mi obce. Jestem bezpartyjnym urzędnikiem państwowym. Moim głównym celem jest dbanie o bezstronność instytucji, którą kieruję. Naszym obowiązkiem jest dbanie o interes obywateli. Wskazujemy nieprawidłowości i rozwiązania - zapewnił Marian Banaś. 

 

Grzegorz Kępka pytał o wywiad, w którym prezes NIK mówił, że nie ma "sprawy Banasia", a jest tylko "prowokacja służb". - Nie było afery Banasia, ale prowokacja, która dążyła do dyskredytowania mojej osoby. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku osoby Romualda Szeremietiewa, który dopiero po 10 latach został uniewinniony przez sąd, a w międzyczasie miał dwa zawały serca. Może niektórym chodziło o to, żebym i ja takie zawały miał, a może zszedł z tego świata. Być może wtedy na moim stanowisku byłaby lepsza osoba, która by była dyspozycyjna. Ja taką osobą nie byłem i nie będę - ocenił.

 

- Dla mnie najważniejszą sprawą, poza Bogiem, jest Polska - podkreślił prezes NIK. 

 

Pytany czy obawia się, że mogą zostać postawione zarzuty synowi Marian Banaś stwierdził, że to "wysokiej klasy fachowiec". - Pracował w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, później PKO S.A. Wykrył duże nieprawidłowości, zawiadomił prokuraturę i rozpoczęły się przeciw niemu działania. Nigdy mu nie zostały postawione żadne zarzuty. To wszystko się zaczęło, kiedy zaczęły się akcje przeciwko mnie. To represje na mojej rodzinie - mówił gość "Graffiti". 

 

- To metody z PRL. Nie ma to nic wspólnego z praworządnością - ocenił. 

 

Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.

msl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie