Sepultura Roots
SPECJALNE

„Popełnicie komercyjne samobójstwo” – Sepultura „Roots” – 25-lecie wydania

Majowe koncerty black metalowego zespołu Furia

„Roots” to szósty studyjny album długogrający brazylijskiej grupy Sepultura. Ukazał się w lutym 1996 roku i wywarł znaczący wpływ na pojawiający się w tamtym okresie nu metal.

Tytuł krążka oznacza „korzenie” i choć zespół faktycznie sięgnął do swoich korzeni, próżno szukać na płycie dźwięków choćby trochę podobnych do utworów z wczesnych płyt takich, jak „Morbid Visions” czy „Beneath The Remains”.

Jednak faktem jest, że pierwszych śladów „Roots”, o dziwo, należy doszukiwać się w serii koncertów promujących ostatni z wymienionych albumów, a więc jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku.

Dziś, 20 lutego 2021 roku, mija dokładnie 25 lat od ukazania się płyty. Kto pomógł zespołowi dotrzeć do plemienia Xavante? Kim jest Zumbi dos Palmares? Czyja twarz trafiła na okładkę „Roots”? Zapraszam do lektury.

Korzenie „Roots” sięgają 1989 roku

W kwietniu tego roku ukazał się album „Beneath The Remains”. Trasa koncertowa promująca płytę obejmowała między innymi miasto Manaus, położone w samym sercu Amazonii. Właśnie tam muzycy Sepultury po raz pierwszy zetknęli się z rdzennymi mieszkańcami Brazylii i mówiąc szerzej – obu kontynentów amerykańskich.

Pierwsze, jeszcze nieśmiałe, próby włączenia kultury Indian do muzyki i wizerunku Sepultury, fani mogli zobaczyć już podczas wydania płyty „Arise” w 1991 roku. Teledysk do utworu „Dead Embryonic Cells” został nakręcony w Montezuma Castle National Monument, czyli amerykańskim pomniku narodowym, na którego terenie znajdują się ruiny osady wybudowanej przez Indian.

Jako ciekawostkę dodam, że nazwa pomnika nijak nie ma się do rzeczywistości. Aztecki władca Montezuma nie miał nic wspólnego z tym miejscem (osadę wybudował lud Sinagua), a lokum nie było zamkiem w naszym rozumieniu tego słowa. Wróćmy do Sepultury.

Kolejne elementy indiańskiej kultury pojawiły się na następnym albumie Brazylijczyków zatytułowanym „Chaos A.D.”. Mowa o instrumentalnym utworze pt. „Kaiowas”, który powstał z inspiracji tragiczną historią brazylijskiego plemienia Kaiowa. Jego członkowie popełnili zbiorowe samobójstwo w akcie sprzeciwu przeciw działaniom władzy, która zamierzała odebrać im ziemię.

Stąd już zaledwie krok do albumu „Roots”.

Sepultura na „Roots” sięgnęła odważniej po kulturę Indian

Wynikało to pośrednio z narastającej tęsknoty za Brazylią. Muzycy od dłuższego czasu mieszkali w Stanach Zjednoczonych i chęć powrotu do ojczyzny stawała się coraz silniejsza. Bezpośrednim bodźcem stworzenia „Roots” był film obejrzany przez Maxa Cavalerę, gitarzystę, wokalistę i współzałożyciela Sepultury. Mowa o obrazie „Zabawa w Boga” opowiadającym historię amerykańskich najemników, którzy mają za zadanie pacyfikację prymitywnej wioski Indian w amazońskiej dżungli. Właśnie wtedy, w głowie Maxa, zrodził się pomysł nagrań wespół z Indianami w ich miejscu zamieszkania.

Z pomocą w realizacji ambitnego planu przyszła urzędniczka Angela Pappiani, która umożliwiła członkom Sepultury kontakt z ludem Xavante. Z plemieniem ustalono, że jego członkowie otrzymają wynagrodzenie za udział w nagraniach, które miało zostać przeznaczone na budowę szkoły. Ponadto plemię miało obiecane przyszłe wpływy z praw autorskich.

Członkowie Sepultury spędzili trzy dni wśród plemienia Xavante

W wyprawie do starożytnego domu plemienia, o nazwie Aldeia Pimentel Barbosa, zespołowi towarzyszył producent Ross Robinson, wspomniana wcześniej Angela Pappiani, Gloria Cavalera, pełniąca funkcję menadżera zespołu oraz fotograf czasopisma „Time”. Grający na perkusji Igor Cavalera w taki sposób wspominał później spotkanie z ludem Xavante:

Każda sekunda wyprawy była szalona w niezwykle inspirujący sposób (…) Xavante wyjaśnili nam, że jedyny sposób w jaki powstaje ich muzyka polega na tym, że komuś z plemienia musi się ona przyśnić. Nie mogą ot tak napisać słów i melodii. To musi zostać przekazane im we śnie. Z punktu widzenia muzyka było to zupełnie inne podejście do komponowania.

Igor Cavalera

Jak członkowie Sepultury byli ciekawi spotkania z plemieniem, tak plemię było zainteresowane zespołem. Niewymieniony z imienia rzecznik ludu mówił o metalowej grupie następująco:

Widzieliśmy zdjęcia Sepultury i wiedzieliśmy, że są inni, z ich długimi włosami i tatuażami. Wiedzieliśmy również, że także byli dyskryminowani, zupełnie jak my. Właśnie dlatego byliśmy ich bardzo ciekawi.

rzecznik plemienia Xavante

Sielanka? Nie do końca. Nie wszyscy podchodzili do nietypowego spotkania równie entuzjastycznie, co muzycy Sepultury i plemię Xavante.

Włodarze Roadrunner Records nie podchwycili pomysłu Sepultury

Zanim doszło do spotkania z plemieniem, muzycy zaprezentowali swoje pierwsze pomysły wytwórni Roadrunner Records. Eufemizmem będzie stwierdzenie, że reakcje były nieprzychylne. Jeden z przedstawicieli wytwórni, Cees Wessell, do pomysłu wykorzystania indiańskiej muzyki podchodził bardzo sceptycznie, z bliżej niesprecyzowanych powodów.

Z kolei inny z włodarzy (Monte Conner) powiedział wprost, że jeżeli zespół wyda album w takim kształcie to popełni komercyjne samobójstwo. Słowa Montego Connera posłużyły później Maxowi Cavalerze za tytuł drugiej płyty jego projektu Nailbomb. Album nazwany został „Proud To Commit Commercial Suicide” (ang. dumny z popełnienia komercyjnego samobójstwa).

Conner poparł w końcu plany Sepultury i podsunął zespołowi wspomnianego wcześniej producenta Rossa Robinsona, odpowiedzialnego między innymi za spektakularny sukces grupy Korn.

Sepultura zaprezentowała swoją muzykę członkom plemienia

Wieść niesie, że występu grupy wysłuchało trzystu Xavante, którzy pomalowali ciała swoich gości w czarno-czerwone wzory. Wizerunki wymalowanych członków Sepultury zostały uwiecznione na zdjęciach, które później ozdobiły książeczkę dołączoną do krążka „Roots”. Gdy pierwsze lody zostały przełamane, można było przystąpić do pracy.

Sepultura w barwach plemienia Xavante
Sepultura w barwach plemienia Xavante

W domu Aldeia Pimentel Barbosa, 5 listopada 1995 roku muzycy zarejestrowali utwór pt. „Itsári”. W języku plemienia Xavante tytuł oznacza korzenie. Aż dziw, że zespół nie nazwał swojego albumu właśnie „Itsári”. A sam utwór jest kompozycją Indian.

To pieśń z ceremonii uleczenia zatytułowana „Datsi Wawere”. Muzycy Sepultury dograli do utworu swoje partie – Max Cavalera i Andreas Kisser użyli gitar akustycznych, a Igor Cavalera i Paulo Jr. grali na instrumencie zwanym timbau. To nic innego jak występujący w różnych rozmiarach brazylijski bęben, na którym gra się oburącz.

Z nagraniami „Itsári” wiąże się zabawna anegdota. Pod koniec utworu słychać śmiech Indian. To spontaniczna reakcja na upadek Rossa Robinsona. Producent, chcąc zachęcić członków plemienia do bardziej entuzjastycznego wykonania utworu, w trakcie nagrania biegał wokół grupy. W pewnym momencie przewrócił się wywołując falę śmiechu, która ostatecznie trafiła na płytę.

Sepultura na terenie plemienia Xavante
Sepultura na terenie plemienia Xavante

W nagraniach „Roots” wykorzystano blisko 30 różnych instrumentów

Obok bardziej typowego dla metalu instrumentarium, jak gitary elektryczne i perkusja, w utworach można usłyszeć gitary akustyczne, wspomniane bębny timbau czy djembe. Warto zwrócić uwagę na bardziej egzotyczne instrumenty, jakie wykorzystano przy nagraniach omawianej płyty.

Berimbau to mający zaledwie jedną strunę instrument pochodzący z Afryki, charakterystyczny dla brazylijskiej capoeiry. To niezwykle rytmiczna i akrobatyczna sztuka walki, która skupia się głównie na efektownych kopnięciach.

Z kolei berimbau składa się z długiego kija (verga), napiętej na niego struny (arame), tykwy przymocowanej do kija, pełniącej funkcję pudła rezonansowego, grzechotki wypełnionej ziarnami, kamienia (bądź monety) służącej do zmiany tonacji i patyczka, którym struna jest uderzana.

Berimbau pojawia się między innymi w „Breed Apart” i „Attitude”, a także na płytach zespołu Soulfly, założonego przez Maxa Cavalerę po opuszczeniu Sepultury. Ale wyprzedzam fakty.

Reco-reco to kolejny instrument związany z capoeirą. Jest to obła, wykonana z drewna rurka z wyżłobionymi rowkami, wykonana z bambusa bądź trzciny cukrowej. Do gry na reco-reco również używa się patyczka. Instrument można usłyszeć w utworze „Ambush” obok shekere (xequere), to jest grzechotki wykonanej z tykwy owiniętej siatką z muszelkami wydających przy pocieraniu charakterystyczny dźwięk.

Z racji użytego instrumentarium i bogatego wykorzystania muzyki rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej, styl stworzony przez Sepulturę na „Roots” określano mianem tribal metalu.

Plemię Xavante to nie jedyni goście na płycie Sepultury

Lista osób, które brały udział w nagraniach jest dość długa. W utworze „Ratamahatta” gościnnie na perkusji zagrał David Silveria, członek grupy Korn. Z kolei wokalista tej formacji, Jonathan Davis, wraz z Mike’iem Pattonem z Faith No More, zaśpiewał w kompozycji „Lookaway”. Davis ponadto napisał tekst utworu.

Listę gości, którzy pojawili się w „Lookaway” zamyka Leors Dimants, znany jako DJ Lethal. Muzyk należy do (w czasach „Roots” początkującej) grupy Limp Bizkit, a na potrzeby utworu nagrał hip-hopowe scratche. W tym miejscu należy wspomnieć o jeszcze jednej osobie, bez której płyta „Roots” wyglądałaby zupełnie inaczej.

Obok plemienia Xavante największy wpływ na kształt omawianego albumu miał Carlinhos Brown, brazylijski wokalista i instrumentalista specjalizujący się w grze na wszelakich perkusjonaliach. Zespół nawiązał współpracę z Brownem już w trakcie nagrań płyty. To właśnie do niego należy egzotyczne instrumentarium opisane we wcześniejszym akapicie. Brown był także pomysłodawcą utworu „Ratamahatta”. Jego tytuł i słowa odnoszą się do życia w fawelach, czyli brazylijskich dzielnicach nędzy powstających wokół centrów miast.

Na „Roots” pojawiają się odniesienia do postaci historycznych i fikcyjnych związanych z Brazylią

W tym miejscu warto przyjrzeć się dokładniej wspomnianemu powyżej utworowi „Ratamahatta”. Choć jego tekst składa się z rzucanych luźno pojedynczych słów, te słowa są bardzo interesujące. Można w nich rozpoznać przynajmniej trzy brazylijskie postaci. Dwie z nich są historyczne.

Pierwszą jest Virgulino Ferreira da Silva znany, jako Lampião (por. lampa oliwna). To przywódca bandytów, którzy terroryzowali północno-wschodnią Brazylię w latach 20. i 30. XX wieku. Wokół postaci da Silvy narosło przez lata wiele legend i podań ludowych. W świadomości Brazylijczyków Lampião funkcjonuje dziś, jako ichniejszy odpowiednik Robin Hooda.

Obok da Silvy w tekście utworu pojawia się Zumbi dos Palmares, pochodzący z Kongo, żyjący w XVII wieku niewolnik przywieziony do Brazylii przez Portugalczyków. Był jednym z liderów buntu przeciw niewolnictwu, przez pobratymców uważany był wręcz za półboga. Założył jedną z pierwszych quilombo, czyli osad, w których schronienie znajdowali zbiegli niewolnicy.

Według szacunków, w XVII i XVIII wieku w Brazylii istniało około pięciu tysięcy quilombo. Nie sposób ocenić, ile osób znalazło schronienie w osadach. Jeżeli wziąć pod uwagę, że Quilombo dos Palmares (największa z osad) w czasach swojego rozkwitu mieściła ok. 30000 osób, całkowita liczba zbiegłych niewolników musiała być ogromna.

Ostatnią z osób pojawiających się w tekście „Ratamahatta” jest Zé do Caixão, którego pseudonim w luźnym tłumaczeniu brzmi Jasiu Trumna. To z kolei postać fikcyjna, stworzona przez brazylijskiego scenarzystę, reżysera i aktora José Mojicę Marinsa. Jasiu Trumna jest właścicielem zakładu pogrzebowego i uważa się za lepszego od innych ludzi, których przy każdej okazji wykorzystuje do własnych celów.

Według niektórych interpretacji słowa utworu „Ratamahatta” mogą także traktować o nowojorskiej dzielnicy Manhattan, w której Carlinhos Brown pracował, jako taksówkarz. Jednak wziąwszy pod uwagę tematykę płyty i odniesienia do konkretnych, związanych z Brazylią osób, wydaje się to mało prawdopodobne.

Nawiązań do historii i sytuacji politycznej Brazylii jest na „Roots” dużo więcej

Słowa zamykającego płytę utworu pt. „Dictatorshit” odnoszą się do działań wojskowej dyktatury w Brazylii i przypominają o osobach zaginionych i uznanych za zmarłe w tym okresie. Podobną tematykę Sepultura poruszała już wcześniej.

Na albumie „Chaos A.D.” można znaleźć utwory traktujące o rządach despotów, korupcji, będącej prawdziwą plagą w Brazylii, cenzurze oraz przemocy, również policyjnej. Jedną z bardziej dobitnych kompozycji poruszających tematykę brutalności policji był utwór „Manifest” traktujący o wydarzeniach z 2 października 1992 roku w zakładzie penitencjarnym Carandiru.

Zamieszki w przepełnionym kompleksie (zakład przystosowany był dla 3000 osób, przebywało w nim 8000!) zostały wyjątkowo brutalnie stłumione. W wyniku policyjnej pacyfikacji śmierć poniosło 111 osadzonych. Ale wróćmy do „Roots”.

Muzycy Sepultury nie pozostali obojętni na wydarzenia w Brazylii

Jednym z bardziej przejmujących utworów na „Roots” jest kompozycja „Ambush” (ang. zasadzka). Kanwę tekstu stanowiła książka pt. „Fronteiras de Sangue” (pol. Krwawe Granice), poświęcona osobie Chico Mendesa. To brazylijski chłop, obrońca przyrody, nawołujący do wstrzymania niszczenia i wyrębu naturalnych lasów deszczowych Amazonii. Sepultura w prostych, acz dobitnych słowach wykłada filozofię Mendesa:

„Będę walczył, by uratować kolejny dzień.
Więc dołącz do nas, a sprawimy, że opuszczą tę ziemię.
Grożą, że zabiją to, jak się czujemy,
(lecz) jeżeli ich powstrzymamy to warto za to umrzeć”

Działacz faktycznie oddał życie, by bronić tego, w co wierzył. Został zamordowany w 1988 roku przez osoby dążące do przekształcenia Amazonii w krainę pastwisk dla bydła. Zainteresowanych postacią Francisco Alvesa Mendesa Filho odsyłam do biograficznego dramatu z 1994 roku zatytułowanego „The Burning Season” (w polskiej dystrybucji, jako „Sezon w Piekle”). Dodam jeszcze, że pod koniec „Ambush” słychać strzały z broni palnej. Wiecie zatem, w jaki sposób zginął Chico Mendes.

Również okładka „Roots” nawiązuje do brazylijskich realiów

Zdobi ją twarz Indianina z plemienia Karajá, pochodząca z rewersu wycofanego z obiegu brazylijskiego banknotu o nominale 1000 cruzeiro. Grafikę, która ostatecznie trafiła na okładkę płyty przygotował Michael Whelan.

Banknot 1000 cruzeiros
Banknot 1000 cruzeiros. Fot. delcampe.net

Na szyi Indianina umieścił naszyjnik z logiem Sepultury, charakterystyczną, stylizowaną literą „S”. Na policzkach mężczyzny znalazły się plemienne, pięcioramienne koła, które także pochodzą z rzeczonego banknotu. Wykorzystano je również, jako grafiki na płycie kompaktowej oraz labelach winyli.

Należy podkreślić, że choć „Roots” zdaje się być naszpikowana kulturą latynoamerykańską, zespół podchodził do tych inspiracji bardzo ostrożnie. Oddajmy głos Igorowi:

Zawsze chciałem nagrać więcej rzeczy z wpływami latynoskimi, ale dopiero w okolicach płyty „Chaos A.D.” zrozumieliśmy w jaki sposób zrobić to, by nie było to kolejnym banałem. Zawsze się tego obawiałem. Miałem styczność z sambą i afrobrazylijskimi rytmami jeszcze zanim zacząłem grać na perkusji i zawsze podchodziłem z ogromną ostrożnością do tego, by te rytmy wykorzystać we właściwy sposób, a nie tylko po to, by je gdzieś upchnąć.

Igor Cavalera

W dalszej części wypowiedzi muzyk zaznaczył, że grupa poświęciła mnóstwo czasu na zgłębienie tematu i upewnienie się, że sięganie do kultury swoich przodków przychodzi im w sposób naturalny i niewymuszony.

Sepultura plemienne koło na winylu
Plemienne koło na winylu

Na „Roots” znalazło się także miejsce na bardziej osobistą tematykę

Obok utworów przesiąkniętych brazylijskim dziedzictwem, na płytę trafił kawałek zatytułowany „Cut-Throat”. Tytułowym zbirem nie jest żaden mityczny rzezimieszek, ani żadna historyczna postać. Utwór traktuje o… wytwórni Epic Records, która była współodpowiedzialna za dystrybucję poprzedniego krążka grupy.

„Mówią ci kłamstwa prosto w oczy,
chwytają Twą duszę i potem ją hańbią (…)
Czekają na dobry moment, by uderzyć,
by zabrać Twą własność i Twoje serce.
Zmieniają twój wkład w farsę,
bez szacunku i bez żalu (…)
Obiecujecie to i tamto,
a tak naprawdę nie robicie nic
na tej wojnie brudu i chciwości.”

W tych ostrych słowach zespół wytyka wytwórni jej pazerność i brak jakichkolwiek zasad etycznych. Krytyka działań jest z pewnością aktualna w odniesieniu do niejednej wytwórni (nawet Pink Floyd nagrali swego czasu pełen goryczy utwór „Have A Cigar”), skąd zatem wiadomo, że w tym przypadku konkretnie o Epic jest mowa? W końcowej części kawałka padają słowa:

„Enslavement
Pathetic
Ignorant
Corporations”

Tłumaczenie zostawię Wam, zwróćcie tylko uwagę na pierwsze litery powyższych słów. A pewna chciwa korporacja jeszcze się w tym tekście pojawi.

Wkładka płyty Roots

Płytę „Roots” otwiera jeden z singli promocyjnych

„Roots Bloody Roots”, bo o nim mowa, stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów Sepultury. Max Cavalera w taki sposób mówił o tekście:

To utwór o tym, by wierzyć w siebie, o dumie z własnego dziedzictwa i pochodzenia. Ma bardzo mocny, lecz prosty tekst. Tak właściwie to utwór o tym, by być blisko swoich korzeni i w nie wierzyć.

Max Cavalera

Utwór doczekał się interesującego teledysku, w którym widzimy między innymi zawodników trenujących capoeirę oraz katakumby pod miastem Salvador, w których niegdyś mieścił się targ brazylijskich niewolników. W klipie pojawili się również członkowie grupy Timbalada, afrobrazylijskiej formacji grającej na instrumentach perkusyjnych, założonej przez wspominanego tu kilkakrotnie Carlinhosa Browna.

Na przestrzeni lat pojawiło się kilka coverów „Roots Bloody Roots”. Do ciekawszych należy, nagrana przez niemiecką grupę metalową J.B.O., nieco humorystyczna wersja „Roots Bloody Roots”. Nawiązuje stylistyką do koncertów charytatywnych z cyklu „Pavarotti i przyjaciele”, na których wybitny śpiewak występował w towarzystwie m. in. Stinga, Briana Maya, Spice Girls czy Rickiego Martina. Rozwiewając ewentualne wątpliwości – nie, Pavarotti nie wziął udziału w nagraniach coveru. A szkoda.

Ponadto riff z „Roots Bloody Roots” został wykorzystany przez zespół Acid Drinkers w ich wersji utworu „Proud Mary” z repertuaru Creedance Clearwater Revival.

Jakie ciekawostki można znaleźć w różnych wydaniach płyty „Roots”?

Do tych bardziej oczywistych należą wszelkie utwory dodatkowe, które na przestrzeni lat dołączano do albumu. Jednym z nich jest ukryta kompozycja „Canyon Jam”, będąca, jak wskazuje nazwa, improwizacją w wykonaniu Carlinhosa Browna i muzyków Sepultury. Wieść niesie, że instrument, na którym grał Brown został później wrzucony do tytułowego kanionu.

W ramach serii wznowień z cyklu „Roadrunner Records: The 25th Anniversary Series” do albumu dodano drugą płytę. Fani zespołu mogli na niej znaleźć zbiór tak zwanych stron „b” singli promujących „Roots” (m. in. covery utworów Boba Marleya czy Celtic Frost), garść remiksów oraz nagrania demo zarejestrowane podczas sesji nagraniowej „Roots”.

Zdecydowanie najbardziej interesująco przedstawia się promocyjne, brytyjskie wydanie płyty w drewnianym pudełku. Obok kompaktu z albumem i kasety wideo z teledyskiem „Roots Bloody Roots”, box zawierał moździerz z tłuczkiem, słoiczki z przyprawami, suszone owoce, świece oraz naszyjnik. Dokładna ilość wyprodukowanych egzemplarzy nie jest znana, szacuje się, że nie przekroczyła stu sztuk. Zdjęcia tej edycji można znaleźć w serwisie discogs.com.

Krytycy nie szczędzili pochwał albumowi „Roots”

Recenzent „The Daily News” pisał, że Sepultura wymyśliła koło na nowo, a przez udane połączenie metalu z plemienną muzyką i instrumentarium wskrzesiła zmęczony i wyeksploatowany gatunek.

Magazyn „Kerrang!” przyznał albumowi bardzo wysokie, drugie miejsce na liście stu płyt, których trzeba posłuchać przed śmiercią.

Jon Wiederhorn na łamach czasopisma „Rolling Stone” pisał o „Roots”, że jest to odświeżający krok naprzód dla gatunku przepełnionego zespołami, które są „bankrutami” pod względem kreatywności.

Faktycznie, Sepultura swoją „korzenną” płytą otworzyła drogę dla wielu zespołów, które zaczęły tworzyć udane mariaże metalu z tematyką i muzyką tradycyjną. Warto tu wspomnieć grupy takie, jak tajwański Chthonic, łączący z powodzeniem black i death metal z mitologią i instrumentarium swojego kraju, założony w Jerozolimie zespół Melechesh, czerpiący z folkloru bliskowschodniego czy nawet amerykańską grupę Nile sięgającą w swojej muzyce aż do czasów starożytnego Egiptu i Mezopotamii.

Opinie recenzentów szły w parze z obiorem przez fanów. Album „Roots” pokrył się złotem między innymi w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, a także (co dość oczywiste) w Brazylii. Łączny nakład płyty przekroczył dwa miliony egzemplarzy.

„Roots” stała się ostatnią płytą Sepultury nagraną z Maxem Cavalerą

Przyczyną były liczne nieporozumienia i konflikty na linii Max i Gloria Cavalera – reszta zespołu. Żona Maxa pełniła wówczas rolę menadżera grupy, a pierwszy poważny zgrzyt nastąpił 17 sierpnia 1996 roku.

W ten właśnie dzień Sepultura przybyła do Wielkiej Brytanii, by wystąpić na festiwalu w Donington. Krótko przed występem Max i jego żona otrzymali tragiczną wiadomość. W wypadku samochodowym zginął syn Glorii (pasierb Maxa). Frontman grupy postanowił natychmiast powrócić wraz z żoną do Stanów Zjednoczonych, a zespół został zmuszony, by na festiwalu wystąpić w trzyosobowym składzie.

Po tym zdarzeniu pozostali członkowie Sepultury zaczęli ignorować Glorię, uważając (nie bez racji), że faworyzuje swojego męża. Igor Cavalera zarzucał jej ponadto, że planowała zastąpić go innym perkusistą oraz nie zgadzała się na udział Maxa w tournee pod koniec 1996 roku. Pomimo sprzeciwu żony, muzyk wrócił na trasę koncertową i…

Sepultura z Maxem Cavalerą zdążyła jeszcze wystąpić w Polsce

Miało to miejsce 12 grudnia 1996 roku w katowickim Spodku. Zaledwie cztery dni później zespół zagrał swój ostatni zakontraktowany koncert na trasie. Występ zamykający promocję „Roots” odbył się w Brixton Academy. Do tego londyńskiego klubu jeszcze później wrócę.

W tej chwili istotne jest, że 16 grudnia 1996 roku wygasła umowa menadżerska Glorii. Igor, drugi gitarzysta Andreas Kisser oraz basista Paulo Jr. wręczyli jej pismo, w którym jednoznacznie oświadczyli, że nie chcą z nią dłużej współpracować i w związku z tym nie zamierzają przedłużać jej kontraktu.

Pismo, które otrzymała Gloria szło w parze z ultimatum postawionym Maxowi. Miał wybrać między zespołem, a żoną. Ostatecznie zdecydował się opuścić grupę, choć w wystosowanym oficjalnym oświadczeniu powiedział, że wcale nie odszedł z Sepultury, lecz został z niej wyrzucony.

Konflikt w Sepulturze nasilał się od dłuższego czasu

Muzyk ujawnił po latach, że bezpośrednią przyczyną jego rozstania z zespołem było zachowanie żony Andreasa Kissera. Według relacji Maxa, tuż po śmierci Wellsa (pasierba gitarzysty), miała ona wraz z inną kobietą przyspieszyć przygotowania do pogrzebu jeszcze przed powrotem Glorii i Maxa do USA.

Jaki był, zdaniem Maxa, cel tych działań? Jak najszybszy powrót muzyka na trasę koncertową Sepultury. Podobnie całą sytuację wspominała Gloria, która przywoływała w swoich wypowiedziach fakt, że już dzień po pogrzebie Wellsa pozostali członkowie grupy zaczęli naciskać na realizację zobowiązań i konieczność zagrania zbliżających się koncertów. Jej zdaniem, żałoba uniemożliwiała Maxowi powrót na scenę.

Nieco inaczej genezę rozłamu przedstawiały osoby po drugiej stronie barykady, czyli Igor, Andreas i Paulo. Ich zdaniem związek lidera grupy z menedżerką był początkiem poważnego i długotrwałego konfliktu interesów w Sepulturze i w efekcie doprowadził rozłamu w zespole.

Kisser przyznał po latach, że do 1996 roku grupa była „chaosem poza sceną”, a Max właściwie nigdy nie stanowił członka zespołu. Podczas tras koncertowych miał osobny autobus, w którym znikał po zakończeniu występu i nie kontaktował się w żaden sposób z pozostałymi muzykami.

Z kolei przyczyną zwolnienia Glorii z obowiązków menadżera był fakt, że nie dawała sobie rady z wymaganiami, jakie narosły po ogromnym sukcesie płyty „Roots”. Zdaniem Kissera, żona Maxa skupiała się wyłącznie na eksponowaniu roli i osoby swojego męża, co poważnie szkodziło zespołowi.

Sepultura rozpoczęła poszukiwania nowego wokalisty

Spośród wielu kandydatur, ostatecznie wybrany został Derrick Green, który pozostaje członkiem Sepultury po dziś.

Z kolei Max powołał do życia grupę Soulfly. Pierwszy album zespołu, zatytułowany po prostu „Soulfly”, ukazał się w 1998 roku, niemal jednocześnie z płytą „Against” – pierwszym krążkiem macierzystej formacji Maxa zarejestrowanym po jego odejściu. Mogłoby się wydawać, że w tym miejscu kończy się historia „Roots” i Sepultury z Maxem. Niezupełnie.

Cofnijmy się do 3 czerwca 1997 roku, a więc do momentu sprzed ukazania się krążka „Against” i imiennej płyty Soulfly. W ten dzień na półki trafiła kompilacja archiwalnych nagrań Sepultury zatytułowana „Blood-Rooted”. Zawierała niepublikowane wcześniej nagrania, remiksy, strony „b” singli, a także kilka utworów zarejestrowanych na żywo. Można powiedzieć, że to pożegnalna płyta Sepultury z Maxem. Jak się później okazało, wcale nie ostatnia.

Sepultura z Maxem na żywo w… 2002 roku

Od razu spieszę uspokoić fanów brazylijskiej formacji. Nie, nic Wam nie umknęło, Max nie wrócił do Sepultury, nawet na chwilę.

Jednak 24 września 2002 roku ukazał się dwupłytowy album koncertowy zespołu zatytułowany „Under A Pale Grey Sky”. Zarejestrowano go w londyńskiej Brixton Academy 16 grudnia 1996 roku. Tak, to ostatni koncert Sepultury z Maxem. Ten sam, po którym Gloria otrzymała wypowiedzenie, a jej mąż stanowcze ultimatum. I właśnie tutaj ponownie pojawia się „pewna chciwa korporacja”, o której pisałem dużo wcześniej. Choć tym razem to nie o Epic Records chodzi.

Wieść niesie, że występ grupy w Londynie został zarejestrowany przez wytwórnię Roadrunner Records bez wiedzy zespołu. A koncertówka „Under A Pale Grey Sky” ukazała się już po tym, jak Sepultura zakończyła współpracę z Roadrunner. Z tego powodu zarejestrowany koncert został opublikowany bez poprawek i studyjnych „dogrywek”, a my możemy posłuchać, w jakiej formie była wówczas grupa.

Muzycy wypowiadali się o płycie bardzo krytycznie i dziś nikt z obecnych oraz byłych członków Sepultury nie traktuje albumu, jako części swojej dyskografii.

Sepultura, Soulfly, Cavalera Conspiracy i inne zespoły, czyli co było dalej?

Dziesięć lat po Maxie, w 2006 roku, Sepulturę opuścił także jego brat, Igor. Przyczyną była „artystyczna niekompatybilność” z pozostałymi muzykami. W tym samym roku rodzeństwo Cavalera odnowiło relacje (przez niemal dekadę Max i Igor informacje o sobie nawzajem otrzymywali za pośrednictwem swojej matki), by w 2007 roku powołać do życia formację Cavalera Conspiracy.

Do chwili obecnej ukazały się cztery płyty grupy, a Max i Igor pozostają niezmiennie jej fundamentem. Max prowadzi równolegle zespół Soulfly, który poinformował niedawno o przystąpieniu do nagrań materiału na swoją dwunastą płytę.

Ponadto, niezwykle płodny muzyk współtworzy grupę Killer Be Killed, a jego najmłodszym dzieckiem jest trio Go Ahead And Die założone wespół z synem Igorem Amadeusem grającym na gitarze oraz perkusistą Zachiem Colemanem.

Sepultura, bez swoich założycieli, działa nadal

Ostatni album zespołu zatytułowany „Quadra” ukazał się w lutym 2020 roku. Choć Derrick Green występuje w Sepulturze blisko ćwierć wieku, dla wielu fanów „starej Sepy” ta grupa skończyła się w 1996 roku, wraz z odejściem Maxa. Dla tych bardziej ortodoksyjnych, nawet wcześniej.

A jakie jest Wasze zdanie? Słuchacie nowych płyt? A może „Sepultura bez Cavalerów” to oksymoron? Dzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.

Tłumaczenia tekstów: własne

Podobne artykuły

? 10 ciekawych propozycji na prezent dla fana rocka i metalu

Tomasz Koza

15. rocznica „Rosenrot” grupy Rammstein, czyli płyta usłana różami

Mateusz Skotny

Co z tym basem? – wznowienie „…and Justice For All” z okazji 30-lecia wydania albumu

Szymon
4.7 14 głosów
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Kamil
Kamil
3 lat temu

Dawno nie czytałem tak fajnego artykułu. A sam album nie przypadł mi do gustu. Nie pasują mi te indiańskie wstawki i muzycznie też jakoś mi nie leży. Utwór promujący album – Roots bloody roots jest po prostu nudny. Ostatnio próbowałem słuchać tego albumu przed 20 laty. Dziś posłucham go raz jeszcze, może mi się coś w nim spodoba jednak bo zauważyłem, że ostatnio zauważam rzeczy,, które umknęły mi lata temu.

Darkowsky
Darkowsky
3 lat temu

Pamiętam, że ciężko było przebić się przez szok brzmienia Roots. Płyta zaczęła mi się jednak podobać. Szkoda tylko, że w niedalekiej przyszłości Sepa się dla mnie skończyła. Do dziś nie potrafię słuchać ich nowych (czyt. Po odejściu Maxa) płyt. Moim ideałem do dziś jest Arise i cieszę się, że mogłem ich zobaczyć na żywo na Metalmani w ówczesnej hali Baildon w Katowicach.
Fajny artykuł, dziękuję

Heathen
Heathen
3 lat temu

Moja przygoda z Sepultura zaczęła się od Chaos AD, a więc nieco już w innym brzmieniu niż wcześniejsze, typowo deathmetalowe. I tak szczerze powiedziawszy, spodobało mi się Roots od razu. Wybrali nieco inna ścieżkę brzmienia i stworzyli tym samym coś innego, oryginalnego. Nie wiem czy Sepultura byłaby tym samym zespołem i czy rozmawialibyśmy o niej gdyby trzymała się swoich ekstremalnych początków.

Łukasz
Łukasz
3 lat temu

Sepultura bez Maxa to już nie to samo ale w nowym składzie na swój sposób jest fajna- na koncercie w katowickim mega klubie- parę lat temu bawiłem się super 🙂

weteran
weteran
3 lat temu

Dobry artykuł.Widać , ze ktoś przyłożyl sie do napisania czegos wiecej o tej kultowej grupie i płycie. Wychowałem sie raczej na Schizophrenii , beneath the remains i rewelacyjnej Arise , aczkolwiek uważam , ze Roots była ewolucyjnym rozwinieciem sie Sepultury. miło czasem posłuchac tej płyty. Miałem tez przyjemnosc zobaczyc Maxa , igora , Paulo i Andreasa na scenie w 1996 roku w Spodku na promocyjnej trasie tego wydawnictwa. Niestety byl to przed ostatni koncert w starym skladzie Sepultury. Do dzis mam pamiatke w postaci pałeczki perkusisty Igora Cavalery. pozdrawiam fanów starej Sepultury , Nailbomba , Soulfly i Cavalera Conspiracy.