Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Zamieszki w USA to prezent dla Pekinu i Moskwy. "Chińska propaganda już działa"

228
Podziel się:

- Pekin wykorzysta obrazki z USA do cna - mówi money.pl dr Michał Bogusz, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, który w Chinach spędził wiele lat. Chińska propaganda już działa pełną parą. I ma szansę przykryć pytania o los miliardera i twórcy Alibaby Jacka Ma oraz kolejną falę zatrzymań w Hongkongu.

Zamieszki w USA to prezent dla Pekinu i Moskwy. "Chińska propaganda już działa"
Prezydent Donald Trump i przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping (East News)

Chaos, zamęt, zamieszanie, atak tłumu, napad gangów - tak spora część amerykańskich mediów komentuje zamieszki na Kapitolu, w siedzibie Kongresu USA (odpowiednika polskiego parlamentu). W czwartek Kongres ostatecznie zatwierdził wygraną Joe Bidena - będzie nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Donald Trump musi się za to żegnać z urzędem. Inauguracja nowej prezydentury zaplanowana jest na 20 stycznia.

Decyzja Kongresu nie ostudziła jednak emocji. Zamieszki skończyły się śmiercią 4 osób. Jedną z nich jest postrzelona wewnątrz budynku kobieta. O tragicznym bilansie starć można przeczytać tutaj.

Im gorsza sytuacja jest w USA, tym większa radość pojawia się u głównych konkurentów - w Chinach i Rosji. Jak wynika z analiz Center for Economics and Business Research, Chiny mogą być gospodarczym numerem jeden jeszcze przed 2030 rokiem.

- Z perspektywy Chin i Pekinu o sytuacji w USA można powiedzieć tylko jedno: święta przyszły w tym roku wyjątkowo wcześnie - mówi dr Michał Bogusz, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. Blisko dziewięć lat spędził, studiując i pracując w Chinach, jest absolwentem stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Ludowym w Pekinie.

- Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping i cały ośrodek władzy w Pekinie doskonale zdają sobie sprawę, że dwudniowe zamieszki w Waszyngtonie i napięta sytuacja społeczna to nie jest koniec Stanów Zjednoczonych, to nie jest koniec demokracji, to nie jest koniec rywalizacji gospodarczej i politycznej na linii USA - Chiny. Nie ma jednak wątpliwości, że wykorzystają tę sprawę propagandowo. I to do cna, bo zresztą już to robią - mówi.

Zobacz także: Prof. Balcerowicz: Trump traci wpływy, będą tak ograniczone jak sekty politycznej

Propaganda już działa

- Już dziś jeden z chińskich tabloidów, wydawanych przez Dziennik Ludowy, ironizuje z całej sytuacji i przypomina komentarze z USA dot. zamieszek w Hongkongu. Wtedy niektórzy politycy mówili, że "raduje się ich serce". Dziś to samo na czołówkach mają chińskie gazety. Media społecznościowe są zbombardowane takimi komentarzami, są przepełnione obrazkami sprzed amerykańskiego Kapitolu. Propagandowa machina Chin reaguje bardzo szybko na tego typu sytuacje, choć głównie do celów wewnętrznych. Dziś Chińczycy w wielu miejscach usłyszą o tym, że to typowy obraz gnijącego Zachodu, że demokracja nie ma nic wspólnego ze spokojem i stabilnością, że rozwój można osiągnąć tylko poprzez chiński model polityczny - dodaje dr Bogusz.

I jak wskazuje, chińska propaganda będzie działać na trzech obszarach, choć nie wszędzie tak samo skutecznie. Pierwszym są same Stany i obywatele USA.

- Pod tym względem Pekin wciąż wiele może się nauczyć od Moskwy, która doskonale radzi sobie w przekonywaniu Amerykanów, że Ameryka jest w dramatycznym położeniu. To działanie nastawione na podsycanie konfliktów i ich przeciąganie - tłumaczy ekspert.

- Drugim obszarem działań będą pozostałe kraje tzw. Zachodu, w których chińscy propagandyści, np. za pośrednictwem mediów społecznościowych, będą pokazywać USA jako kraj niedojrzały i niedemokratyczny, na którym nie można polegać. W oczywisty sposób ma to pomagać w budowaniu narracji, że kraje budujące sojusz z USA nie mogą być pewne jego realizacji - opowiada.

Jak wskazuje, "trzecim obszarem działań będą tzw. kraje rozwijające się, kraje Trzeciego Świata. To obszar bezpośredniej rywalizacji gospodarczej USA i Chin". - Tu przekaz też będzie prosty: tylko Chiny są w stanie zapewnić bezpieczeństwo, wzrost gospodarczy i stabilność regionu. A konkurencja? Będzie pokazywana przez pryzmat "wariatów na ulicach" - opowiada dr Michał Bogusz.

Miliarder po prostu zniknął

Jak wskazuje dr Michał Bogusz, wydarzenia w USA są dla Pekinu prezentem z jeszcze jednego powodu. Mogą maskować wewnętrzne problemy i działania władzy. I jak wskazuje, dowodem na duże zmiany w samej partii jest sprawa miliardera i twórcy potęgi firmy Alibaba Jacka Ma.

Od dwóch miesięcy nie był widziany publicznie, nie wypowiadał się. A jego ostatnie wystąpienia mogły być odbierane jako sprzeciw wobec polityki Xi Jinpinga.

- Na tę sprawę nie można patrzeć z zachodniej, także polskiej, perspektywy. Wydaje się, że zniknięcie Jacka Ma może mieć związek z ograniczaniem wpływów technologicznych korporacji w Chinach. Trzeba jednak pamiętać, że wielki kapitał w Chinach nie istnieje bez zgody partii, więc trudno mówić o jakichkolwiek wpływach. Jack Ma i inni szefowie wielkich firm są członkami partii komunistycznej i są podporządkowani dyscyplinie partyjnej. To najpewniej wewnętrzne rozgrywki są powodem zniknięcia twórcy Alibaby - tłumaczy ekspert.

Jak wskazuje, potęga Jacka Ma wykuwała się, gdy sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin był Jiang Zemin. Dziś ma 95 lat, choć ostatni raz był widziany dwa lata temu - podczas pogrzebu jednego z dygnitarzy. Od dekady raz po raz pojawiają się jednak plotki o jego śmierci. Nie ma jednak wątpliwości, że to wiekowa osoba.

- Nie jest tajemnicą, że wielu przedsiębiorców było pod parasolem ochronnym frakcji byłego szefa partii. Jego zdrowie jednak szwankuje i siła słabnie, pozycja również. Może się okazać, że Jack Ma jest ofiarą właśnie wojny wewnątrzpartyjnej. "Rozdziobywanie" konkurencyjnej frakcji trwa, a znany na całym świecie miliarder jest doskonałym przykładem propagandowym. Pokaże innym w partii, jak kończą się próby wywalczenia własnej autonomii, wywalczenia niezależnej pozycji - mówi.

I jak dodaje, ta historia wcale dla miliardera nie musi kończyć się tragicznie, czyli śmiercią. Mogły zostać wysłane do niego sygnały, że straci wpływy na biznes, część firm już mogła zostać mu nieoficjalnie odebrana. Może w grze jest jakaś bardzo wysoka grzywna. Mógł też dostać jasny sygnał, że "na każdego znajdzie się odpowiedni przepis lub nieścisłości podatkowe".

- Niczego nie można wykluczać, a pewnie długo nie dowiemy się tego, co się wydarzyło naprawdę. To wiedzą tylko szefowie Komunistycznej Partii Chin - mówi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(228)
faja 43
3 lata temu
Co mnie najbardziej zaskoczyło to opieszałość służb i policji .
Ala
3 lata temu
Jak banksterzy zaprowadzą komunistyczne NWO to partia ich znacjonalizuje, a przewodniczący partii niech nie myśli, że to ciepła fucha, bo kolejka do władzy czeka i z dnia na dzień może być stracony.
xyzp
3 lata temu
Widac efekty wyborów demokratów USA. Kto zyskuje na odejściu Trumpa ? a no : Rosja , Chiny i światowa lewica . Świat sie wyraznie przechylił i wraca do pozycji z lat 50-60 tych.
str
3 lata temu
To tak jak u nas, gdzie rządzą agenci z Moskwy.
kittowokna
3 lata temu
w Goldman Sachs się zapytajcie gdzie się zapodział Jack Ma ;) ...pajace
...
Następna strona