Patologie polskiego budownictwa (budowlane kible) cz5

W budowlance, to nic nie powinno jakoś szczególnie zdziwić człowieka. Kiedy trzeba było  zabezpieczyć okna przed malowaniem, (bo malowanie miało się odbyć z agregatu malarskiego) to wujek kazał zakleić okna folią. Zadanie przypadło mi, Lejsowi i takiemu jednemu Turbo. Biedny Turbo nie od razu zaskoczył co właściwie ma zrobić, ale mu wujek wytłumaczył dość dosłownie, że ma zakleić folią i taśmą, to przez co się z mieszkania patrzy na świat. Zostawił mu kilka rolek taśmy, nożyk i folię.

TURBO ZABEZPIECZY PIĘTRO W GODZINĘ, TURBO WSZYSTKO ROBI SZYBKO I DLA TEGO MÓWIĄ TURBO NA TURBO! Powiedział Turbo i poszedł piętro wyżej. My z Lejsem zabezpieczaliśmy piętro trzecie. Gówniana robota, ale w sumie prosta. Trzeba było tylko dobrze odmierzać folię i taśmę, bo jak się za duże naddatki robiło, to wujki lubiły obciążać nas za zużycie materiału i karnie obcinać nam godziny...

Wracając do Turbo, gość przyszedł po jakiejś godzinie do mnie i do Lejsa i chciał żebyśmy oddali mu trochę foli i taśmy, bo zabezpieczył pół piętra i mu nie wystarczyło. Zdziwiliśmy się z Lejsem jak to możliwe, bo myśmy mieli zabezpieczone dopiero dwa mieszkania a Turbo miał cztery i do tego w pojedynkę. Ne zgadzało się jedynie coś z materiałem, bo nam nie zeszła nawet jedna czwarta tego co nam wujek zostawił, a Turbo wyrobił wszystko.

Poszliśmy więc z Lejsem na piętro Turbo, bo byliśmy ciekawi co debil odwalił, bo już można było sądzić, że coś jest nie tak, tylko zastanawialiśmy się co tym razem.

No i kumajcie, co się okazało. Turbo ten idiota, mając zakleić okna przed malowaniem, kiedy wytłumaczono mu, że ma zakleić to przez co patrzy  z mieszkania na świat, to on obkleił same szyby.

Pytamy się z Lejsem, co on odpieprzył a Turbo widząc, że chyba coś jest nie tak, zaczął machać rękami skakać po pokoju krzycząc, że MIAŁEM ZAKLEIĆ TO PRZEZ CO PATRZĘ Z MIESZKANIA NA ŚWIAT, JA PATRZĘ PRZEZ TO A NIE PRZEZ TO i raz wskazał szybę a raz ramę od okna. PRZEZ RAMĘ NIE PATRZĘ, PRZEZ KLAMKĘ TEEŻ NIE, A ZABEZPIECZYĆ MIAŁEM TO PRZEZ CO PATRZĘ. WYŚCIE PEWNIE ZJEBALI I ZAKLEILI WSZYSTKO JAK LECI!!! powiedział turbo i nawet się uspokoił i  zaśmiał, takim demonicznym śmiechem.

BUHAHAHAHAHA!!!

A potem przyszedł wujek i mało się nie przewrócił jak zobaczył manianę, którą odstawił Turbo. Turbo oczywiście miał swoje wytłumaczenie, ale chcąc się obronić pogrążał się jeszcze bardziej, bo okazało się, że do tego wszystkiego, Turbo wszystko obkleił na dwa razy. Bardzo chciał się wykazać, więc robił szybko i solidnie. A jak wujek jeszcze bardziej go o to zjebał, to Turbo zaczął się bronić, tym, że ostatecznie zrobił dwa razy więcej niż ja z Lejsem we dwóch, więc chyba ostatecznie to on jest lepszym pracownikiem. Ale wujek i ten argument obalił, bo powiedział, że gdyby tak szybko nie zasuwał, to może by miał czas,  żeby chwilę chociaż pomyśleć i nie zmarnować tyle materiału. Tak czy owak wyleciał tego dnia Turbo z naszej ekipy i chyba obcięte zostały mu wszystkie godziny z całego tygodnia. Nam obciął standardowo po dwie i  jak za każdym razem, nawet nie powiedział za co. POWINNIŚCIE WIEDZIEĆ… burknął i pojechał rozliczyć chłopaków na innej budowie.

Turbo spotkaliśmy jeszcze na kilku innych budowach. Na jednej darł się na kierownika budowy i kazał mu wypierdalać i powiedział, że obcina mu wszystkie godziny. Darł ryja i prawie by tego kierownika pobił, gdyby akurat nie wszedł inny kierownik razem z inspektorem i nie wywalili Turbo z baraku. Ten próbował wrócić przez okno i darł się cały czas, że na budowie jest burdel a kierownik się w baraku zamknął. Turbo rąbał pięścią we wszystkie okna dookoła baraku i zwalniał z pracy wszystkich będących w baraku kierowników i inspektora. Przestał dopiero kiedy policja przyjechała, chociaż z nimi też próbował dyskutować i kazał im zabrać kierownika do więzienia, inspektora do psychiatryka a behapowca do izby wytrzeźwieńale, ale ostatecznie to jego gdzieś wywieźli.

Okazało się potem że jacyś goście wkręcili Turbo, że jest dyrektorem strategicznym budowy, no a Turbo się poczuł i podszedł do sprawy dość poważnie… XD

Nie było tygodnia a czasem nawet dnia, żeby się podobna inba nie odbyła na budowie. Jak widzicie, nic nie powinno jakoś mocno człowieka na budowie zadziwić, ale zdarzały się sprawki, które dawały mocno do myślenia co autor miał na myśl. Na przykład obsrane skarpetki.

To że komuś pociekło po nodze, to jeszcze nic tak bardzo dziwnego, zwłaszcza w poniedziałek, jak połowa budowy jest na kacu a druga połowa jest jeszcze pijana XD. Poniedziałki były najbardziej zwyrodniałymi dniami na budowie. No i piątki, bo w piątki często były rozliczenia, a jak rozliczenia to i niezłe kłótnie czy nawet bójki.

Ale żeby obsrane skarpetki i gacie  wokoło budowlanych kibli, czyli tak zwanych tojek, rozrzucać, było naprawdę zagadkowe. No i jeszcze jedno, dla czego te gacie umorusane były w miejscu jaj a skarpetki na piętach???

I to jest właśnie budowlana zagadka!!!

A więc słuchajcie, bo udało mi się ją rozwiązać.

Nastał kolejny zjebany poniedziałek w budowlance. Wszyscy, zmarnowani, wszyscy spóźnieni, wszyscy się snują tylko po budowie i udają że coś robią. Może dobrze, że tylko udają, bo ci co faktycznie coś zaczęliby robić, to z pewnością mieliby to wszystko we wtorek do poprawki albo kiedyś tam do zburzenia i postawienia od nowa. Takie były poniedziałki na budowie. Taka to właśnie branża.

A ja czekam sobie pod budowlanym sraczem na swoją kolej. W środku jakiś majster się właśnie wysrywa, choć przez chwilę, miałem co do tego niemałe wątpliwości. Facet tkwił tam i okropnie jęczał i  wzdychał.

W pewnym momencie pomyślałem, że ktoś tam umiera albo rodzi Obcego klatką piersiową. Trochę się nawet zakłopotałem, bo nie wiedziałem, czy mam po prostu czekać czy wzywać pomoc. Trochę głupio było mi tam zapukać i spytać czy wszystko ok. Koleś jęczał jakby go najechała koparka (Rubacha, takiego jednego majstra kiedyś najechała i tak właśnie jęczał zanim go nie wynieśli poza teren budowy, żeby tam mogła przyjechać po niego karetka) Nie wiedziałem co mam zrobić, nie wiedziałem, że zwykłe sranie może powodować taki ból dupy czy cholera wie co, że gość w środku tak cierpiał. A potem słyszę tylko jak drze ryja i napieprza pięścią w ściankę plastikowego toja.

"KUKURWA-SKURWESYNY-JELITKOWO-KURRWA!-JEBBANY KIEROWNIK-JEBBANY-KIEROWNIK-KURRWA I TA CIPAA-Z-BIURA, PIIZDA-JEDNA. PIERD0LONA-W-DUPE-JEŻOZWIERZA-BUDOWA-KOŁCHOZ-JEBANY-KURWA! CWELE-DO-DUPY-ZAJEBBANE-JEDNE-KURWA-ICH ZAJEBANA-PIERDOLONA-W- DUPĘ- ŚWIŃSKA DUPĘ MAĆ!"

Wylał się potok potocznie uznawanych za wulgarne słów i nastała chwila ciszy. Pomyślałem wtedy, że gość właśnie umarł a tymi słowami wyzionął ducha kończąc swoje ziemskie życie, ale po chwili coś jednak dało się słyszeć z tego toja. Usłyszałem ciche szuranie a potem wyszedł majster. Tyle tam szlugów spalił (o tym to jeszcze inna historia, z tym paleniem w kiblach!!!), że wiatr musiał to rozwiać zanim go dobrze zobaczyłem.  I co trzyma w rękach? Zasrane gacie w jednej, zasraną skarpetkę w drugiej. Na nodze miał już tylko jedną skarpetkę!

Szluga daj młody – powiedział, a ja podałem (spróbuj majstrowi odmówić) paczkę, a on upuścił te gacie na ziemię i tą łapą co te obsrane gacie przed chwilą w niej trzymał, zaczął gmerać w paczce z moimi petami… Odpaliłem mu peta, żeby nie dawać mu do łapska zapalniczki a on wtedy powiedział:

PAPIERU-KURWA-NIE-MA!!!-KIEROWNICZKI, i cisnął tą obsraną skarpetką w kierunku biura budowy.

Patrzyłem jak odchodził, tak jak gdyby nigdy nic. Nawet trochę jakby się woził. Łeb w górę i szedł takim pewnym krokiem, jak jakiś zwycięzca (jestem-zajebisty-i-wszystko-jest-cacy!) Tylko co jakiś czas się po dupie drapał. Potem zniknął gdzieś za rogiem budynku „A”, ale po drodze jeszcze przywitał się z jakimiś dwoma ziomami. Ścisnęli sobie grabę i każdy poszedł w swoim kierunku.

A ja poszedłem się odlać do tego kibla po nim. Nasrane, najarane, że zaciągnąłem koszulkę aż po nos, mimo że i tak wstrzymałem oddech. Lałem w ten plastikowy pisuar a nad nim widniał napis:

595831395977554242524578_160685176678gRUt2bcJUVQapqG09LkU.jpg



KIBEL TO NIE RAJ

WIĘC NIEWAL TU KONIA

TYLKO SRAJ

I SZYBKO WYPIERDALAI

 

A poniżej:

 

STOŁUWKA MAJISTRUW Z MAXIPOLBUDEXU