Polska otrzymała z Unii Europejskiej znacznie więcej środków, niż do niej wpłaciła. Same transfery z unijnego budżetu nie są jednak najważniejszą ekonomiczną korzyścią płynącą z członkostwa w UE.
Temat transferów finansowych z UE do Polski w zestawieniu ze składkami członkowskimi płaconymi przez nasz kraj co jakiś czas rozgrzewa opinię publiczną. Tak jest i teraz, kiedy ważą się losy unijnego budżetu, który zawetować chcą Polska i Węgry. Gorącej dyskusji przyda się garść faktów.
Dane Ministerstwa Finansów nie pozostawiają wątpliwości – od maja od 2004 r. Polska pozyskała z Unii Europejskiej znacznie więcej środków, niż do niej wpłaciła. Do września 2020 r. w ramach rozmaitych programów z unijnej kasy trafiło do Polski łącznie 188 845 090 936 euro. Z tych blisko 190 mld euro (które były przeliczane na złote po różnym kursie) największą część stanowią środki z polityki spójności (121 462 430 787) oraz na wspólną politykę rolną (61 209 955 416).
Z kolei z Polski do UE od maja 2004 r. do września 2020 r. popłynęło 60 905 996 657 euro (z podstawowej składki obliczanej na podstawie dochodu narodowego brutto oraz części ceł i podatków). Ostatnią pozycję w bilansie stanowią zwroty środków do budżetu UE, jednak ich waga jest śladowa (170 667 754 euro).
Zestawiając powyższe wartości, należy stwierdzić, że od momentu wejścia do UE saldo rozliczeń Polski z Unią Europejską jest dla naszego kraju mocno dodatnie i wynosi 127 769 609 365 euro.
Rynek przede wszystkim
Fundusze unijne to jednak tylko część korzyści, które Polska gospodarka osiąga w związku z naszym członkostwem. Dzięki traktatowym czterem swobodom - przepływu osób, kapitału, towarów i usług (mniejsza w tym momencie o to, czy zawsze właściwie przestrzeganych – patrz dyrektywa o pracownikach delegowanych) polscy przedsiębiorcy mają dostęp do wspólnego rynku, obejmującego ponad pół miliarda ludzi (poza UE również Wielka Brytania, Szwajcaria, Norwegia, Lichtenstein i Islandia).
Jak przytacza Forum Obywatelskiego Rozwoju, podczas gdy średnia wartość transferów netto z budżetu UE do Polski w latach 2004-20 wynosiła 7,7 mld euro rocznie, to już korzyści płynące z udziału naszego kraju we wspólnym rynku przekraczały 40 mld euro rocznie.
Nie, ale to tak samo jak nie ma wyliczeń wszystkich możliwych kosztów jakie ponosi Polska w związku z istnieniem państwa polskiego :) Ale poczekaj, tak na szybko: (1/11) Generalnie korzyści jakie czerpiemy z dostępu do wspólnego rynku UE w większym strumieniu PKB są ogromne: pic.twitter.com/87XEJ01VBf
— Rafał Trzeciakowski (@ratrzeci) November 26, 2020
Zależność ta działa także w drugą stronę - dzięki unijnym swobodom, firmy ze wspólnego obszaru gospodarczego mają dostęp do polskiego rynku. Ponadto, członkostwo w UE jest też istotne dla zagranicznych inwestorów lokujących w Polsce kapitał i tworzących miejsca pracy. Trudno podejrzewać, aby np. zlokalizowane w zachodniej Polsce fabryki powstawały bez możliwości sprawnego i szybkiego przewiezienia towarów do Niemiec, jednej z największych gospodarczych potęg na świecie. Rzecz jasna rolę odgrywają także niskie koszty pracy w naszym kraju, jednak nie brak raportów wskazujących, że wynagrodzenia w działających w Polsce firmach są wyższe od oferowanych przez podmioty krajowe (wg Sedlak&Sedlak w 2019 r. było to to odpowiednio 6000 zł i 4300 zł brutto).
Rzecz jasna dla pełnego obrazu należałoby przedstawić zestawienie potencjalnych korzyści, które miałaby Polska poza Unią Europejską. Przykłady tej argumentacji (brak składek, swoboda w ustalaniu ceł i regulacji, możliwość negocjowania własnych porozumień handlowych etc.) obserwowaliśmy i wciąż obserwujemy w przypadku Wielkiej Brytanii. Póki co pełnego raportu na temat kosztów i korzyści dla polskiej gospodarki związanych z opuszczeniem UE jeszcze nikt nie napisał.
Dyskusja o opuszczeniu UE często wykracza poza kwestie gospodarcze (obejmując zagadnienia czysto polityczne lub światopoglądowe), co utrudnia analizę potencjalnych kosztów i korzyści. Podobnie było w pierwszej dekadzie XXI w., kiedy najpierw debatowano w Polsce na temat samego wejścia do UE, a następnie o wejściu do strefy euro. Jak pokazał czas, jedną z tych debat ostatecznie "wygrali" zwolennicy integracji (o czym zadecydowało referendum), druga zakończyła się pomyślnie dla przeciwników integracji (w czym pomógł poprzedni kryzys finansowy).