0:00
0:00

0:00

OKO.press rozmawia z tajemniczym mężczyzną w białej maseczce, który według „Wiadomości" TVP miał przekazywać demonstrującym przed komisariatem na ulicy Wilczej w Warszawie w obronie zatrzymanych na proteście j "tajne informacje albo instrukcje". Może od Sorosa? Albo od ukrytej opcji niemieckiej? Sprawa nie jest jednak aż tak śmieszna, jak się wydaje.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Z zawodowego obowiązku oglądam sobie w środę 25 listopada materiał TVP o protestach pod komisariatem. Pokazują jakiegoś faceta z telefonem przy uchu. Podekscytowany lektor czyta: „Uwagę zwraca nietypowe zachowanie jednego z mężczyzn obecnych na manifestacji. Wyraźnie widać, jak konsultuje coś przez telefon, a następnie przekazuje demonstrantom informacje bądź instrukcje". Przyglądam się temu mężczyźnie w czerwonym kółku i nagle poznaję. To przecież ty!

Witek Hebanowski, prezes fundacji Inna Przestrzeń*: Tak, to ja.

Nie znałem cię w takiej roli.

Ja też nie. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Oczywista jest warstwa humorystyczna, „ASZdziennik" zrobił materiał zatytułowany „TVP w 30 sekund rozpracowało Strajk Kobiet" [zobacz tutaj]. Tak, to jest śmieszne, ale także przerażające. Poczułem, że ktoś przy pomocy mojej osoby uprawia paskudną propagandę. Ten numer TVP rozszedł się szeroko, powstają memy, ktoś się śmieje, że zamawiam pizzę przez telefon, ktoś komentuje, że jestem agentem Kremla, ktoś się domyśla, że mówię, żeby kazać ludziom krzyczeć „Jebać PiS". Te memy przestają mnie jednak śmieszyć. Trzeba się raczej zastanowić...

Ale najpierw opowiedz, jak to było.

Kupowałem wodę dla rodziców, którzy mieszkają trzy minuty od komisariatu na Wilczej. Podchodząc pod komisariat widziałem w kolejnych podwórkach oddziały prewencji, gotowe do akcji. Moja fundacja współpracuje z Azerami i Ormianami, których teraz bezpośrednio dotknęła wojna o Górny Karabach, tam dzieją się potworne rzeczy, więc jestem teraz szczególnie uwrażliwiony na przemoc. Pomyślałem, że może dojść do kolejnej pacyfikacji tłumu i że to byłoby straszne. Zaniosłem rodzicom wodę i wróciłem na Wilczą. Z wykształcenia jestem m.in. społecznym mediatorem, podszedłem więc do policjantów, którzy ochraniali komisariat i mówię, że mogę spróbować mediacji. Najpierw reagowali niechętnie, ale potem któryś powiedział „To niech pan spróbuje".

Dowiedziałem się też, że zespół antykonfliktowy policji już sobie pojechał, co samo w sobie jest dziwne.

Trzy czwarte czasu tej mojej interwencji poświęciłem na rozmowy z policjantami. Mówili, że pewnie wypuszczą zatrzymanych, co oznaczałoby, że sytuacja się rozładuje i nie będzie pretekstu do pacyfikowania demonstrantów. Odniosłem wrażenie, że kilku policjantów miało taki normalny, przyzwoity stosunek do tego, co tam się działo.

Widziałem, że niedobrze się czuli w swojej roli.

Dowiedziałem się, że Michał Szczerba, poseł PO jest w środku i zadzwoniłem do niego.

A jednak! Czyli to Szczerba był twoim dowódcą!

Z Michałem studiowaliśmy razem nauki społeczne na ISNS, stąd mam jego numer. Potwierdził, że za 10 minut wypuszczą ostatnią osobę zatrzymaną, co było super wiadomością, bo demonstranci żądali, by nikt nie został tam na noc. Być może to rozmowa ze Szczerbą została sfilmowana. Ale może to była inna rozmowa, bo dzwoniłem też w sprawach prywatnych.

Przeczytaj także:

Czy widziałeś kamerę TVP Info?

Nie, tylko TVN. W materiale jest kilka ujęć z góry, nie wiem skąd, jedna z kamer musiała być ustawiona w budynku policji. Może to po prostu materiały policyjne, może z monitoringu miejskiego?

Po otrzymaniu instrukcji od Szczerby przekazałeś polecenia demonstrującym?

Już mnie te żarty nie śmieszą. Przekazałem informację o wypuszczeniu zatrzymanych kilku policjantom, bo nie było tam jednego dowodzącego. Gdy podszedłem do oddziału, w którym były policjantki, usłyszałem „Całe szczęście". Powiedziałem o tym także 2-3 osobom protestującym, nawet komuś z megafonem, ale ważniejsze dla mnie było ostudzić stronę policyjną.

Na filmie TVP Info chodzisz sprężystym krokiem i rozglądasz się na boki.

Tak, takie kino akcji klasy C. TVP musiała się postarać, by nie pokazać, jak rozmawiam z policjantami. Najdłużej z takim trochę starszym gościem, bardzo fajnym, dołączyło do nas dwóch demonstrujących, na oko studentów.

Czy do końca kierowałeś antyrządową demonstracją?

Nie, jak zobaczyłem, że nic się już złego nie wydarzy, to poszedłem sobie do domu.

Przepraszam, że sobie żartowałem. Widzę, że chcesz coś powiedzieć na serio.

Zostałem narzędziem propagandy. Nie wyobrażam sobie, by jakiekolwiek profesjonalne dziennikarstwo mogło używać takich środków. Przyzwyczailiśmy się, że taka jest publiczna telewizja, ale nie powinniśmy się przyzwyczajać.

Dlatego będę żądał od TVP sprostowania, bo było to fałszowanie rzeczywistości.

Osoby protestujące są dla mnie uosobieniem patriotyzmu, bo obrona praw człowieka, walka o sprawy kobiet i o rządy prawa, to walka o Polskę po prostu.

I oto takich ludzi rządowa propaganda przedstawia jak osoby sterowane, manipulowane, może nawet przekupione.

Wprowadzenie do materiału z tobą w roli głównej brzmiało tak: „Wiele wskazuje na to, że spontaniczne rzekomo protesty to w rzeczywistości wyreżyserowany medialny spektakl. Oto zdjęcia z wczorajszego protestu pod jednym z warszawskich komisariatów policji. Uczestniczyli w nim politycy PO". Kamera TVP pokazuje Iwonę Wyszogrodzką, znaną aktywistkę obywatelską i feministyczną, uczestniczkę wielu protestów, która z PO nie ma nic wspólnego.

Ja także wziąłem udział w tej maskaradzie. Ale nie chodzi tylko o naruszenie moich dóbr osobistych, ale o tych wszystkich ludzi, którzy tam demonstrowali w obronie zatrzymanych.

Narracja, że ktoś im przekazuje instrukcje czy steruje nimi, jest wyrazem pogardy i manipulacji. Nie mówiąc o ogromnej pogardzie dla własnych widzów. Dlatego zależy mi na tym, by czytelniczki czy czytelnicy OKO.press, którzy mają w rodzinie kogoś, kto ogląda TVP, przekazali, że to nie było tak, jak zobaczyli na ekranie.

Dla mnie samego to także nie jest drobna sprawa. Prowadzę fundację, która jest organizacją programowo apolityczną. Korzystamy z funduszy Unii Europejskiej, miasta Warszawy, ale też ze środków ministerstw. Nie możemy sobie pozwolić na podważanie zaufania czy ośmieszanie naszej fundacji.

*Witek Hebanowski (rocznik 1977), prezes fundacji Inna przestrzeń, która od 2006 roku zajmuje się współpracą rozwojową głównie z krajami na Kaukazie, integracją imigrantów w Polsce, a także aktywizacją obywatelską, m.in. architekturą partycypacyjną. Inna przestrzeń prowadzi też działalność wydawniczą i edukacyjną.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze