Handlarz samochodowy sprzedał mi wadliwe auto i chce mnie wydymać na kasę - 3

black_flower
black_flower

Cześć i czołem Miraski i Mirabelki.

Jakiś czas temu obiecałem update moich przygód ze sprzedającym Januszem, który opylił mi furę z wymienionym silnikiem :)

 

Skrót poprzednich wydarzeń:

1. Kupiłem auto z wymienionym silnikiem.
2. Po kilku dniach zapala się kontrolka DPF.
3. Odstawiam auto do warsztatu na czyszczenie filtra DPF.
4. Po kilku kolejnych dniach problem się powtarza.
5. Kolejna wizyta w warsztacie, pomiary na czujnikach itd., wszystko wychodzi ok, ale kontrolka znowu się pojawia, filtr został zregenerowany kilka dni wcześniej i mechanik zwraca mi uwagę na silnik, że w aucie wcześniej siedział motor o oznaczeniu BLS przystosowany do pracy z filtrem DPFm a wsadzony został motor z kodem BKC, który już do tej pracy nie był przygotowany. Mechanik podaje mi listę rzeczy, które należałoby wymienić przy okazji wymiany silnika takie jak wałek rozrządu, sterownik itd., a potencjalne koszta idą w tysiące.
6. Telefon do sprzedawcy, że jest problem. Sprzedawca w rozmowie telefonicznej proponuje, żebym przyjechał, a on wytnie DPF i wstawi katalizator. Nie zgadzam się, bo to nielegalne i nie chcę się potem z tym bujać.
7. 14. dzień od zakupu. Kolejny telefon do sprzedającego, że nie chcę nic wycinać z auta, bo to niezgodne z homologacją pojazdu i chciałbym zwrocić auto. Sprzedający proponuje odkupienie za kwotę niższą o 2000 zł twierdząc, że czyszczeniem DPF mogłem obniżyć wartość pojazdu. Nie zgadzam się i udaję się do prawnika.
8. Prawnik zleca wizytę u rzeczoznawcy. Nikt się nie chce podjąć więc zlecam usługę diagnostyki pojazdu oraz weryfikacji kompatybilności silnika z homologacją/konfiguracją w pojeździe w ASO VW. Opinia serwisu jest taka, że da się to zrobić wymieniając wałek rozrządu, sterownik itd., ale serwis oficjalnie może zalecić tylko wymianę silnika na zgodny z homologacją.

No i teraz kolejne kwiatki( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Idzie pierwsze pismo od prawnika z żądaniem wezwania do usunięcia wady fizycznej od prawnika wraz z opinią z ASO z mojej strony na które sprzedający odpowiada w skrócie jak poniżej z moimi komentarzami po myślniku:

1. Przedstawił mi stan auta i poinformował o wymianie silnika – nie kwestionowałem tego faktu, tak samo jak nie kwestionowałem samej wymiany, a jedynie tego, że został wstawiony nieodpowiedni wariant tego motoru.
2. Sprzedający zarzeka się, że sprawdził auto przed zakupem i działało prawidłowo – oczywiście, że działało, bo po wykasowaniu błędu filtra DPF mogę nim spokojnie zrobić 100-200 km zanim problem ponownie wystąpi w momencie, kiedy auto zacznie próbować wypalić i „wydmuchać” DPF. Rzeczoznawca z którym rozmaiwałem mówił, że nie byłby w stanie stwierdzić takiej wady przy oględzinach jeśli pojazd zachowywałby się prawidłowo, a w dniu zakupu i kilka dni po nim tak właśnie było.
3. Sprzedawca podnosi, że nieprecyzyjnie okresliłem nieprawidłową pracę silnika :) Dołączona była opinia z ASO gdzie jak byk stało, że silnik nie jest przystosowany do pracy z DPF i to jest problem.
4. Sprzedający pisze, że wymienił serce silnika. Słupek, osprzęt rozrządu i olej czym podniósł żywotność pojazdu - nie wymienił jednak kluczowego elementu czyli wałka rozrządu, który odpowiada za podanie większej dawki paliwa, żeby rozgrzać filtr cząstek stałych do temperatury niezbędnej do wypalenia.
5. Ogólnie sprzedający pisze, że wiedziałem, że auto ma swoje lata i to normalne, że się zużywa.
6. Sugeruje mi używanie złej jakości paliwa - nie wiem, może dysponuje jakimś laboratorium ( ͡° ͜ʖ ͡°)
7. Sprzedjący proponuje mi 3 opcje w celu rozwiązania sporu:
 - Wycięcie DPF i wstawienie katalizatora u niego – niezgodne z prawem i finalnie obniża wartość pojazdu;
 - Wycięcie DPF i wstawienie katalizatora w moim zakresie i 1500 zł zwrotu kasy – tak jak wyżej, niezgodne z prawem;
 - Odkupienie auta za kwotę pomniejszoną o opłaty w US i wydziale komunikacji plus pożytek jaki odniosłem z auta jeśli przejechałem nim więcej niż 1000 km zgodnie z regulaminem jego firmy – problem w tym, że nie spisaliśmy stanu licznika na FAV, a ja nie podpisałem również żadnego punktu z jakigokolwiek regulaminu, bo takowy nie został mi nawet przedstawiony więc nawet nie wiem na jakiej podstawie miałby mi cokolwiek naliczać.

Na koniec wisienka na torcie, sprzedający zaznacza, że jest otwarty na polubowne załatwienie sprawy „z zachowaniem proporcji i symetrycznego szacunku dla interesów obu stron” ( ͡° ͜ʖ ͡°) No z tym zachowaniem proporcji oraz symetrycznego szacunku (cokolwiek to znaczy) to mam problem biorąc pod uwagę pierwsze propozycje telefoniczne sprzedającego, który ewidentnie chciał mnie wyruchać bez mydła.


W odpowiedzi mój prawnik oczywiście nie zgadza się na zaproponowane warunki napraw. Nie zgadza się również na odkup auta w takiej formie. Podaje również propozycje spisania ugody polegającej na wzajemnym zwrocie świadczeń. Ugoda jest niezbędna, żeby potem nawet przy ewentualnym odkupie auta Janusz nie odbił piłeczki i nie rościł wobec mnie żadnych praw, taki dupochron. Ja oddaję auto, sprzedający oddaje mi pieniądze dodatkowo odpuszczam niektóre z kosztów co sprawia, że finalnie jestem około 2k PLN w plecy, a sprzedający dostaje samochód z opłatami, ale odzyskałbym szybko kwotę, która powiedzmy jeszcze jest dla mnie do przełknięcia. W tej opcji ja tracę więcej niż sprzedający, ale chciałem szybko załatwić sprawę. To jest przedsądowe, ostateczne wezwanie do ugody.

Sprzedający nie akceptuje tego rozwiązania i odpisuje, że:

1. Pojazd w dniu sprzedaży był sprawny :) - no jeździł, płułem sobie w brodę, że nie wziąłęm jakiejś firmy co by sprawdziła to auto, ale tak jak pisałem wcześniej, na tamten moment rzeczoznawca wskazałby jedynie fakt, że silnik ma inny kod niż przypisany do VIN, a nie byłby w stanie wskazać czy stanowi to wadę, bo auto jeździło bez zarzutu. Po skasowaniu błędu DPF auto przejedzie kolejne 100-200 km bez problemu i znowu wejdzie w tryb awaryjny. Po za tym już czytałem ten argument w pierwszym piśmie :)
2. Nie utrudniał mi weryfikacji pojazdu przez :profesjonalistę” – nie utrudniał, zresztą nie zarzucałem mu tego, ale jak już wspomniałem, taka weryfikacja na tamten moment nie wykazałby wady ukrytej, bo problem ujawnił się po tygodniu.
3. Że auto ma swoje lata i może się psuć  i każdy sąd tak powie :) - tutaj co istotne, sprzedający ewidentnie nie rozróżnia zużycia przedmiotu od  wady fizycznej. Nie poddaję wątpliwości zużycia i nie rozszczę sobie z tego tytułu żadnych zwrotów czy coś. Wiedziałem, że auto jest już nastolatkiem i co jakiś czas będzie coś do wymiany. Normalna sprawa.
4. Przytacza artykuł 560 KC i zaznacza, że był gotów przyjąć auto do naprawy po rozmowie telefonicznej i w ogóle zadzwoniłem do niego dopiero po kilku tygodniach – zadzwoniłem po tygodniu, mam SMS i bilingi, które to potwierdzają. Owszem, był gotów przyjąć auto i pierwsze co  powiedział zanim zdążyłem opowiedzieć co się z tym filtrem dzieje to zaproponował mi wycięcie DPF na co się kategorycznie nie zgodziłem i to było zapalnikiem całej sprawy. Nie chciałem dokonywać napraw niezgodnych z prawem i homologacją dlatego poszedłem z tym do prawnika, żeby załatwić to jak należy i ustrzec się przed takim cwaniactwem. Gdybym się zgodził na taką naprawę to potem bym nawet nie był w stanie udowodnić tego, że koleś wyciął filtr i równie dobrze mógłby mi potem wmawiać, że w takim stanie go kupiłem. Chociaż i to mogłoby też stanowić wadę ukrytą. Auto ma być zgodne z homologacją, jeśli fabrycznie ten filtr na wyposażeniu posiada to ma on tam być niezależnie od tego jaki silnik tam siedzi.
5. Ostrzegał i przestrzegał mnie przed samodzielną naprawą przez telefon. Tutaj nawiązanie do obniżenia wartości auta przez czyszczenie DPF :)
Jako, że naprawiłem auto we własnym zakresie (wyczyściłem filtr DPF) on nie jest w stanie sporządzić eksprtyzy i żaden biegły sądowy nie będzie w stanie stwierdzić stanu pojazdu w dniu zakupu :) Gdyby nie wizyta na czyszczeniu filtra i ponowna wizyta z nim związana to bym się nie dowiedział, że te silniki się różnią od siebie detalami, które mają na to wpływ i nie byłoby całego sporu.
6. Nie jest w stanie przywrócić auta do stanu pierwotnego, bo zarejestrowałem go na siebie i nie można cofnąć decyzji administracyjnych przez co odstąpienie od umowy nie wchodzi w też w grę w formie zaproponowanej przeze mnie – po to kupiłem auto, żeby z niego korzystać, a żeby to zrobić musiałem dopełnić reszty formalności – opłacić rejestrację, ubezpieczenie itd. Co więcej charakter wady, a raczej jej objawy są cykliczne i pojawiają się przy każdej próbie wypalenia filtra DPF.
Proponuje mi naprawę o ile nie uszkodziłem auta dokonanymi naprawami – czyszczeniem filtra.

Teraz leci pismo o odstąpieniu od umowy z wezwaniem do zapłaty wyznaczonej kwoty oraz podania terminu zwrotu auta. Jeśli to nie pomoże to już tylko sąd. Jest to wymagana droga „skutecznej” reklamacji zanim wystąpię do sądu. Rozważam jeszcze opcję naprawy auta we własnym zakresie oraz sądowego zwrotu kosztów, żeby móc korzystać z auta, ale to będę jeszcze omawiał z prawnikiem. Serwis VW ocenił, że po za tym samochód jest w dobrej kondycji i jest dobrze utrzymany. Niemniej jednak w trakcie sporu sądowego będzie on unieruchomiony na podwórku, a ja będę musiał kupić drugi.


Tak więc Januszowi pała nie zmiękła i idzie w zaparte. Nie rozróżnia zużycia części eksploatacyjnych od wady fizycznej i cały czas proponuje mi naprawę niezgodną z prawem i czyniącą auto niezgodne z homologacją. Mój prawnik ocenił sprawę jako prostą w teorii, ale zaznaczył, że w sądzie utknie to pewnie na 2 lata, a samochód będzie gnił na podwórku, do tego jest ryzyko oceny sądu. Stąd postanowiłem w wezwaniu do ugody odstąpić część kosztów z nadzieją szybkiego załatwienia sprawy. teraz czekam na ostateczny ruch Janusza i zostaje mi tylko sąd ¯\_(ツ)_/¯