Policja: to Czarzasty zaatakował policjanta. Jest nagranie sprzed Sejmu

Polska
Policja: to Czarzasty zaatakował policjanta. Jest nagranie sprzed Sejmu
PAP/Radek Pietruszka
Rzecznik stołecznej policji nadkomisarz Sylwester Marczak

Policja opublikowała nagranie incydentu z udziałem wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego i funkcjonariuszy. Jeden z nich trafił do szpitala. Policja uważa, że winę za całą sytuację ponosi Czarzasty.

Komenda Stołeczna Policji opublikowała nagranie z udziałem wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego. "W ósmej sekundzie widać, jak policjant zostaje odepchnięty. Funkcjonariusz doznał poważnego urazu nogi, wymagał pomocy lekarskiej i założenia gipsu" - przekazała KSP.

 

 

KSP zwróciła się też do parlamentarzystów. "Szanowni parlamentarzyści! Immunitet jaki posiadacie nie daje prawa do przepychania policjantów i usiłowania przerwania kordonu, który funkcjonariusze tworzą aby zabezpieczyć dany obszar. Nietykalność policjantów ma taką samą wartość jak nietykalność posłów" - podkreśliła policja.

 

Policja nie zdradza, ilu funkcjonariuszy zabezpieczało środowy protest w Warszawie. Według nieoficjalnych informacji RMF, w akcję zaangażowanych było ok. 3,5 tys. policjantów, część z nich to funkcjonariusze Biura Operacji Antyterrorystycznych.

 

Rzecznik KSP: Policjanci nie muszą znać wszystkich posłów

 

Rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji nadkom. Sylwester Marczak odniósł się na konferencji do incydentu z udziałem policji i wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego.

 

ZOBACZ: "Zostałem pchnięty na maskę, poczułem uderzenie w plecy". Czarzasty o działaniach policji

 

Rzecznik KSP stwierdził, że sytuacja wyglądała "zupełnie inaczej", niż przedstawił ją Czarzasty. - Nagranie wyraźnie pokazuje, kto był stroną atakującą, w tym przypadku to policjant doznał poważnej kontuzji, ma uraz mięśnia czworogłowego uda, ma założony gips i przebywa w szpitalu - powiedział rzecznik KSP.

 

Z jego relacji wynika, że kilka osób przed Sejmem chciało przejść przez policyjny kordon. Przepuszczone zostały osoby, które miały legitymacje poselskie. - Policjanci nie muszą znać wszystkich posłów. Wystarczyło okazać legitymacje - wyjaśniał Marczak. 

 

ZOBACZ: Posłowie opozycji żądają wyjaśnień od policji, mają zawiadomić prokuraturę

 

- Mieliśmy do czynienia z napieraniem na policjanta, który się przewrócił i uderzył nogą o hak pojazdu i niestety doszło do bardzo poważnej kontuzji, która wyłącza policjanta na kilka tygodni, jak nie miesięcy, ze służby. Sprawa jest prowadzona w dwóch kierunkach, przez całą noc pracował wydział kontroli KSP. Komendant przekaże informacje do pani marszałek Sejmu. W postępowaniu karnym, w kierunku spowodowania bardzo poważnego uszczerbku na zdrowiu policjanta, prowadzone są czynności pod nadzorem prokuratury - powiedział nadkom. Sylwester Marczak. 

 

Wideo: Konferencja rzecznika komendanta stołecznego policji

  

 

- Wielu parlamentarzystom, osobom posiadającym immunitet wydaje się, że funkcjonariusz publiczny to tylko i wyłącznie poseł i senator. Bardzo często, kiedy mamy do czynienia z interwencjami posłów, staramy się szanować wszelkie prawa. Niestety, mamy do czynienia często z sytuacją, w której zapomina się o tym, że również jedną z tych osób określoną w kodeksie karnym jest policjant - mówił Marczak.

 

320 wniosków o ukaranie

 

Zatrzymano 20 osób, z czego siedem zostało już zwolnionych. Kilka osób nie chciało podać swoich danych, dlatego zostały przewiezione do komisariatów. 13 osób - według policji - popełniło przestępstwa. 

 

Policjanci wylegitymowali w sumie 497 uczestników protestu, skierowano 320 wniosków o ukaranie do sądu i 297 notatek do sanepidu. 

 

- Nie widzę nieprawidłowości, by można było stwierdzić, że policjanci działali w sposób niewłaściwy - przyznał Marczak, pytany przez dziennikarzy o działania nieumundurowanych policjantów wobec postronnych osób. 

 

ZOBACZ: Pijany wiózł trzy małe córki. Stracił panowanie nad autem i dachował

 

- Policjanci są nagrywani przez setki telefonów komórkowych. Nagrania krążą po sieci. Naprawdę trzeba być osobą naiwną, żeby sądzić, że policjanci będą świadomie naruszać normy prawne, będą przekraczać uprawnienia. Mamy świadomość, że jesteśmy nagrywani. Policjanci nie atakują, policjanci używają środków przymusu bezpośredniego - wyjaśniał Marczak. 

 

Komenda Stołeczna Policji opublikowała m.in. wideo, z którego ma wynikać, że policjanci w cywilu zatrzymywali w tłumie osoby, które wcześniej miały dopuścić się naruszenia nietykalności funkcjonariusza. Według komendy wśród osób przeszkadzających w zatrzymaniu była jedna z organizatorek strajku kobiet.

 

 

Protest w Warszawie

 

W trakcie środowego protestu przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego w Warszawie policja użyła środków przymusu bezpośredniego, m.in. gazu pieprzowego. Zatrzymano kilka osób. Posłowie opozycji, którzy brali udział w proteście, żądają wyjaśnień od policji. Poseł KO Michał Szczerba ma złożyć zawiadomienie do prokuratury.

 

Protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego trwał w Warszawie od godz. 18. Uczestnicy demonstracji z ulicy Matejki, spod odgrodzonego przez policjantów i żandarmów Sejmu, początkowo skierowali się Alejami Ujazdowskimi w stronę placu Na Rozdrożu, jednak przejście tamtędy uniemożliwili im funkcjonariusze.

 

ZOBACZ: Protest w stolicy. Trzaskowski o działaniach policji: gaz łzawiący przeciwko kobietom?

 

Protestujący zawrócili w stronę ronda de Gaulle'a, a następnie skierowali się na Nowy Świat, skąd próbowali przejść na Krakowskie Przedmieście. Na wysokości ul. Świętokrzyskiej ustawiły się wozy policyjne ponownie blokując przejście. Protestujący zawrócili i ulicą Warecką skierowali się ok. godz. 20 przed siedzibę TVP. Tam doszło do starć z policją. 

jo/hlk/pgo/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie