Problemy w poznańskim Sanepidzie. Zdegradowana kierownik: zastraszano mnie
Wrze w poznańskim Sanepidzie.
Z dziennikarzami spotkali się pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej oraz posłowie Koalicji Obywatelskiej, którzy postanowili przyjrzeć się działalności placówki. Ma to związek m.in. z degradacją Anny Pawłowskiej, do niedawna kierowniczki oddziału epidemiologii.
Pandemia oznacza dla stacji sanitarno-epidemiologicznych niespotykaną do tej pory w tych placówkach ilość pracy. Obecnie w oddziale epidemiologii pracuje 20 osób. Potrzebnych jest ok. 40 kolejnych. Wysiłek skutkuje problemami zdrowotnymi - tylko w piątek zasłabły dwie osoby, na miejsce trzeba było wezwać karetkę.
- Może państwa to teraz śmieszy, ale proszę mi uwierzyć, że od 3 dni praktycznie nie śpimy - mówiła w piątek pani Joanna. - My przychodziliśmy do pracy dla tej pani. Był moment, gdzie można było coś zrobić i nikt z tym nic nie zrobił, choć szefowa poprosiła. Nie było telefonów, laptopów - dodała.
Pracownicy podkreślają, że od dawna zmagają się m.in. z problemem braku podstawowego sprzętu. Napisali w tej sprawie nawet do Głównego Inspektora Sanitarnego. Jakiś czas później Anna Pawłowska, jednak z inicjatorek listu, straciła stanowisko. - Czuję się kozłem ofiarnym. W zasadzie ta presja była na mnie stwarzana cały czas. Zastraszano mnie, ja starałam się być niezależna i skoncentrowana na działaniach związanych z pandemią - mówił Pawłowska.
Jak podała telewizja WTK, dyrektor stacji, Witold Draber, odmówił komentarza w sprawie zwolnienia kierowniczki. Oficjalnie doszło do tego, ponieważ nie radziła sobie z zarządzaniem oddziałem.
Najpopularniejsze komentarze