Jacek Sasin: Mówienie o tym, że ja wydałem jakieś 70 milionów, jest bzdurą

Jacek Sasin został poproszony o komentarz do sytuacji w kraju, zwłaszcza do protestów w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz o możliwym lockdownie, wynikającym ze wzrostu liczby zakażeń. Poseł został też zapytany o 70 milionów wydanych na wybory korespondencyjne, które się nie odbyły.

Wicepremier w "Porannej rozmowie" w RMF FM został zapytany o możliwość wprowadzenia obostrzeń w związku z epidemią koronawirusa. Według Jacka Sasina rząd nie planuje wprowadzić lockdownu z zakazem wychodzenia z domu na wzór Niemiec czy Francji.

Jacek Sasin o epidemii koronawirusa: Rząd nie będzie się cofał przed wprowadzeniem ograniczeń nawet bardzo bolesnych

- Mamy dzisiaj daleko idące ograniczenia. Jak słyszymy o lockdownie we Francji czy Niemczech, to dodatkowym elementem jest zakaz wychodzenia z domu. Nie planujemy tego typu działań - powiedział w rozmowie minister aktywów państwowych. Polityk apelował też o przestrzeganie zasad dezynfekcji, dystansu i noszenia maseczek w miejscach publicznych. Jacek Sasin dodaje, że ze względu na sytuację epidemiologiczną rząd nie będzie cofał się "przed wprowadzeniem ograniczeń nawet bardzo bolesnych", ale nie ma w planach całkowitego lockdownu. - Ważne jest, aby te obostrzenia nie szły na tyle daleko, żeby zrujnować polską gospodarkę - dodał minister.

Dalej Jacek Sasin został zapytany o apel Jarosława Kaczyńskiego dotyczący ustawiania "straży" przed kościołami podczas protestów ws. aborcji. - Moja formacja polityczna ani premier Jarosław Kaczyński nigdy nie wzywaliśmy, nie wzywamy i nie będziemy wzywać do przemocy - powiedział. Według wicepremiera mówienie, że prezes Prawa i Sprawiedliwości "wzywa do obrony kościołów", jest nieuprawnioną interpretacją jego wypowiedzi. - Proszę nie traktować wybiórczo wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego - apelował polityk. Dziennikarz zapytał posła, czy sam wziąłby udział w takiej inicjatywie. - Nie ratowałem wczoraj żadnych kościołów. Byłem na kwarantannie (już piątej) - powiedział Jacek Sasin.

70 milionów za organizację wyborów kopertowych. "Nie byłem osobą, która decydowała o wydawaniu jakichkolwiek pieniędzy"

Dalej minister został zapytany o zwrot 70 milionów za organizację wyborów kopertowych, które miały odbyć się w maju. Ze względu na epidemię koronawirusa pierwsza tura głosowania przełożona została na koniec czerwca. - Sejm w tej sprawie podjął decyzję ustawową, wskazał rzeczywiście drogę odzyskania tych pieniędzy przez pocztę i ta procedura jest w tej chwili w trakcie realizacji. Poczta na pewno tę rekompensatę, ten zwrot kosztów, jakie poniosła na podstawie decyzji pana premiera - wyjaśnił polityk. Dalej poseł podkreślił, że nie był osobą, która decydowała o "wydawaniu jakichkolwiek pieniędzy w przygotowaniu wyborów". - Mówienie o tym, że ja wydałem jakieś 70 milionów, jest bzdurą - dodał.

Zgodnie z ustawą o głosowaniu korespondencyjnym o przebiegu wyborów w swoich rozporządzeniach decydował minister właściwy do spraw aktywów państwowych, czyli Jacek Sasin. W ustawie napisano m.in., że minister może określić dodatkowe elementy wchodzące w skład pakietu wyborczego, określi wzór karty do głosowania czy szczegółowy tryb doręczania pakietów i ich odbioru.

Poczta Polska poinformowała niedawno, że będzie domagać się zwrotu kosztów około 70 mln złotych za organizację wyborów wyznaczonych na 10 maja, które ostatecznie się nie odbyły. Dwa tygodnie wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny unieważnił decyzję premiera, na mocy której wydał on Poczcie Polskiej polecenie przygotowania wyborów. - Gdyby wychodzić z założenia, że nie należy wydawać pieniędzy na wybory, to może w ogóle odwołajmy wybory, bo one kosztują - komentował tę sprawę Jacek Sasin.

Zobacz wideo „Wybory kopertowe”. Budka: Każdy, kto działał nielegalnie, odpowie za to.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.