Podczas sobotniej konferencji prasowej premier - jak wcześniej sam zapowiadał - miał przekazać najnowsze ustalenia rządu w sprawie sposobu funkcjonowania szkół podczas rosnącej w siłę epidemii koronawirusa. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom podczas swojego wystąpienia ani Morawiecki, ani minister zdrowia Adam Niedzielski nie poruszyli tematu funkcjonowania resortu edukacji. Dopiero po pytaniach dziennikarzy szef rządu przyznał, że w szkołach zmian nie będzie. - Po intensywnych dyskusjach z epidemiologami ustaliliśmy, że podejście zaproponowane przez ministerstwo edukacji w sierpniu jest adekwatne - mówił.
Proszony przez dziennikarzy o doprecyzowanie decyzji, premier Morawiecki uzasadnił ją słowami:
Nasza dzisiejsza wiedza dotycząca COVID-19, jego rozprzestrzeniania się i ryzyk mówi nam, że [generuje on ryzyko - red.] zwłaszcza dla osób starszych... A więc dla dla osób niechodzących już przecież do szkoły, no co najwyżej po wnuki, po dzieci. Tutaj... stąd nasz apel o maksymalne ograniczenie kontaktów.
Następnie powołał się na dane liczbowe dotyczące funkcjonowania szkół i powiedział:
Już powyżej 100 szkół funkcjonuje w cyklu hybrydowym, ale nie chcemy ze względu na te sto szkół w 48 tysiącach placówek w całej Polsce wprowadzać uczenia w trybie zdalnym
- mówił. Dane podane przez premiera nie zgadzały się z jednak tymi, które w piątek 9 października, dzień przed konferencją, przekazał resort edukacji. Wynika z nich, że nauka w trybie hybrydowym jest prowadzona w 811 placówkach, a w trybie całkowicie zdalnym - w aż 208 placówkach. Te liczby podano m.in. w oficjalnych mediach społecznościowych resortu.
Teraz placówek oświatowych, które ze względu na zagrożenie epidemiologiczne przeszły na nauczanie zdalne bądź hybrydowe, jest jeszcze więcej. W poniedziałek w trybie mieszanym pracowało 821 z nich, a w trybie całkowicie zdalnym - 264.