Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|
aktualizacja

Kryzys demograficzny się pogłębia. Są najnowsze dane GUS

53
Podziel się:

W lipcu tego roku urodziło się o prawie 4 tys. mniej dzieci niż rok temu. Marnym pocieszeniem jest, że symbolicznie mniejsza była też liczba zgonów. Dzietność spada, a programy socjalne nie odwracają tendencji.

Kryzys demograficzny się pogłębia. Są najnowsze dane GUS
Jednym z powodów, dla których rodzi się coraz mniej dzieci jest to, że w wiek rozrodczy wchodzą kobiety z niżu demograficznego (Pixabay)

Dziś żaden polityk nie powie już, że dzięki 500+ czy innym transferom społecznym wzrośnie dzietność. Takie oczekiwania wyrażane były w 2016 r., gdy zainicjowano program, ale czas pokazał, że to mrzonki.

Coroczne dane GUS jedynie potwierdzają, że dzieci rodzi się coraz mniej.

W miniona środę Urząd opublikował najnowsze dane dotyczące demografii. Wynika z nich, że w lipcu urodziło się 33 tys. dzieci, a zmarło 33,5 tys. osób. Dla porównania: rok temu w lipcu na świat przyszło 37 tys. dzieci, a zmarło 34,5 tys. osób.

Zobacz także: Demografia wciąż kuleje. 500+ i inne programy to za mało, wciąż ubywa nas na potęgę

- Suma urodzeń za ostatnie 12 miesięcy to 365,5 tys. To najmniej od 15 lat (grudnia 2005). Według ustawy o 500+ powinno się urodzić 380tys. – przypomina Rafał Mundry.

Demografów to nie zaskakuje, bo już od dawna przekonywali rządzących, że nie ma związku między programem, które oferuje stosunkowo niskie wsparcie, a decyzją o posiadaniu dzieci.

Irena E. Kotowska, prof. SGH, przewodnicząca Komitetu Nauk Demograficznych PAN mówiła w 2019 r. w wywiadzie dla TVN24 wprost, że niska liczba urodzeń to pokłosie tego, że kobiet w wieku rozrodczym jest coraz mniej.

- To efekt niskich wskaźników dzietności w przeszłości. Zatem przyrostu naturalnego trwale nie poprawimy, możemy się tylko starać o poprawę wskaźnika dzietności, czyli liczby dzieci przypadających na kobietę w wieku rozrodczym. To pozwoli na zmniejszenie przewidywanego spadku liczby urodzeń – wyjaśniała.

Z kolei w rozmowie z money.pl prof. Irena E. Kotowska przedstawiła dane, z których wynikało, że możliwość skorzystania z programu przyspieszyła decyzję osób, które i tak chciały mieć kolejne dziecko, ale nie wpłynęła na tych, którzy w ogóle nie rozważali posiadania potomstwa.

- Po nieznacznym wzroście tych urodzeń w 2016 r. (o 1 proc.) nastąpił powrót do tendencji spadkowej obserwowanej od 2010 r., a udział urodzeń pierwszego dziecka zmniejszył się z 48,7 proc. w 2010 r. do 42,9 proc. w 2017 r. Z tego widać, że 500+ to nie jest rozwiązanie, które zachęca do rodzicielstwa - oceniła nasza rozmówczyni.

Wiele racjonalnych powodów, by opóźnić posiadanie dziecka

Prof. Kotowska jest autorką raportu "Niska dzietność w Polsce. Diagnoza społeczna 2013". Przygotowując go, poprosiła Polaków o podanie powodów, dla których zrezygnowali z posiadania dzieci. Wskazali oni na następujące przyczyny:

- trudne warunki materialne, brak pracy i niepewność zatrudnienia (85 proc.),

- niemożność zajścia w ciążę (85 proc.),

- złe warunki mieszkaniowe (74 proc.),

- brak odpowiedniego partnera (69 proc.),

- ryzyko chorób genetycznych dziecka (69 proc.),

- niepewność przyszłości (67 proc.),

- trudności godzenia pracy i rodzicielstwa (63 proc.),

- wysokie koszty wychowania dzieci (62 proc.),

- brak miejsc lub zbyt wysokie opłaty w żłobkach i przedszkolach (61 proc.),

- zbyt niski zasiłek na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym (60 proc.).

Dla porządku podkreślmy, że badanie zostało przeprowadzone przed wprowadzeniem programu Rodzina 500+ i być może gdyby respondenci zostali skonfrontowani z pytaniem dziś, ich odpowiedzi przedstawiałyby się nieco inaczej. Różnica nie byłaby jednak diametralnie różna, bo istnienie programu nijak nie wpłynęło na niskie zasiłki macierzyńskie/wychowawcze ani nie ułatwiło godzenia pracy i rodzicielstwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(53)
Bozo
3 lata temu
W świecie słyniemy z taniej siły roboczej - Polacy zap.. w obozach pracy w Niemczech, Holandii i UK. U siebie, zamiast poważnych miejsc pracy, mamy najwięsze zagęszczenie dyskontów spożywczych na świecie (drenaż pieniędzy i miejsc pracy do Niemiec i Francji). Zamiast odstetek do kapitału mamy permainflację i podatek od nieistniejącego zysku w formie podatku Belki (Belka to był kiedyś, dziś jest to podatek Kaczora). Od trzydziestu lat wisi nad Polską zmora bezrobocia, a to bezrobocie ma wiele twarzy - śmieciowe umowy, franczyza, niepłatne nadgodziny, kilka funkcji w jednym etacie, głodowe pensje, kosmiczne wymagania (na przykład dwa języki biegle za minimalne wynagordzenie), a do tego niepełnosprawny i emeryt ma pierwszeństwo przed zdrowym i pracowitym. Nowe domy są z kartonu budowane, a stare wcale nie tanieją. Długi mamy 6x większe jak za Gierka. Jak ktoś marzy o wzroście dzietności pośród patogicznej gospodarki, ten ma zapewne coś z głową...
Paweł
3 lata temu
Mundry myli dzietność z ilością urodzeń i przyrostem naturalnym. Tylko profesor z PAN o tym wspomniała, a reszta artykułu - na śmietnik
j.g
3 lata temu
Przecież to bzdury.Dzieci i taki jest za DUŻO.Dopłaty dla pracowników z poza Unii.Polacy dyskryminowani.A w Magdalence ustalili już dawno,że polski ma nie być.Wiec na co liczycie?
M 28
4 lata temu
Oprócz dopłat potrzebne są mieszkania.
kabona
4 lata temu
Artykuły dla dzieci, zwłaszcza małych są BARDZO DROGIE...
...
Następna strona