Piasek zaczyna się kończyć. Rynek przejmują mafie

Kacper Kolibabski
Piasek stanowi fundament naszej cywilizacji. Jest dosłownie wszędzie, a zapotrzebowanie nań jest ogromne. Niestety zasoby piasku wyczerpują się w zastraszającym tempie. Zapotrzebowanie jest tak duże, że za jego wydobycie biorą się organizacje przestępcze.

Piasek kojarzy się głównie z plażą i wypoczynkiem, ewentualnie z pustynią. Wydaje się więc, że nasz kontakt z nim jest sporadyczny, głównie na wakacjach. Gdy jednak zaczniemy myśleć o tym intensywniej, to zobaczymy otaczające nas budynki powstałe z betonu. Jednym z jego głównych składników jest piasek, który potrzebny jest także do budowy setek tysięcy kilometrów dróg i autostrad. Chwila refleksji pozwala zrozumieć, że piasek jest szalenie ważny w naszym życiu. Ten obraz wzmacnia wykorzystanie piasku także w innych sektorach. Wszelakie szkło powstaje z piasku, toteż każda szyba, lustro czy ekran telefonu, także wykonany jest z tego surowca. Co więcej, podzespoły komputerów wykonane są głównie z krzemu, pozyskiwanego z - a jakże - piasku. Coraz popularniejsze panele fotowoltaiczne? Piasek. Detergenty i pasta do zębów? Piasek. Jest to drugi, po wodzie, najczęściej używany surowiec na Ziemi. Wykorzystuje się go w aeronautyce i pozyskuje inne niż krzem ważne pierwiastki, jak tor, tytan czy uran. Piasek jest nawet w winie.

Współczesna cywilizacja mogłaby zostać uznana za pustynną, biorąc pod uwagę ilość piasku, która była wykorzystana w jej rozwoju. Ostatecznie może stać się nią nie tylko w sensie metaforycznym, jeśli nie zatrzymamy zmian środowiskowych, które są naszym dziełem. Gdyby nie ten w gruncie rzeczy cudowny surowiec nie bylibyśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Problem leży jednak w tym, że posunęliśmy się o kilka kroków za daleko i piasku zaczyna brakować. Nadmierna eksploatacja surowca sprawiła już olbrzymie problemy i będzie powodować kolejne, jeśli na całym świecie nie zostaną wprowadzone odpowiednie regulacje, a nowe materiały nie zastąpią piasku.

Piasek fundamentem cywilizacji

Mimo że piasek otacza nas zewsząd, to największe zapotrzebowanie nań ma sektor budowlany. Pozornie nie powinniśmy mieć problemów z dostawami, jako że sama Sahara zajmuje 25 proc. Afryki. Niestety, piasek ten, przez lata wygładzany przez wiatr, jest zbyt gładki, by wiązać cement, nie nadaje się więc do budownictwa. Pożądanym surowcem jest piasek morski, wydobywany z dna rzeki czy morza. Jego nierówności pozwalają na zespolenie cementu i powstanie betonu, od 150 lat najważniejszego elementu budownictwa.

Zapotrzebowanie na beton jest szalone, bo urbanizacja postępuje w zastraszającym tempie. Od 1950 roku liczba osób żyjących w miastach wzrosła czterokrotnie do 4,2 mld, a ONZ przewiduje, że w ciągu następnych trzech dekad do ośrodków miejskich przeprowadzi się kolejne dwa i pół mld ludzi. Duży w tym udział mają kraje Azji, których dynamiczny rozwój w ostatnich dwóch dekadach wyraźnie przyczynił się do wyczerpywania złóż piasku. Dość powiedzieć, że pomiędzy 2011 a 2013 rokiem same Chiny zużyły więcej betonu niż Stany Zjednoczone przez cały XX wiek. Do 2025 roku w Państwie Środka będzie 220 miast powyżej miliona mieszkańców i osiem megamiast powyżej 10 mln. W Indiach zużycie piasku w ciągu ostatnich dwóch dekad podwoiło się i ciągle rośnie.

Piasek jest używany nie tylko do stawiania budynków, lecz także budowy linii brzegowych czy sztucznych wysp. Przoduje w tym Singapur, który w ciągu ostatniego półwiecza dodał 130 km kwadratowych lądu do swojej powierzchni. W artykule dla BBC Vince Beiser, autor książki "The World in a Grain: The Story of Sand and How It Transformed Civilization", dodaje, że podobne praktyki stosuje Lagos, największe miasto Nigerii, czy Chiny, dodające setki kilometrów linii brzegowej i budujące całe wyspy pod luksusowe kurorty. Holenderscy naukowcy wyliczyli, że od 1985 roku ludzkość dodała łącznie 13,5 tys. km kwadratowych sztucznych lądów do linii brzegowych całego świata.

Wartość branży piaskowej szacowana jest na 70 mld dolarówpodaje Business Insider. Rokrocznie globalne zużycie piasku sięga 50 mld ton. O wydobywanych ilościach trudno w ogóle mówić, gdyż znaczna część piasku pozyskiwania jest nielegalnie. Z gór do mórz trafia jednak zaledwie 25 mld ton piasku, połowa jego zużycia. Nim jedno ziarnko dotrze do oceanu, mijają tysiące, a czasem nawet miliony lat. Proces ten jest dodatkowo zaburzony przez ludzi, bo, jak można dowiedzieć się z dokumentu "Piasek na wagę złota", od 1776 r. powstaje co najmniej jedna tama dziennie. Na całym świecie mamy już niemal 900 tys. zapór wodnych. To wszystko nie mogło nie odbić się na środowisku i społeczeństwie.

Piaskowe mafie, znikające plaże i katastrofy ekologiczne

W większości krajów rozwiniętych wydobycie piasku z rzek czy mórz jest regulowane przez państwo lub nawet w ogóle zakazane. Zapotrzebowanie jest jednak tak olbrzymie, że swoją rolę odgrywa w nim czarny rynek. Piach wydobywają ubodzy mieszkańcy Maroka z pomocą osłów czy nurkowie na Sri Lance i w Indonezji, która straciła przez to już 25 wysp. Pracują po 12 godzin dziennie, schodząc pod wodę podczas swojej zmiany nawet 200 razy. I choć to znaczące problemy, to dużo większą rolę w znikaniu plaż i wysp odgrywają mafie i skorumpowane rządy. W Indiach piasek nielegalnie pozyskiwany jest w ośmiu tysiącach miejsc. W sporej części z nich nie zajmują się tym autochtoni chcący polepszyć swój byt, a pogłębiarki, których koszty wahają się między 25 a 200 mln dolarów. Na taki zakup pozwolić mogą sobie tylko organizacje przestępcze lub firmy działające na pograniczu prawa.

Zobacz wideo Saharyjski pył nad Polską

W Indiach piaskowa mafia jest największą organizacją przestępczą. W kraju liczącym ponad 1,3 mld obywateli, ich wpływy muszą być olbrzymie, bo nielegalny rynek piaskowy w tym kraju ocenia się na 2,3 mld dolarów - pracuje w nim 75 tys. osób. Wątpliwe są też praktyki Singapuru, który od kilku państw dostał zakaz sprowadzania piasku. Nie robi tego jednak tylko oficjalnie, gdyż różnymi kanałami państwo-miasto cały czas pozyskuje cenny surowiec. Singapur stosuje greenwashing, kreując się na lidera w ochronie środowiska m.in. poprzez zwoływanie konferencji ekologicznych na forum Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej.

Powiązanie wydobycia piasku z organizacjami przestępczymi prowadzi w prosty sposób do ludzkich tragedii. Giną ci, którzy przeciwstawiają się niszczeniu gruntów, giną dziennikarze, którzy próbują zgłębić sprawę. Ponadto nielegalnie wydobyty piasek często nie jest oczyszczany, co stanowi problem w przypadku słonego piasku z mórz. 45 proc. budownictwa w Maroku korzysta właśnie z morskiego piasku, który przez zawartość soli szybko koroduje, co grozi katastrofą budowlaną.

Następuje także degradacja środowiska. Nie tylko nikną plaże, ale niszczeje linia brzegowa rzek. Jak podaje youtuberka Kasia Gandor, w delcie Mekongu Wietnamczycy byli zmuszeni relokować już 1200 rodzin. Wody rzeki czynią coraz większe spustoszenie, gdyż brakuje w nich piasku i osadu, którego akumulacja dotąd chroniła linię brzegową przed degradacją. Do końca wieku zniknie połowa delty Mekongu, która jest kluczowa dla całej Azji. Poławiane są tam ryby, a ryż z tego rejonu trafia do znacznej części państw kontynentu. 67 proc. plaż w Południowej Kalifornii zniknie do 2100 roku.

Wydobycie piasku niszczy naturalne bariery chroniące przed powodziami. Vince Beiser jako przykład podaje powodzie w Houston, których skutki są coraz gorsze ze względu na wydobycie piasku z rzeki San Jacinto. Nie napawa optymizmem informacja, że bez piasku poziom mórz podnosi się szybciej. Już teraz postępuje przez to proces zanikania Malediwów.

Nadmierna eksploatacja piasku nie wpływa jednak tylko na nas samych. Jak przekonuje Beiser, w piasku na dnach mórz i rzek żyją mikroorganizmy, które stanowią podstawę łańcucha pokarmowego. Znaczne zaburzenie tego ekosystemu prędzej czy później odbije się czkawką także człowiekowi.

Piasek jest ważny, ale czy potrzebujemy go aż tak dużo?

Zatrzymanie wydobycia piasku i przeniesienie z krajów rozwiniętych do rozwijających się nie przyniosło spodziewanych efektów. Program środowiskowy ONZ sugeruje bardziej trafne wyceniane i opodatkowanie wydobycia piasku oraz stworzenie globalnych regulacji. Zatrzymanie wydobycia piasku może jednak znacząco spowolnić rozwój krajów trzeciego świata. Zachód tego problemu już nie ma, ale znacząco przyczynił się do obecnego stanu rzeczy, tj. deficytu piaskowego. Pozostają więc wątpliwości moralne, czy globalne restrykcje będą sprawiedliwe. Ponadto zmiany takie są trudne ze względu na lobby budowlane, a także rządowe. Ostatecznie to sektor publiczny jest największym konsumentem piasku. Ale firmy budowlane także nie chciałyby zmian, gdyż mają swoje know-how i technologię jak budować z betonu, toteż nie chcą swojego wszystkiego wymyślać i uczyć się od nowa.

Trzeba znaleźć więc alternatywy dla piasku lub postawić na recykling. Jeśli bowiem szkło zrobione jest z piasku, to czy nie można używać go zamiast piasku? Naukowcy dowiedli już, że jest to możliwe. Jak zawsze barierą pozostają jednak koszty - dopóki proces ten nie będzie tańszy niż wydobycie piasku (które jest ekstremalnie tanie), to nie mamy co liczyć na istotne zmiany. Istnieją komponenty na bazie piasku, które są nawet trwalsze niż powszechnie używane technologię, lecz póki co są również za drogie.

Biznesmen Yvon Chouinard proponuje więc, żebyśmy używali do budowy domów palonej słomy, która jest wstrząsoodporna, ogniotrwała i doskonale izoluje. Resztę można zrobić z surowców wtórnych, betonem trzeba by wylać tylko fundamenty. Użycie surowców wtórnych być może da nam czas na znalezienie materiałów zastępczych.

Sumaira Abdulali z Fundacji Awaaz słusznie zauważa, że kiedyś używaliśmy mniej betonu i stosowaliśmy inne surowce. Istotna jest jednak nie tylko zamiana betonu na inne materiały, ale to, byśmy w ogóle mniej budowali. Galopujący kapitalizm i rozwój konsumpcjonizmu doprowadziły do absurdalnych sytuacji i zdominowania rynku nieruchomości przez spekulantów. W konsekwencji tego połowa mieszkań w Bombaju siedem lat temu była pusta, a 90 proc. lokali w najwyższym budynku świata Burj Khalifa nie została wynajęta. Biznesmeni traktujący nieruchomości jako długofalowe inwestycje to spory kłopot. Proceder ten trwa od co najmniej ćwierćwiecza, gdy w Hiszpanii w latach 90. co trzecie mieszkanie stało puste.

Na szczęście powoli się budzimy - o ironio, za pierwszą jaskółkę zwiastującą, że idzie lepsze, można uznać zmiany w prawie mieszkaniowym w hiszpańskiej Barcelonie, gdzie lokale niewynajęte w ciągu 30 dni mogą zostać przejęte przez władze miasta i przekształcone w mieszkania socjalne. To bardzo ważne, bo jak powiedział jeden z bezimiennych bohaterów dokumentu "Piasek jest na wagę złota":

Kiedy braknie piasku, skończy się życie. To cichy bohater naszej cywilizacji.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.