Dom Partii Ludowej, niczym spodek kosmiczny… Witaj, Buzłudża!

Wysadzanie wierzchołka najwyższego szczytu w okolicy dynamitem tylko po to by… postawić budynek? Wyobrażacie sobie coś podobnego w dzisiejszych czasach? Największy komunistyczny pomnik w Europie znajduje się w kraju, który (o dziwo) nigdy nie należał do ZSRR. Buzłudża, czyli historyczny „Dom Partii” Bułgarskiej Republiki Ludowej, powstała z właściwym sobie rozmachem, na szczycie trudno dostępnej góry. Przypominająca spodek kosmiczny budowla jest opuszczona od ponad 30 lat, a jej irracjonalna historia i oryginalny kształt przyciąga miłośników niekonwencjonalnej turystyki.

Droga donikąd 

Ustawiamy się w zatoczce przy drodze, zaraz za wyjazdem z miasteczka Gabrovo. Nieśmiało wyciągamy kciuki do góry, licząc na sprawne złapanie „stopa” w interesującym nas kierunku. Choć podróżujemy autostopem nie od dziś, akurat tym razem wyznaczyliśmy sobie ambitne zadanie.

W ten rejon Bułgarii przyjechaliśmy specjalnie, by odwiedzić jeden ze szczytów Starej Płaniny – łańcucha górskiego, przecinającego Bułgarię w zasadzie na pół, w osi wschód – zachód. Hadżi Dimityr (1432 m.n.p.m) to z pozoru niczym nie wyróżniający się szczyt, niemal o półtora kilometra niższy od najwyższego wierzchołka Bułgarii. Jednak właśnie tutaj zadecydowano o postawieniu niezwykłej budowli, będącej reprezentacyjnym symbolem potęgi ustroju komunistycznego Bułgarskiej Republiki Ludowej. Buzłudża, przypominająca na pierwszy rzut oka spodek kosmiczny, to największy socrealistyczny budynek-pomnik w Bułgarii, a ponoć także w całej Europie. Położona na odludziu, opuszczona od 1989 roku (właściwie całe moje życie 😉 ), staje się częstym celem eksploratorów opuszczonych miejsc, a także innych turystów – choć informacji o niej próżno szukać w bałkańskich przewodnikach.

Bez własnego środka transportu Buzłudża jest trudno dostępna – najbliższa droga, na której istnieje jako taki ruch, znajduje się ok. 15 kilometrów od pomnika. Stąd nasze poddenerwowanie – pewnie uda się wreszcie złapać kogoś, kto jedzie na przełęcz Szipka (1185 m.n.p.m.) – ale stamtąd do celu jeszcze kilkanaście kilometrów. Z ciężkimi plecakami to cały dzień marszu, a przecież jeszcze trzeba wrócić! Z drugiej strony – nie po to tłukliśmy się taki kawał, by teraz odpuścić 😉

 

 

Buzłudżański złoty strzał

I chyba ten optymizm spowodował, że mamy niesamowite szczęście. Nie minęło 15 minut, a zatrzymuje się para w naszym wieku (jak ja uwielbiam to uczucie, gdy kolejne przejeżdżające auto zwalnia i włącza kierunkowskaz :D). Martina i Stanisław to Bułgarzy, ale mieszkają i pracują na co dzień w Anglii. Są na kilkudniowej objazdówce po Bułgarii i… ich dzisiejszym celem jest Buzłudża!

To się nazywa tak zwany „złoty strzał” 🙂 Na przełęczy Szipka odbijamy więc na mało uczęszczaną (i okropnie dziurawą) drogę, prowadzącą do pomnika. Po drodze nie mija nas żaden samochód – oj, poczekalibyśmy sobie trochę na stopa… Tym bardziej nie możemy uwierzyć we własne szczęście!

 

Buzłudża widziana z „drogi” dojazdowej. Mniejszy pomnik, będący w osi widokowej z naszym spodkiem kosmicznym, nie był początkowo planowany – jednak okazało się, że budżet projektu pozwala na taki dodatek 😉

 

W drodze na szczyt Hadżi Dimityr – po drodze nie brakuje słusznych symboli. 

 

Historyczna bitwa na zawsze w sercu Bułgarów

Zanim „Buzłudża” wrosła w świadomość Bułgarów jako brutalistyczny pomnik, tą nazwę nosił szczyt, na którym stoi dzisiejszy opuszczony Dom Partii. W 1868 roku, w rejonie nieodległej przełęczy Szipka, doszło do krwawych starć partyzanckich oddziałów pod wodzą generała Hadżiego Dimityra z Turkami. Ze względu na znaczną przewagę, bitwa została przegrana – na cześć poległego Dimityra, jego imieniem nazwano pobliski szczyt. Po latach, na przełęczy Szipka wzniesiono niewielkie muzeum historyczne, będące do dziś ważnym miejscem pamięci. Tym bardziej, że przykładny heroizm partyzantów odbił się szerokim echem, stając się inspiracją dla Bułgarów, którzy 8 lat później wywalczyli niepodległość.

Kolejny zapis w kartach ludowej historii nastąpił w 1891 roku – pod szczytem Dimityr odbył się tajny kongres, który uważa się za początek ruchu socjalistycznego Bułgarii.

Jak już budować, to z rozmachem!

W 1959 roku komunistyczne władze ogłosiły ogólnokrajowy konkurs na projekt pomników, mających podkreślać potęgę bułgarskiego socjalizmu. Jeden z nich to właśnie Buzłudża, od początkowych faz projektu szokująca rozmachem i kształtem, przypominającym spodek kosmiczny. Górujący nad okolicą szczyt w sąsiedztwie miejsca heroicznego starcia z Turkami wydawał się wówczas idealną lokalizacją dla tak wielkiej inwestycji, mającej jednocześnie kojarzyć się przeciętnemu Bułgarowi ze zwycięstwem i bohaterstwem. Zresztą już na etapie budowy planowano organizację propagandowych wycieczek.

Prace budowlane rozpoczęły się dopiero w 1974 roku i trwały w sumie 7 lat. Aby zrobić miejsce, zdecydowano się na „zmniejszenie” szczytu przy użyciu materiałów wybuchowych. Dzisiaj tak silna ingerencja w przyrodę byłaby nie do pomyślenia, prawda? Po usunięciu skał z obniżonego o 9 metrów wierzchołka szczytu, postanowiono wybudować okrągły budynek o średnicy 42 metrów na podwyższeniu oraz 70-metrową wieżę, zwieńczoną dwoma czerwonymi gwiazdami. Wewnętrzne ściany pokryto propagandowymi mozaikami, przedstawiającymi m.in. wizerunek Lenina, Marksa i Engelsa. Dodatkowa mozaika została umieszczona na sklepieniu, w centralnym punkcie przedstawiając symbol sierpa i młota. Buzłudża, poza oczywistą funkcją reprezentacyjną, miała być miejscem spotkań partyjnych dygnitarzy.

 

 

Hojni sponsorzy w imię wyższego celu

Myślicie sobie pewnie, że postawienie tak wielkiego budynku w tak trudnym terenie musiało nadszarpnąć budżet państwa? Otóż nie! Cały koszt, czyli w sumie około 35 mln dolarów, został pokryty z dobrowolnych (rzekomo) datków obywateli. Społeczeństwo było tak hojne, że starczyło jeszcze na drugi pomnik kilkaset metrów dalej, stanowiącym oś widokową z Buzłudżą.

Trochę innych statystyk: przy budowie Domu Partii pracowało 6000 osób, wykorzystano około 70 000 ton betonu, 3000 ton stali i 40 ton szkła. Same mozaiki wewnątrz budynku powstały półtora roku. Od dnia uroczystego otwarcia (w 1981 roku), wzgórze Hadżi Dimityr odwiedziło kilka milionów turystów, nie tylko z Bułgarii. Wycieczki były obowiązkowo prowadzone przez przewodnika, który zadbał o jedyny właściwy przekaz historii.

Pod pomnikiem dla porównania skali – w tle wprawne oko dojrzy wierzchołek buzłudżańskie wieży.

 

Wnętrze – mozaiki jeszcze w całkiem niezłym stanie.
Źródło: emefka.sk

Nie zachowało się już żadne okno.
Źródło: ocdn.eu

Zrujnowane wnętrze budynku.
Źródło: www.rositza.com

 

Buzłudża. Od sukcesu do urbexu

Siermiężny symbol Bułgarskiej Republiki Ludowej służył władzy i społeczeństwu tylko przez osiem lat. Gdy w 1989 roku w Bułgarii upadł komunizm, Buzłudża przestała pełnić jakąkolwiek funkcję. Opuszczony i niepilnowany przez nikogo budynek na odludziu szybko stał się celem wandali, a górskie warunki pogodowe uwieńczyły dzieło zniszczenia.

Po 31 latach od pozostawienia budynku samemu sobie, nadal nie ma konkretnego pomysłu na ponowne jego wykorzystanie. Buzłudża od dawna cieszy się niesłabnącą popularnością wśród eksploratorów opuszczonych miejsc i turystów, poszukujących alternatywnych atrakcji. Nie można już dostać się do środka – wejścia całodobowo pilnuje ochrona. Pęknięty dach stanowi realne zagrożenie, więc może i dobrze… 😉

Choć remont budynku celem ponownego otwarcia (i na przykład udostępnieniu go turystycznie) to kolosalne pieniądze, mamy wrażenie, że Bułgarzy jeszcze nie odkryli, że na takich perełkach można zarabiać. Turystyka w Bułgarii od dawna jest skoncentrowana wzdłuż wybrzeża – w głąb kraju zaglądają nieliczni, bo kuleje promowanie alternatywnych atrakcji (także przyrodniczych), których Bułgaria ma mnóstwo.

Buzłudża to jeden z przystanków na naszej trasie objazdowej po całym kraju, zakładającej także poszukiwanie postkomunistycznych pomników, których w kraju ostało się naprawdę sporo! Zresztą sami zobaczcie – zmontowaliśmy film poświęcony właśnie tej tematyce 🙂 Zobaczycie w nim m.in. najbliższe okolice Buzłudży. 


Na koniec wrzucamy jeszcze zdjęcia z muzeum humoru i satyry w Gabrovie (30 kilometrów od Buzłudży), gdzie, no… w dość osobliwy sposób przedstawiono gwiazdkę dzisiejszego wpisu 😉

 

 

Bułgaria to nie tylko Słoneczny Brzeg i inne nadmorskie kurorty. Interior tego kraju skrywa wiele ciekawych miejsc. Dzisiaj skupiamy się na najświeższej historii Bułgarii, czyli komunizmie. A raczej jego pozostałościach – czyli niezliczonych pomnikach, mających niekiedy bardzo dziwne kształty i przeznaczenie. Wybierzemy się w trudno dostępne miejsca, by odnaleźć te najciekawsze – między innymi Buzłudżę – największy socrealistyczny pomnik w Europie (opuszczony od 31 lat). Ich brzydota jest tylko pozorna – przynajmniej dla nas!

 

Jeśli chcesz zarezerwować oryginalny nocleg w Bułgarii, możesz założyć konto na portalu Airbnb korzystając z mojego linku. Otrzymasz zniżkę 100 zł na pierwszą rezerwację, a ja drobną prowizję za polecenie 🙂 Dzięki!!

Główne źródło utrzymania bloga to mój własny portfel. Aby móc dalej realizować swoje marzenia, założyłem konto na Patronite. Jeśli uważasz treści na blogu i vlogu za wartościowe, możesz dołożyć od siebie skromną cegiełkę. W grupie siła! 🙂

 


Zobacz także:

Budapeszt - nietypowe atrakcje
Budapeszt – nietypowe atrakcje
Łódź. Pozytywne oblicze wyludniającego się miasta.
Zaniedbana Lizbona – czy to znaczy, że nieatrakcyjna?

 

5 komentarzy do wpisu „<b>Dom Partii Ludowej, niczym spodek kosmiczny… Witaj, Buzłudża!</b>”

  1. Przerobić na hotel, schronisko, miejsce koncertowe ( klub ) , browar… , godzinę, apartamenty itp…
    Fajna bryła i miejsce wystarczy pozbyć się tych onucowych symboli.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.