Handlarz samochodowy sprzedał mi wadliwe auto i chce mnie wydymać na kasę :(

black_flower
black_flower

Witam drogie Mireczki i Mirabelki.


TLDR: Janusz handlarz samochodowy sprzedał mi wadliwe auto i chce mnie wydymać na kasę.


A teraz cała akcja po kolei. Dwa tygodnie temu kupiłem auto za niecałe 14 000 zł. Wizualnie bardzo fajnie. Jazda próbna oraz oględziny bez większych zarzutów, auto posiadało normalne ślady użytkowania charakterystyczne dla swojego wieku. Dodatkowo sprzedający poinformował mnie, że w samochodzie wymienił silnik - chodzi o silnik 1.9TDI kod BLS. Nowy motor to 1.9 TDI BKC. Nie wystraszyło mnie to, bo sam lata temu jedźiłem autem w którym był wymieniony motor i to auto (już nie w moich rękach) jeździ do dzisiaj. Sprzedawca zapewnił również, że wymiana silnika w żaden sposób nie wpłynie na użytkowanie auta, co więcej silniki z oznaczeniem BKC są uznawane za mniej awaryjne. Zostałem również zapewniony, że oprogramowanie nie było ruszane w związku z wymianą silnika i praca DPF będzie się odbywać prawidłowo. Bardzo mili ludzie opowiadali, że ściągają po kilka samochodów tylko ( ͡° ͜ʖ ͡°) Do tego szczerze mówiąc nie przyszło mi do łba, że toś może odwalić jakiś grubszy wałek na samochodzie za kilkanaście tysięcy złotych, zawsze myślałem, że takie cuda robi się tam, gdzie się opłaca i obracają się większe sumy.


Tydzień po zakupie zapaliła się kontrolka DPF. Nie panikuję, jadę za miasto, żeby go "przedmuchać", ale po 10 minutach jazdy auto wchodzi w tryb awaryjny. Pech. Jadę do warsztatu, który zajmuje się regeneracją filtrów, tam czyszczą mi DPF i wymieniają przepływomierz. W zamian za tysiąc złotych odbieram swoje auto i cieszę się nim przez kolejne 120 km po czym znowu zapala się kontrolka DPF. Telefon do warsztatu, wymiana czujnika rożnicy ciśnień (kolejne 200zł) oraz sugestia, żeby skontaktować się ze sprzedającym czy coś było grzebane jednak. Co więcej mechanicy wskazują kilka niedoróbek zmiany silnika (brak obejmy na wężyku z którego cieknie olej, uszkodzona kostka oraz odma). Czyli klasyczne "kto to panu tak spie*dolił", ale tym razem rzeczywiście ktoś się nie popisał i silnik założony na sztukę. Warsztat stwierdza dodatkowo, że przy wymianie silnika powinien być również wymieniony wałek rozrządu na taki, który obsługuje DPF, czyli posiada inny skok co pozwala wygenerować więcej mocy przy wypalaniu DPF. Konkluzja generalnie jest taka, że silnik o kodzie BKC jest dedykowany do samochodów bez filtra cząstek stałych zatem wymaga sporych przeróbek, żeby wszystko sprawnie działało.


Dzwonię do sprzedającego, opisuję sytuacje po czym otrzymuję propozycje wycięcia filtra i wstawienia katalizatora, bo silnik o kodzie BKC tego filtra nie potrzebuje. Po konsultacji ze znajomym diagnostą nie zgadzam się ponieważ będę miał problemy na przeglądach, gdyż to czy auto ma DPF czy nie przypisane jest do nr VIN, a nie kodu silnika. Ewentualna kontrola za granicą również mogłaby się skończyć nieprzyjemnie drogim holowaniem. Zapragnąłem również skorzystać ze swoich praw konsumenta i zwrócić pojazd, który wg mnie posiada wadę fizyczną, a ten konkretny wariant motoru zwyczajnie nie pasuje do tej konfiguracji auta. Sprzedający poinformował mnie, że nie może cofnąć faktury i że odkupi go ode mnie za 2000 zł mniej, bo on już poniósł koszty ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Ja również poniosłem koszty napraw, rejestracji auta, opłat, OC itd. Zrobiło się z tego kilka dodatkowych tysięcy i nie widzę powodów dla których ja miałbym teraz brać na klatę fakt, że ktoś wsadził do auta niewłaściwy silnik i jak się potem jeszcze okazało w nieudolny sposób.


Co robić? Zostaje mi tylko prawnik, sąd i ciąganie się po rozprawach przez lata czy jest jakieś inne wyjście? Chciałem odpuścić koszty napraw i odzyskać tylko tyle ile zapłaciłem za auto, ale pan handlarz nie chce współpracować.