KO: "Respiratory zamówione przez resort zdrowia są bezużyteczne". Jest odpowiedź rzecznika

- Mamy niewątpliwie do czynienia z aferą wszech czasów w resorcie zdrowia. Wzywamy panią marszałek Witek o uzupełnienie porządku obrad, tak by na najbliższym posiedzeniu Sejmu powołać komisję śledczą w tej sprawie - powiedział podczas konferencji prasowej poseł KO Michał Szczerba. Z kontroli poselskiej przeprowadzonej w Ministerstwie Zdrowia wynika, że 200 respiratorów, zakupionych przez resort w kwietniu, nie nadaje się do użytku. Nie posiadają bowiem m.in. wypełnionych paszportów urządzenia oraz kart gwarancyjnych.

Posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński od kilku miesięcy prowadzą kontrolę poselską w Ministerstwie Zdrowia ws. zakupu respiratorów. Z 1200 urządzeń zamówionych przez resort w kwietniu, do Polski dotarło jedynie 200 (kosztowały łącznie 9 mln euro). Co więcej, jak ustalili dziennikarze "Gazety Wyborczej" i TVN24, sprzęt zakupiono od biznesmena, który wcześniej współpracował z producentami uzbrojenia i amunicji.

Łączna kwota zaliczek, które wypłacił resort zdrowia, sięgnęła 35 mln euro. Wciąż nie udało się odzyskać całości środków, które ministerstwo przelało na kontro firmy E&K. 

Wg posłów KO respiratory zakupione przez resort zdrowia nie nadają się od użytku. "Afera wszech czasów"

W trakcie zorganizowanej we wtorek konferencji prasowej posłowie opozycji przedstawili dokumenty mające świadczyć o tym, że zakupione przez resort respiratory nie nadają się do użytku. Warto przypomnieć, że kilka dni wcześniej dotarła do nich Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj: Watchdog Polska pokazała dokumentację dotyczącą respiratorów. Sprzęt nie nadawał się do użycia

- Z protokołów, które otrzymaliśmy z ministerstwa, wynika, że respiratory są bez kart gwarancyjnych, bez wypełnionych paszportów urządzenia, co jest ustawowym obowiązkiem, bez gwarancji serwisu, bez listy dostawców sprzętu zamiennego i bez potwierdzonych certyfikatów użytkowania. A to oznacza, że prawdopodobnie zostało złamane prawo. W magazynach Agencji Rezerw Materiałowych zalega 200 respiratorów, które nie mogą być użytkowane. Biegnie również ich krótka, bo dwuletnia gwarancja, której udzielił handlarz bronią - powiedział Szczerba. 

- Zamawiającemu przysługiwało prawo odmowy odbioru urządzenia w przypadku dostarczenia urządzeń niezgodnych z umową i bez dokumentów. Urzędnicy, których przełożonym był wówczas Łukasz Szumowski, którzy przyjmowali ten sprzęt, powinni skorzystać z tej możliwości - podkreślił Szczerba. 

Dodał, że zamówione przez resort zdrowia respiratory "nie posiadały nawet przewodów łączących tlen z urządzeniem".

- W związku z wiedzą, którą posiadamy, nie mamy innego wyjścia, jak uzupełnić złożony już do prokuratury wniosek o możliwości popełnienia przestępstwa. Taki uzupełniony wniosek trafi również do Najwyższej Izby Kontroli, która zamierza rozpocząć szeroką kontrolę wszystkich zakupów covidowych od marca tego roku - zapowiedział Joński. 

- Chcielibyśmy, by Ministerstwo Zdrowia zwróciło urządzenia, które okazały się nie do użycia. Żaden dyrektor szpitala czy lekarz nie weźmie na siebie odpowiedzialności za użycie respiratorów, które nie mają gwarancji, nie wiadomo skąd są, kiedy zostały zakupione i kto będzie je serwisował - stwierdził Joński. 

Zobacz wideo Sośnierz: Jeśli CBA potwierdzi nieprawidłowości, sprawą Szumowskiego powinna zająć się prokuratura

Szczerba dodał, że w kwietniu ministerstwo podpisało umowę, która była "przykładem absolutnej niegospodarności". - Mamy niewątpliwie do czynienia z aferą wszech czasów w resorcie zdrowia. Wzywamy panią marszałek Witek o uzupełnienie porządku obrad, tak by na najbliższym posiedzeniu Sejmu powołać komisję śledczą w tej sprawie - mówił poseł KO. 

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia: To są fantasmagorie obu panów

Do zarzutów przedstawionych przez Szczerbę i Jońskiego zdążył odnieść się już rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. 

- Bardzo sympatycznie się słucha obu panów. Szkoda, że ani grama prawdy w tym nie ma. Podkreślam, są to fantasmagorie obu panów, którzy kreują się na ekspertów od respiratorów.  A takowymi ekspertami nie są - ocenił. 

Andrusiewicz podkreślił jednocześnie, że "nie ma żadnej obawy, że sprzęt, który został dostarczony, nie nadaje się do użytku". - Sprzęt był kupowany po zasięgnięciu opinii krajowego konsultanta ds. anestezjologii. Jeśli został odebrany, to znaczy, że był kompletny. Respiratory nadają się do przekierowania do każdego szpitala w Polsce, tak by służyć pacjentom. Serwis również będzie świadczony - wyjaśnił rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Dodał też, że przy zakupie respiratory rzeczywiście posiadały inne dreny (przewody), jednak te dostosowane do standardu polskiego zostały już dostarczone. 

- Paszporty urządzenia, jak i gwarancja są nadawane dopiero przy uruchomieniu sprzętu w szpitalu. Obaj panowie, gdyby byli ekspertami, wiedzieliby o tym. To, że sprzęt stoi w magazynie, nie jest skandalem. Na dziś nie ma zapotrzebowania na te urządzenia. Są one pewnym buforem, który państwo musi sobie przygotować - powiedział Andrusiewicz. Według jego zapewnień cała kwota za sprzęt, który ostatecznie nie dotarł do Polski, zostanie zwrócona "w najbliższym czasie", a budżet państwa nie straci na całej operacji "ani złotówki". 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.