Adam Savage z "Pogromców mitów" został oskarżony o molestowanie seksualne swojej siostry
Podobno "ciągłe" napastowanie miało miejsce, gdy rodzeństwo było zaledwie dzieciakami - pierwsze przypadki zdarzyły się, gdy Savage miał 9 lat, a ona 7.
Były gospodarz "Pogromców mitów" Adam Savage został oskarżony o "wielokrotne" znęcanie się seksualne nad własną siostrą. Do sądu w Nowym Jorku wpłynął pozew wystosowany przez Mirandę Pacchianę, która stwierdziła w nim, że na przestrzeni lat mężczyzna "wielokrotnie" dopuszczał się wobec niej molestowania.
Adam Savage oskarżony o molestowanie własnej siostry
Jak napisała na swoim blogu The Second Wound, nadużycia zaczęły się, gdy rodzeństwo było jeszcze dziećmi (Savage miał 9 lat, ona 7). Jak czytamy w poście Pacchiany:
Jako dziecko, to doświadczenie wpłynęło na moje poczucie bezpieczeństwa i zniszczyło moją samoocenę. Przez całe dekady zmagałam się z momentami depresji i ciągłego życia w strachu. To wpływało na niemalże wszystkie aspekty mojego życia, przeszkadzając mi w karierze i odbierając mi wiele małych, prostych przyjemności.
Savage wydał swoje własne oświadczenie na łamach portalu Variety, w którym zaprzeczył tym doniesieniom:
Mam nadzieję, że moja siostra odnajdzie swój spokój, ale to musi się skończyć. Przez wiele lat bezkarnie opowiadała te rzeczy członkom naszej rodziny albo komukolwiek, kto chciał jej słuchać. Przez te plotki rozsiewane na nasz temat w celu zdobycia korzyści finansowych sprawiła, że nasza rodzina przeszła piekło i po prostu się od niej odsunęła. Będę walczył z tym bezpodstawnym i uwłaczającym pozwem, aby w końcu zakończyć sprawę.
Na temat sprawy głos zabrała również matka rodzeństwa, Karen Savage. Ona również potępiła pozew:
To bardzo smutne, ale moja córka cierpi na wiele psychicznych schorzeń i jestem niezwykle smutna, że nasza rodzina i Adam muszą znosić te wstrętne oskarżenia. Adam to dobry człowiek i całkowicie go wspieram.
Pacchiana na swoim blogu wyjaśniła, że nikt z rodziny nie wierzył w jej oskarżenia. Konflikt trwał przez lata, aż w końcu rodzina się od niej odsunęła. Stwierdziła, że to ona musiała "cierpieć za bycie ofiarą, a nie jej brat, czyli oprawca".