"Kobieta 21 mają ok godz. 22 myła karcherem na myjni samochodowej przy ul. Bandurskiego, przy stacji Lotos swojego psa. Zwierzę wyło z bólu. Kobieta tłumaczyła, że woda leje się przez rękę" - czytamy w opisie nagrania opublikowanego na grupie "Szczecin: Zwierzęta" na Facebooku. Internauci na własną rękę rozpoczęli poszukiwania sprawczyni.
Na nagraniu widać kobietę o jasnych włosach, która najpierw przywiązała psa w jednym z boksów do mycia samochodów, a następnie zaczęła myć zwierzę karcherem. Sprawa została zgłoszona na policję i, jak czytamy na grupie "Szczecin: Zwierzęta" tożsamość kobiety została już ustalona. "Dziękuję za ogromną pomoc. Dziewczyny, jesteście wielkie" - napisała użytkowniczka Facebooka, z której profilu zostało opublikowane nagranie.
W rozmowie z portalem tvn24.pl weterynarz Leonard Gugała stwierdził, że zdarzenie było dla psa torturą zarówno psychiczną, jak i fizyczną. - Ciśnienie wody w takiej myjni jest ogromne. Dla tego psa odczucie było takie, jakby był smagany tysiącem szpilek - powiedział Gugała.
Samo nagranie było dla weterynarza ogromnym szokiem. Stwierdził, że to "straszna głupota" i "zupełny brak wyobraźni". - Ta pani najpierw powinna siebie tak umyć. Moim zdaniem powinna zostać poddana badaniom psychologicznym, by stwierdzić, czy jest odpowiedzialna na tyle, by zajmować się zwierzęciem – komentuje Gugała - dodał.
Leonard Gugała zwrócił również uwagę na możliwość uszkodzenia skóry psa resztkami chemicznego środka myjącego, który mógł zostać w myjce. Mógł on wyrządzić poważną krzywdę zwierzęciu.