Tyle że polska edukacja nigdy nie była ani szczególnie "normalna", ani tym bardziej skuteczna. Rodziców, którzy nie potrafią pomóc dzieciom w lekcjach i proszą o pomoc w sieci, są w Polsce tysiące. Problemy pojawiają się już w przypadku prac domowych zadawanych 10-latkom. I wcale nie chodzi tu o to, kto jest głupi a kto nie - pisze onet.pl.
16 marca decyzją ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego zamknięto wszystkie szkoły w kraju. Jak poinformował dziś wiceminister edukacji, placówki nie zostaną otwarte jeszcze przynajmniej do 7 czerwca. Szkoły zostały zobowiązane do zorganizowania uczniom edukacji zdalnej, która w praktyce często spadła na barki rodziców. Gros rodziców nie jest przygotowanych do nauczania własnych dzieci w domu, część z nich nie radzi sobie też z pomocą w pracach domowych i to nawet w przypadku dzieci uczęszczających do młodszych klas szkoły podstawowej.
Czytaj także: Edukacja zdalna - nowe oblicze polskiej szkoły
Hej kochani, nie umiem rozwiązać tego równania, ktoś pomoże?", "Jak ma wyglądać projekt ekologiczno-plastyczny o ochronie lasów, bo nie bardzo rozumiem", "Nie potrafię zrobić całego ćwiczenia, chodzi o wstawienie słów w czasie przeszłym. Ktoś zna się na angielskim?" - to typ pytań zadawanych masowo na Facebooku od czasu zamknięcia szkół. I myliłby się ten, kto uznałby, że chodzi tu o grupy klasy VII b czy VIII c. Takie dylematy mają rodzice uczniów i to przeważnie znacznie młodszych niż 15-latkowie z VIII c.
Problemy z odrabianiem prac domowych tak bardzo zdominowały dyskusje na liczącej około 40 tys. osób grupie dla rodziców, że administratorka pod koniec kwietnia zdecydowała się na kasowanie wszystkich treści tego typu.