Jacek Sasin był gościem programu "Sedno sprawy" Radia Plus. Zapytany o to, ile kosztował druk pakietów wyborczych, które miały trafić do skrzynek 30 milionów Polaków przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi pierwotnie na 10 maja, powiedział, że nie wie.
- Nie mam takiej wiedzy, trzeba zapytać Państwową Wytwórnię Papierów Wartościowych, ja w tym procesie akurat nie uczestniczyłem. Pan premier zlecając PWPW druk kart, kierował się głęboką odpowiedzialnością za państwo. Była wyznaczona data wyborów i państwo musiało się do niej przygotować. W sytuacji obstrukcji ze strony Senatu i obowiązującej decyzji Marszałek Sejmu wyznaczającej datę wyborów nie było innej możliwości jak podjąć decyzję, jakie pan premier podjął - mówił Jacek Sasin.
Dopytywany o to, czy to premier Mateusz Morawiecki odpowiada prawnie za druk pakietów wyborczych, Jacek Sasin powiedział, żeby "nie formatować" jego wypowiedzi w taki sposób.
- Cały rząd, Rada Ministrów podjęła uchwałę, w której stwierdziła, że te działania są działaniami absolutnie prawidłowymi, podjętymi na mocy ustawy przyjętej niemal w konsensusie przez cały parlament. Próba robienia z tego problemu, szczególnie przez tych, którzy zrobili wszystko, żeby wybory się nie odbyły, jest działaniem, które trudno w racjonalny sposób wytłumaczyć - powiedział minister Sasin.
Co ciekawe, zaledwie parę dni temu, w czwartek 7 maja, Jacek Sasin mówił w RMF FM, że wie, ile kosztował druk pakietów wyborczych, ale nie może ujawnić tej informacji. Dodał, że będzie mógł o tym mówić, gdy "dojdzie do zawarcia stosownych umów" między Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji a PWPW oraz Ministerstwem Aktywów Państwowych a Pocztą Polską.
W wywiadzie dla Radia Plus wicepremier i minister aktywów państwowych stwierdził, że wydrukowane pakiety wyborcze się nie zmarnują, bo zostaną użyte podczas wyborów prezydenckich 2020, które zostaną zorganizowane w innym terminie. Czy rzeczywiście tak będzie? Można w to wątpić. Sam Jacek Sasin powiedział w czwartkowej rozmowie z Robertem Mazurkiem, że niewykluczone, iż w przypadku rozpisania ponownych wyborów prezydenckich będzie możliwość zgłoszenia się nowych kandydatów.
- To jest kwestia do dyskusji i analiz prawno-konstytucyjnych. Taka sytuacja będzie miała miejsce po raz pierwszy, więc jest to jakaś praktyka, która musi się w tym momencie dopiero tworzyć. [...] W najbliższych dniach taką informację i nasze zdanie zakomunikujemy - stwierdził Sasin.
O tym, że w przypadku rozpisania wyborów na nowo, proces wyborczy ruszy od początku mówił szef Państwowej Komisji Wyborczej Sebastian Marciniak, o czym pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Oznacza to, że na nowo będą rejestrowane komitety wyborcze i kandydaci na prezydenta, a także będą powoływane komisje wyborcze. Niewykluczone więc, że pojawi się jakiś nowy kandydat, lub któryś z dotychczasowych zrezygnuje. Wydrukowane pakiety wyborcze będą więc nieaktualne. Co więcej, podczas rozmowy z Radiem Plus Jacek Sasin stwierdził, że jest zwolennikiem wyborów mieszanych. Jeżeli taki scenariusz zostałby zrealizowany, część wyborców mogłaby pójść oddać głos do lokali wyborczych, a część zagłosować korespondencyjnie. Koperty czy też deklaracje o tajnym głosowaniu przeznaczone dla tych osób, które wybrały głosowanie w lokalu, okazałyby się wówczas nieprzydatne.