W swojej autobiografii zatytułownej
"Apropos of Nothing" Woody Allen nie pisze tylko o
Timothée'em Chalamecie. Reżyser odpiera też powracające od lat zarzuty, że w jego filmach brakuje czarnoskórych aktorów.
Getty Images © Europa Press News Przez lata krytykowano mnie, że w moich filmach nie grają Afroamerykanie. Ale jakkolwiek afirmacyjne działania są w wielu przypadkach sensownym rozwiązaniem, to casting działa inaczej. Zawsze obsadzam osobę, która w moim wyobrażeniu najlepiej pasuje do roli. Jeśli chodzi zaś o politykę rasową, zawsze byłem typowym liberałem - a czasami nawet radykałem, napisał reżyser.
Maszerowałem w Waszyngtonie z Martinem Lutherem Kingiem. Wpłacałem datki dla ACLU (American Civil Liberties Union), kiedy potrzebowali wsparcia dla ustaw o prawach obywatelskich. Nazwałem moje dzieci na cześć moich afroamerykańskich bohaterów. W latach 60. powiedziałem publicznie, że jestem za tym, by Afroamerykanie osiągnęli swoje cele za wszelką cenę. Natomiast jeśli chodzi o casting, nie kieruję się polityką, ale tym, co wydaje mi się dramatycznie właściwe, dodał
Allen.
Książka
"Apropos Nothing" została wydana po cichu przez Arcade Publishing po tym, jak zrezygnowało z niej wydawnictwo Hatchette w świetle nagłaśnianych przez Ronana Farrowa oskarżeń pod adresem reżysera.