Koronawirus w szpitalu na Banacha. Lekarze chcą pozwać zakażonego

Lekarze ze szpitala na Banacha chcą pozwać członka kadry zarządzającej, u którego wykryto koronawirusa, bo, jak uważają, naraził ich zdrowie. Twierdzą, że to "niewybaczalne" z jego strony. Drugi pozew mają skierować przeciwko placówce.

W czwartek w ciągu dnia szpital przy ul. Banacha w Warszawie został całkowicie zamknięty po tym, jak u pracownika placówki wykryto koronawirusa. Osoby z jego najbliższego otoczenia zostały poddane testom. 

W piątek o północy, jak informuje TVN Warszawa, szpital został ponownie otwarty, a pomieszczenia placówki odkażone. Około 80 osób, które miały bezpośredni kontakt z mężczyzną będzie musiało jednak przejść kwarantannę i testy. U lekarzy i pielęgniarek ten okres może zostać skrócony.

Czytaj więcej: Szpital na Banacha zamknięty. U pracownika wykryto koronawirusa. "Nie można go opuścić ani wejść"

Teraz, jak podaje "Rzeczpospolita", lekarze chcą pozwać członka kadry zarządzającej, u którego wykryto koronawirusa. 

Kłopot w tym, że nie chodzi o szeregowego pracownika, tylko członka kadry zarządzającej, który niedawno wrócił z nart we Włoszech i, choć jego żona czuła się źle i zdecydowała się zostać w domu, on nadal świadomie przychodził do pracy i podczas codziennych porannych zebrań kontaktował się z ordynatorami oddziałów i ich zastępcami

- powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jeden z medyków. Dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, uważa, że takie zachowanie jest "skrajnie nieodpowiedzialne". Jak podkreśla, w szpitalu przebywają pacjenci osłabieni i ciężko chorzy, u których ryzyko śmierci z powodu zakażenia koronawirusem jest znacznie większe. Zaznacza również, że brakuje personelu medycznego, a dodatkowo został on narażony na zakażenie.

Lekarze złożą dwa pozwy

Rozmówcy dziennika podkreślają, że takie zachowanie w przypadku kogoś z wykształceniem medycznym jest "niewybaczalne", dlatego też postanowili pozwać zakażonego pracownika. Drugi pozew skierują przeciwko szpitalowi za narażenie ich życia i zdrowia. Jak dodają lekarze, dyrekcja placówki już w środę wieczorem wiedziała o pozytywnym wyniku testu, a, mimo wszystko, nikt nie powiadomił o tym personelu.

Zobacz wideo Koronawirus. PGE Narodowy zachęca do zostania w domu. Pojawił się napis na elewacji
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.