Polskie szpitale ignorują zagrożenie!
W mieście Bergamo już 20% personelu medycznego jest zarażonych COVID-19. Tymczasem, w polskich szpitalach pacjentom (z potwierdzonym zakażeniem) rozdaje się maski z zaworkiem wydechowym. Powietrze z ust pacjenta wychodzi na zewnątrz maski przez zawór. Niefiltrowane. Jest zawór, a nie filtr. Są to maski dla ludzi zdrowych, a nie chorych. Mają chronić przed zarażeniem z zewnątrz, a nie zabezpieczać otoczenie.
Na zdjęciu poniżej zarażony COVID-19 radny Dariusz Matecki, w szczecińskim szpitalu. Własnie przenieśli go do pokoju dwuosobowego. Dookoła niego biegają lekarze i pielęgniarki, którzy oczywiście też mają swoje maski. Ale lekarze w Bergamo i w Wuhan też mieli..
na fot. Półmaska filtrująca X 200 V FFP2 NR D i Radny Dariusz Matecki
Pełny film tutaj:
https://twitter.com/DariuszMat...
Do szpitala wykonałem już 5 telefonów i za każdym razem spotkałem się z totalną ignorancją. Pani doktor powiedziała mi, że "się na tym zna" i że gadam głupoty, bo maski są certyfikowane. Oczywiście, że są - ale nie dla chorych. Zero szkoleń i przygotowania na oddziałach zakaźnych. Ordynator oddziału zakaźnego odesłał mnie dalej.
Kiedy zrozumiemy, że rozdając maski z zaworkiem wydechowym ludziom chorym, tak naprawdę marnujemy te maski? W zasadzie to można by chorym nic nie dawać, i wyszłoby na to samo.
Lepszym rozwianiem jest nawet worek do odkurzacza z filtrem HEPA i kawałek gumki z majtek.
Zawór w masce czasami ma sens, bo dzięki niemu wydychane i wilgotne powietrze wychodzi na zewnątrz i nie moczy wnętrza maski. Można ją stosować dłużej i wolniej rozwijają się patogeny (niż w masce bez zaworka). Ale filtrowanie jest tylko w jedną stronę..
Dużo zdrowia!