Reklama
Reklama

Pacjenci komplikują pracę w szpitalu zakaźnym: "negocjują z lekarzami gdzie mogą palić papierosy"

Pijany pacjent w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej | fot. Konrad
Pijany pacjent w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej | fot. Konrad

Lekarze mierzą się nie tylko z wirusem, ale też z... niesfornymi pacjentami.

W tej sprawie napisał do nas czytelnik, Konrad, który przez pięć dni przebywał w szpitalu przy ulicy Szwajcarskiej. - Pacjenci często nie ułatwiają pracy lekarzom - pisze. Z jego relacji wynika, że wraz z nim i innymi osobami, które zgłosiły się do szpitala z podejrzeniem u siebie koronawirusa (wysoka gorączka, kaszel, złe samopoczucie) był pijany mężczyzna. - Był on w stanie sporego upojenia alkoholowego i na samym wejściu do szpitala przewrócił się. Początkowo sądziłem, że pacjent ten zasłabł, później okazało się, że jest on kompletnie pijany. W związku z pojawieniem się ów pacjenta dwóch z czterech przyjmujących nas lekarzy (jeśli dobrze policzyłem do przyjęcia było 11 pacjentów) zamiast zająć się swoją pracą, musiało zająć się tym pacjentem i prowadzić z nim "negocjacje" jak ma się zachowywać - opisuje. Pacjent, pilnowany przez lekarza lub 2 lekarzy, miał wykonywane badania poza kolejką, bo "musiał iść na papierosa".

Nasz czytelnik opisuje też innego pacjenta przyjmowanego do szpitala. To autor nagrań, które pojawiły się w ostatnich dniach w sieci, a na których było widać mężczyznę w masce i kombinezonie ochronnym relacjonującego sytuację w szpitalu na Szwajcarskiej. - Wszystko dookoła nagrywał komórką i wrzucał filmy do internetu jak to jesteśmy przygotowani na koronawirusa, przez co wprowadzał tylko niepotrzebne napięcie i dodatkowy stres zarówno u pacjentów, jak i u lekarzy - zauważa. - Byliśmy przyjmowani jako pierwsi pacjenci do szpitala po jego ewakuacji i jest dla mnie niezrozumiałe jak można czepiać się wszystkiego i nagrywać komórką (...). Nie są w stanie nas przyjąć w ciągu 30 minut jak chciałoby wielu pacjentów, gdyż muszą wykonać szereg procedur.

Kolejne absurdy pojawiły się już po przyjęciu. Pacjenci mieli "negocjować" z lekarzami, gdzie będą mogli palić papierosy. - Lekarze muszą tłumaczyć, że to jest szpital i zakaz palenia i nie ma żadnej strefy dla palących, o którą pacjent pytał, tym bardziej, że byliśmy kierowani do IZOLATKI.

Lekarze wielokrotnie musieli prosić pacjentów o to, by nie opuszczali izolatek, nie spacerowali po korytarzu. - Zdarzały się też sytuacje, gdzie pacjent informuje lekarza jakie zalecenia wydała właśnie WHO, o których przeczytał w telefonie. Po tych kilku dniach pobytu w szpitalu mogę stwierdzić, że lekarze aktualnie prowadzą ciężką walkę nie tylko z koronawirusem, ale niestety również z pacjentami... Lekarze naprawdę muszą mieć nadludzką cierpliwość.

Nasz czytelnik apeluje o karanie niewłaściwych zachowań pacjentów wysokimi karami finansowymi. Dodaje też, że na wynik czekał nie 8 godzin, jak informuje rząd, a 72 godziny. - Nie mam pretensji do pracowników szpitala, że tyle to trwało i nie było wyników z sanepidu, który też jest przeciążony i nieprzygotowany do takiej ilości testów. Niemniej czas oczekiwania na wynik musi się skrócić i to możliwie szybko, gdyż w szpitalu leżeliśmy bez sensu 3 dni oczekując na wyniki z sanepidu i zajmując niepotrzebnie łózka, które mogą być potrzebne innym pacjentom, a przecież to jest dopiero początek nadciągającego Armagedonu - kończy.

W podobnym tonie o przypadkach niesfornych pacjentów wypowiadał się na antenie Telewizji WTK Jacek Górny, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego przy ulicy Szwajcarskiej. Jak mówił, pacjenci chodzą po oddziałach, wyrywają klamki z drzwi i nie szanują oddzielonych parawanami stref. Przyznał, że konieczne jest doraźne murowanie dodatkowych ścian w szpitalu.

Problem mają nie tylko lekarze, ale też ochroniarze. Izabela, widz WTK, we wtorek widziała osobę bezdomną na terenie zewnętrznym Oddziału Zakaźnego szpitala przy ulicy Dymka. - Starszy pan w budce wartowniczej musiał nieźle się natrudzić, by wyrzucić tego agresywnego i wulgarnego pijanego dziada. Ten był w zupełnie innym świecie, grzebał w szpitalnym śmietniku 20 metrów od namiotów - pisze i pyta jak mężczyzna w ogóle wszedł na teren szpitala. Sugeruje, że w płocie... jest dziura, którą warto załatać.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

19℃
5℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
15 km
Stan powietrza
PM2.5
5.61 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro