Elektrowni nie ma, ale "atomowa" spółka wydaje pieniądze. Pół miliarda w dziewięć lat, miliony na wynagrodzenia

Istnieje w Polsce spółka, która rocznie wydaje setki milionow złotych, a od 10 lat nie mogła ogłosić nawet małego sukcesu. PGE EJ 1 jest odpowiedzialna za powstanie elektrowni jądrowej, ale zdarzało jej się też łożyć na dożynki w gminach, w których miałaby powstać siłownia. Gdyby liczyć szerzej, to realizując budowę elektrowni jądrowej, w sumie "przehulano" więcej niż ma rządowy program "Mój prąd" - ponad miliard złotych.

Elektrownia jądrowa w Polsce - temat, który nawet nie powraca, a pozostaje cały czas gdzieś w sferze debaty publicznej. Jednocześnie to mały granat, który w każdej chwili można wrzucić w trakcie wyborów i oskarżyć poprzedników o nieudolność w kwestii stawiania na energię atomową.

Atom nad Wisłą to temat skomplikowany na wielu płaszczyznach: w Polsce nigdy takiej siłowni nie było, a te u sąsiadów albo przemykają bez echa (Czechy i Słowacja) albo budzą strach jak Czarnobyl czy wątpliwości jak białoruski Ostrowiec.

Złotego środka nie można osiągnąć też w kwestii lokalizacji - mało która gmina kwapi się do tego, by to na jej terenie umiejscowiono taką inwestycję. Straszy też nieukończona elektrownia atomowa w Żarnowcu, której budowę wstrzymał sprzeciw Polaków i brak funduszy. Niszczejąca infrastruktura może posłużyć co najwyżej jako sceneria do postapokaliptycznego filmu.

Mały jasny punkcik w polskiej atomistyce to reaktor Maria z podwarszawskiego Otwocka, gdzie działa Narodowe Centrum Badań Jądrowych.

Spółka, która pracuje, ale bez efektów. Za to zarabiają kolejni prezesi

Ten obraz nędzy i rozpaczy dopełnia nieudolność spółki PGE EJ 1, założonej w styczniu 2010 roku. Cel był jeden - miała nadzorować powstanie pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, a docelowo stać się zarządcą siłowni. Zgodnie z Polityką Energetyczną Polski, którą przyjęto w 2009 roku, PGE EJ 1 powinna w tym roku święcić sukces: oddanie do użytku takiej siłowni.Okazji do świętowania jednak nie ma, a po blisko dziesięciu latach funkcjonowania pozostał tylko niesmak. Terminu oddania elektrowni do użytku jak nie było, tak nie ma.

Obietnice i kilka lat funkcjonowania spółki słono kosztowały. W latach 2010-2018 było to 447 milionów, a kwota za 2019 na razie nie jest publicznie znana.

Zobacz wideo Czy budowa elektrowni jądrowej ma jeszcze sens? Atomowe za i przeciw

Historia PGE EJ 1 jest tyleż smutna, co enigmatyczna. Efekty są żadne, za to pieniądze płynęły tam szerokim strumieniem, na co wielokrotnie zwracały uwagę media. W szczególności, że w 2012 roku szefem dwóch wówczas "jądrowych" spółek (PGE EJ 1 i nieistniejącej PGE Energia Jądrowa, włączonej później w EJ 1) został były poseł i minister skarbu w rządzie Donalda Tuska Aleksander Grad.

Tu zaczęły się pierwsze tajemnice: ile zarabiał? Opisywano, że było to nawet 100 tys. złotych miesięcznie, choć Grad potem prostował te doniesienia w rozmowie z "Super Expressem" - miał zarabiać 55 tys. zł brutto. Jednak nie wyjaśniło się, czy za prezesurę w obydwu spółkach, czy też w jednej.

Później Grada na stanowisku prezesa zastąpił Jacek Cichosz, a od 2016 roku spółka ma wiceprezesa, p.o. prezesa - Krzysztofa Sadłowskiego. W kwestii ich wynagrodzeń znowu było sporo niejasności. Posłanka PO Izabela Leszczyna w odpowiedzi na swoją interpelację w tej sprawie z 2018 roku dowiedziała się jedynie, że widełki prezesa zarządu to 35-55 tys. zł, wiceprezesa - 25-45 tys. zł, a członków zarządu - 20-35 tys. zł (w okresie 2013-2017).

Pół miliarda, miliard na atom w Polsce. Tak "przepala" się pieniądze

W zasadzie gdyby nie poselskie interpelacje, o PGE EJ 1 byłoby niewiele wiadomo. Gazeta.pl zwróciła się do spółki o informacje finansowe za rok 2019, ale jak dotąd nikt z PGE nie odpowiedział. W ocenie "jądrowej" spółki kluczowe pozostają więc dwa dokumenty. Pierwszy to odpowiedź wiceministra energii Tadeusza Skobla na interpelację posłów Kukiz'15 z 2018 roku.

Pozostałości po budowie elektrowni atomowej w ŻarnowcuPozostałości po budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu $Fot. Dominik Werner / Agencja Wyborcza.pl

Z pisma wynika jasno - PGE EJ 1 nie zarabia, co jak na spółkę celową (miała w końcu postawić elektrownię jądrową), logiczne, ale "przepala" mnóstwo pieniędzy. W 2010 roku było to 50 mln, później np. 21-23 mln zł, ale lata 2015-2018 to już rekord. Kolejno: 70, 65, 53 i 108 milionów na rok. Razem w zaledwie osiem lat spółka wydała 447 milionów złotych, z czego 102 miliony poszły na wynagrodzenia, a 309 mln zł na nakłady inwestycyjne.

Przyjmując bez większej przesady - na podstawie lat poprzednich - że w 2019 wydano około 50 milionów złotych, to PGE EJ 1 osiągnęła właśnie pułap pół miliarda złotych wydatków. Dla porównania: program "Mój prąd", mający na celu wsparcie produkcji energii z fotowoltaiki, który już działa i korzystają z niego kolejne osoby, ma na lata 2019-2025 do rozdania miliard złotych, a jednorazowo można otrzymać 5 tys. złotych dopłaty. Panele fotowoltaiczne są stawiane i powoli wpływają na obniżkę emisji CO2.

Spółka, która mogłaby postawić elektrownię jądrową, odciążającą opartą na węglu energetykę, przehulała pół takiego programu.

NIK krytycznie o PGE EJ 1

Odpowiedź Skobla wywołała poruszenie, natomiast prawdziwy ostrzał dotychczasowej działalności PGE EJ 1 i programu polityki jądrowej w Polsce przeprowadziła Najwyższa Izba Kontroli. Oceniono, że w latach 2014-2017 ministrowie mogący podejmować decyzje w sprawie energetyki jądrowej nie wykonali żadnych ruchów, choć "posiadali wystarczające argumenty" za tym, by to robić.

Konsekwencje opóźnień we wdrażaniu energetyki jądrowej NIK wyceniło dla polskiej gospodarki od 1,5 do 2,5 mld zł rocznie. Wszystko ze względu na opłaty związane z obowiązkiem skupu uprawnień do emisji CO2 i te szacunki mówią tylko o latach 2024-2030.

Kontrolerzy NIK wyliczyli również, że wydatki na cały PPEJ (Program Polskiej Energetyki Jądrowej), wliczając w to PGE EJ 1, są jeszcze wyższe. W latach 2014-2017 to 776 mln zł (w tym 223,5 mln zł z PGE EJ 1), do tego 133,2 mln zł za lata 2010-2013 z "jądrowej" spółki.

Jeśli doliczyć do tego rekordowy w PGE EJ 1 rok 2018 (108 mln złotych), to nawet zaniżając przewidywania: Program nieistniejącej polskiej elektrowni jądrowej kosztował ponad miliard złotych. Tyle samo co "Mój prąd".

Miejsca na elektrownię nie ma, są za to pieniądze na dożynki

Efekty wydania tych pieniędzy są takie, że nie ma elektrowni, ani choćby wyznaczonego miejsca, w którym miałaby powstać. Mimo tego, że z badań na rok 2015 wynikało, że wśród mieszkańców gmin, w których planowano budowę, jest spore poparcie dla tej inwestycji: od 66 do 73 proc. By dokopać się do takich danych, trzeba uważnie przeglądać stronę PGE EJ 1, a ta wyjątkowo skąpi informacji. W 2019 roku zamieszczono tam trzy informacje, w 2020 żadnej.

W ubiegłym roku informowano o konkursie na członków zarządu, badaniach poparcia za rok 2018 i ogłoszono kolejną edycję "Programu Wsparcia Rozwoju Gmin Lokalizacyjnych", czyli projektów mających propagować wiedzę o energetyce jądrowej w miejscach, gdzie mogłaby powstać elektrownia.

PGE EJ 1 ogłosiło start V edycji programu 29 marca, a czas na składanie wniosków był do 10 kwietnia. Mimo tak krótkiego okresu na zgłoszenie było o co zawalczyć: PGE EJ 1 miało już przygotowane na ten cel dwa miliony złotych do rozdania.

I o ile niektóre wydatki "Programu Wsparcia Rozwoju Gmin Lokalizacyjnych" da się wybronić, jak np. finansowanie przebudowy drogi w gminie Gniewino (450 tys. zł) czy gminie Krokowa (330 tys. zł) albo zakup quada ratowniczego dla gminy Choczewo (40 tys. zł), tak inne wyglądają dosyć zaskakująco.

Na dni gminy Choczewo wydano 50 tys. zł, a na dożynki - 50 tys. zł, dni gminy Krokowa to z kolei 70 tys. zł, a Puchar Bałtyku w nordic walking - 25 tys. zł. Gminy dostały w 2018 roku po równo - po 600 tys. zł. Na szczęście nie zapomniano o elektrowni atomowej. Powiat wejherowski dostał 100 tys. zł na:

Powiatowy ośrodek wspierania rozwoju zawodowego przyszłych pracowników pierwszej polskiej elektrowni jądrowej - etap III.
embed

Aktualizacja: 28.02

Kilka godzin po publikacji tekstu na Gazeta.pl, przyszły odpowiedzi z PGE EJ 1 na pytania dotyczące wydatków w 2019 roku i aktualnej działalności spółki. 

Na pytanie o wydatki w 2019 roku spółka odpowiedziała następująco:

Dane finansowe Spółki za rok 2019 nie zostały jeszcze opublikowane, gdyż sprawozdanie za ten rok jest w trakcie standardowej procedury badania przez biegłego rewidenta.

Natomiast co do obecnych zadań, PGE EJ 1 wylicza:

Spółka koncentruje się na sporządzeniu Raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko (OOŚ) i Raportu Lokalizacyjnego. (...) Równolegle do badań lokalizacyjnych i środowiskowych spółka prowadzi standardowy przy tego typu projektach inwestycyjnych stały dialog z lokalną społecznością w gminach nazywanych gminami lokalizacyjnymi (Choczewo, Gniewino, Krokowa).
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.