Zamknij

Wyrzucani w samej bieliźnie, bez środków do życia? Sopot mówi "nie" oszustwom w klubach go-go!

16:30, 27.02.2020 P.S Aktualizacja: 18:36, 04.03.2020
Skomentuj

Nasze miasto rozpoczęło kampanię informacyjną wymierzoną przeciwko sopockim klubom go-go. Przed czterema lokalami znajdującymi się przy ul. Bohaterów Monte Cassino stanęły kubiki informujące o oszustwach, do których dochodziło w tego typu miejscach. Ostrzeżenia stanęły naprzeciw Show Gentelman's Club, Feniks Cabaret Show, Vanity Club oraz w pobliżu klubu Underground.

Na kubikach umieszczono informację o niebezpieczeństwach, na które narażone są osoby odwiedzające te miejsca. Zarówno w języku polskim, jak i angielskim, możemy dowiedzieć się o tym, co spotkało klientów, którzy zdecydowali się tam zaszaleć.

Według przedstawionych informacji w ubiegłym roku w Sopocie doszło do aż 34 zgłoszeń możliwości popełnienia przestępstwa związanych z sopockimi klubami go-go. Niepokój budzą między innymi rachunki, z których najwyższy opiewał na kwotę 128 tysięcy złotych. Dodatkowo kubiki uzupełniono o fragmenty artykułów na ten temat pochodzących ze skandynawskiej i brytyjskiej prasy oraz portali internetowych.

Kubiki zamontowano w pobliżu wymienionych klubów dzisiaj o godzinie ósmej rano. Nie trzeba było jednak długo czekać na reakcję ze strony branży erotycznej. Już godzinę po rozstawieniu informatorów, pracownik jednego z klubów usiłował dokonać usunięcia takiego nośnika. Mężczyzna, który został zarejestrowany przez kamery miejskiego monitoringu, został już przekazany w ręce sopockiej policji.

- Bardzo wielu mieszkańców Sopotu pracuje na rzecz dobrej opinii o mieście, (...) ale niestety od wielu lat, pomimo apeli prezydentów miast turystycznych (...) nie udaje się państwu polskiemu zapobiec w sposób efektowny i efektywny temu, by jeden klient nie płacił zawyżonego, nieuczciwego rachunku. Nasi goście z zagranicy, ale też z Polski, mają prawo do uczciwości. Tej uczciwości nie ma. Wiemy, że prokuratura w Sopocie prowadzi postępowania. Wiemy, że prowadzi je policja - mówił prezydent Sopotu Jacek Karnowski w trakcie dzisiejszej konferencji prasowej.

Kampania informacyjna zostanie uzupełniona o ulotki ze stosownymi ostrzeżeniami skierowanymi do turystów odwiedzających miasto. Materiały zostaną przekazane do Informacji Turystycznej, na lotnisko oraz do sopockich hoteli.

Fot. kolaż zdjęć - Facebook - Jacek Karnowski Prezydent Miasta Sopotu

Pozostawiani w samej bieliźnie

Z problemem klubów go-go Sopot zmaga się już od dawna. Pomimo początkowego sukcesu związanego z zamknięciem istniejącego niegdyś klubu Cocomo (dziś w tym miejscu znajduje się Vanity), ponownie dochodzi do poważnych nadużyć. Zdarza się, że klienci odwiedzający te miejsca zostają doprowadzani do stanu, w którym nie mogą samodzielnie, w sposób świadomy, decydować o sobie, a niekiedy nawet opuścić lokalu.

- Przysłowie "puszczenie kogoś w skarpetkach" w tych klubach nabiera zupełnie innego znaczenia, bo nie dość, że ludzie wychodzą bez tych skarpetek, to w samej bieliźnie i bez żadnych środków do życia, z pustym kontem. My dysponujemy nagraniami z monitoringu, z których jednoznacznie wynika, że klienci wynoszeni są przed klub, (...) pozostawiani na chodniku, opuszczeni. Karetki pogotowia zabierają takie osoby do szpitala.

 

Dysponujemy również nagraniem z pewnym mężczyzną, który został wyrzucony z lokalu. Chciał do tego lokalu ponownie wejść. Nie udało się. Wszedł na gzyms, pomimo tego że przed lokalem byli również pracownicy (...). Nikt mu w tym nie przeszkadzał. Spadł. Z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala.

 

Dysponujemy nagraniami, z których jednoznacznie wynika, że goście tych lokali są wynoszeni na noszach przez załogi pogotowia ratunkowego. Świadczy to o tym, że w tych lokalach nie jest bezpiecznie i moim zdaniem nie powinno się tam w ogóle wchodzić  - przekonywał komendant straży miejskiej, Tomasz Dusza.

Cena mocnych wrażeń

Kiedy sprawa sopockich klubów nocnych ponownie nabrała rozgłosu, jedna z naszych czytelniczek zdecydowała się podzielić swoją historią. W zeszłym roku wraz z grupą przyjaciół nieopacznie zdecydowała się odwiedzić takie miejsce. Jak się okazało, później miała tego żałować. Choć w tym przypadku trudno mówić o poważnych konsekwencjach, jej opowieść obrazuje, na jakie praktyki narażani są klienci takich lokali.

___________

Nic nie jest za darmo

(Historia naszej czytelniczki - zachowano oryginalną pisownię)

Wybieraliśmy się na jeden z wakacyjnych jazzowych wieczorów. Jednak koledze, który nas prowadził kompletnie oszalała nawigacja w telefonie i krążyliśmy bez celu od mola do dworca, szukając właściwego miejsca, w którym miało odbyć się wydarzenie. Podczas naszej plątaniny na Monciaku zostaliśmy zaczepieni przez jednego z promotorów, który w porównaniu z pozostałymi wyjątkowo nie chciał się od nas odkleić.

Opowiadał o niesamowitych pokazach burleski, jakie odbywają się w klubie. Nie wiedzieliśmy dokąd chce nas zaprowadzić, nazwa lokalu zupełnie nic nam nie mówiła, a lokal chyba był wtedy jeszcze świeżo otwarty. Oferował mnóstwo darmowego alkoholu na start i promocje rzędu 50% na wymyślne drinki. Grzech nie skorzystać, ceny były wręcz nieprawdopodobnie niskie.

I tak już byliśmy porządnie spóźnieni na pierwszą część koncertu jazzowego, stwierdziliśmy więc że wpadniemy na darmowy alkoholowy poczęstunek, posiedzimy z pół godziny i najwyżej pójdziemy dopiero na drugą część imprezy. Idąc do tego miejsca, nie mieliśmy pojęcia, że jest to klub ze striptizem. Brzmi to bardzo naiwnie, ale nawet przez myśl nam to nie przeszło.

Lokal wewnątrz wyglądał dokładnie tak jak na wszystkich polskich firmach gangsterskich - czerwono-niebieskie światła, ostre bassy, zgrabne tancerki i chmura dymu papierosowego unosząca się w powietrzu. Naszą uwagę, a zarazem wątpliwości, wzbudziło to, że bankomat znajdował się w środku, tuż przy wejściu, całkiem niedaleko baru.

Szczerze powiedziawszy już wcześniej mieliśmy do czynienia z klubami ze striptizem, ale podchodziliśmy do tego z ogromną dozą cynizmu, raczej w ramach głupkowatej rozrywki na zakończenie sobotniego wieczoru, dlatego nie wyszliśmy tuż po zobaczeniu przytwierdzonych do sufitu rur. Uznaliśmy to za "nieszkodliwe nieporozumienie". Co ciekawe wedle obietnicy dostaliśmy cztery, jak nie pięć, darmowych shotów (i to nie byle jakich, bo po 50 ml, a nie 30 ml!) oraz zniżkę 50% na wybranego drinka.

Taktyka zawsze ta sama

Uznaliśmy to za strzał w dziesiątkę i po prostu postanowiliśmy skorzystać. Na początek zamówiłam sobie mohito. Przez dłuższy czas nikt nas nie zaczepiał, dziewczyny tańczyły, myśmy swobodnie rozmawiali, nie spodziewając się żadnych innych sztuczek niż te powszechnie znane we innych klubach tego typu. W pewnym momencie przysiadły się tancerki i hostessy. Zaczęły zaczepnie rozmawiać - klasyk.

Taktyka jak zawsze ta sama, czyli dopić, co mamy, i szybka spadówa nim zacznie się robić nachalnie i nieprzyjemnie. Chwilę później przyszło moje mohito - drink z założenia lekki, wodnisty, miętowy, uznawany raczej za kaprys niż coś, czym realnie idzie się upić. Biorę kilka łyków - wódka z wódą i miętą. Baaaardzo mocny. Nigdy nie spotkałam się z tak mocnym mohito w żadnym barze - nie tylko w Trójmieście, nigdzie.

Napomknę także, że shoty należały raczej do mocnych. Nie pamiętam dokładnego zestawu, ale poza klasyczną czystą z cytryną była też tequila i coś owocowego, chyba wiśniówka. Pięć shotów i drink to spora ilość alkoholu, szczególnie wypita w tak krótkim czasie, a od wejścia nie minęło pół godziny, jednak w pewnym momencie przysłowiowa "faza" zaczęła się uaktywniać zupełnie inaczej niż po standardowej dawce wódki.

Pij więcej i więcej

Dostaliśmy jakiegoś takiego magicznego "powera", tancerki były naprawdę miłe. Z jedną rozmawiałam o szkole muzycznej, z inną o podróżach do Hiszpanii, z trzecią o łyżwach... Zupełnie normalne dziewczyny. Gdyby nie doświadczenie i naturalny instynkt samozachowawczy, nigdy nie podejrzewałabym ich o dwulicowość czy złe intencje. Na szczęście chłopaki z naszego grona, nie dają się zwieść takim sztuczkom i po skończeniu drinka był szybki komunikat "wychodzimy". Poczarowaliśmy tancerki, aby przyszły do nas za chwilę i dały nam porozmawiać sam na sam. Barmanka poszła chyba po kolejne darmowe shoty dla nas. Nic nie zamawialiśmy, a wychodząc, widzieliśmy jak szła ewidentnie w naszym kierunku z pełną tacą.

Po drodze minęliśmy kilkoro mocno zrobionych mężczyzn w średnim wieku (jedni trzymali się lepiej, drudzy gorzej) i uciekliśmy stamtąd bez słowa. Cały czas nie podejrzewaliśmy, że coś mogło być nie w porządku. Prawdziwa faza weszła jednak dopiero po około pół godziny - godzinie później, gdy dołączyliśmy do naszych znajomych, pijących piwo na plaży.

[ZT]2614[/ZT]

Poczucie niemocy

Doznaliśmy takiej eksplozji energii, że nie szło tego pohamować - nic tylko śpiewać, tańczyć całą noc i pić jeszcze więcej i więcej... Nigdy nie miałam podobnego uczucia. Nie jestem nie wiadomo jak szaloną imprezowiczką, ale znam swój organizm i jego reakcje. To nie był wyłącznie stan upojenia alkoholowego.

Następnego dnia, wedle oczekiwań, nastąpił zjazd. Nie jakiś szczególnie morderczy, ale wyraźnie odczuwalny w głowie. To nie był ból charakterystyczny dla kaca. Wyjście z łóżka i zrobienie sobie śniadania było naprawdę jednym z większych osiągnięć tamtejszego dnia. Nie czuliśmy się źle, nie spadło nasze poczucie własnej wartości. To raczej był ogromny napad... niemocy? Nienaturalnego lenistwa? Poczucia bezsensu robienia czegokolwiek?

(P.S)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(10)

turekturek

11 1

w koncu kto sie za to wzial!!! brawo 17:34, 27.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

ania28ania28

1 5

kazdy wie na co sie pisze...tylko turystow szkoda, *%#)!& nie brakuje pozniej placza 17:35, 27.02.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

greggreg

3 0

Za oszustwa odpowiedzialne są osoby, które ich dokonują, nie odwrotnie. 17:51, 27.02.2020


MarcinMarcin

2 3

Czy takie kubiki są zgodne z uchwałą krajobrazową? 22:01, 27.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MFMF

3 0

Wyłudzanie, oszustwo ? Przecież to zwykłe złodziejki z którymi szef dzieli się 50/50 od ukradzionych pieniędzy i zaopatruje dziewczyny w substancje GHB, które dosypują klientom na tzw. pokojach. Szmaty ... 23:47, 27.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Głupek MieszkaniecGłupek Mieszkaniec

7 0

Wystarczy aby miasto wypowiedziało umowy, w końcu bez ich zgody żaden klub nie może funkcjonować. Druga sprawa, że wystarczyłoby zakazać używania terminali płatniczych w takich miejscach, a po trzecie niech Policja i kryminalni tam wpadną z ekipa antynarkotykową, bo ewidentnie tam dorzucają jakieś środki odurzające. Na koniec i tak - jedna wielka LIPA i nie da się z tym nic zrobić, bo to Sopot i ? kolesie, ale zrobimy akcję z artystycznymi plakatami - niech mieszkańcy widzą. 00:21, 28.02.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

EwaEwa

0 0

Nikogo z włodarzy nie obchodzi los ofiar tego procederu, bo są w tym głęboko umoczeni. 01:27, 17.05.2020


WladWlad

3 2

Brawo Miasto. Takim miejscom powinno sie zabierac pozwolenia na sprzedaz alkoholu. W koncu zgodnie z ustawa o wychowaniu w trzezwosci, kto sprzedaje alkohol osobie pod jego wyraznym wplywem lub osobie niepelnoletniej ....itd 07:11, 28.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AntybetonAntybeton

0 0

Działania pozorowane i nic więcej. 01:25, 17.05.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Uwaga na UndergroundUwaga na Underground

1 0

Mafia handlująca ludźmi. Narkotyki, alkohol bez akcyzy, kelnerki jak nadzorczynie zmuszanych do pracy dziewczyn i oprawczynie klientów, wymuszanie drinków, okradanie kart kredytowych, zastraszanie byłych współpracowników. A goście specjalni i za free to policja, palestra i urzędnicy, czym chwali się management. 22:16, 24.01.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%