Dlaczego nie ma ryb w naszych rzekach?

Szacuje się, że spośród ryb, które pływały dawniej w Polskich rzekach zupełnie całkowicie wyginął  jeden  gatunek –  jesiotr  ostronosy. Dwa inne, czyli łosoś i głowacica występują w naszych rzekach tylko dlatego, że człowiek im pomaga – same nie dałyby rady. Generalnie rzecz biorąc z 68 gatunków, jakie występują w naszych rzekach wspomniane 3 wyginęły jako gatunki samodzielne, a 24 zostały zaklasyfikowane do trzech najwyższych kategorii zagrożenia. To daje razem około 40% wszystkich gatunków z polskich rzek [Witkowski…, 2009]. Od lat podejmowane są intensywne próby, by część z tych gatunków przywrócić, ale nie idzie to łatwo.

Co dawniej pływało w Wiśle?

Zygmunt Fiszer w artykule zatytułowanym Rybactwo w roku 1894 pisał: „Pod względem rybostanu zajmuje Wisła pierwszorzędne miejsce pośród wód krajowych. Pomimo grasującego wszędzie dzikiego rybołówstwa, utrzymują się tu ryby obficie, co zawdzięczać należy głównie bogatym w znakomite warunki do rozwoju ryb źródliskom i dopływom. Podstawą wartości rybackiej Wisły jest świnka i łosoś, jakkolwiek i inne gatunki ryb obficie w niej występują„.


Troć wędrowna (fot. Artur Furdyna)

Łosoś do XIX w. był rybą w naszych rzekach tak popularną, że pojawiał się na stołach nawet niezbyt zamożnych ludzi. Choć do legend zaliczyć należy raczej informacje o buntach służby, zbyt często karmionej łososiami we dworach czy nawet na Wawelu, to z pewnością te niepotwierdzone przekazy pokazują jak popularna była to ryba. Jej cena w 1791 była taka sama, jak szczupaka, suma czy leszcza – 12 groszy za funt zimą, a latem 15 groszy [Gordziejew, 2010] (funt chleba kosztował wtedy w Warszawie około 3,5 grosza). Ale już 100 lat później sytuacja była inna – w XX wieku łosoś, ale i jesiotr coraz rzadziej pojawiały się w naszych rzekach. Stąd niektóre z nich nie były już na liście dań codziennych. Maria Ochorowicz-Monatowa w swojej popularnej książce kucharskiej wydanej w 1927 r. we Lwowie pisała tak: ”Łosoś jest jedną z najwykwintniejszych ryb podawanych na wielkich przyjęciach. Jest w dwóch gatunkach: morski i rzeczny, rzeczny jest jednak o wiele smaczniejszy, ma ładny różowy kolor i łatwiej go u nas dostać.” Łosoś był więc wtedy rzadszą rybą niż dawniej. Może dlatego, że kilkadziesiąt lat wcześniej zaczęły się na Wiśle wielkie roboty hydrotechniczne, przed wpływem których ostrzegał Zygmunt Fiszer we wspomnianej wcześniej publikacji.

Również inna duża ryba – jesiotr, której waga dochodziła do kilkudziesięciu kilogramów, pojawiała się w Wiśle w dużych ilościach. W 1856 r. rybacy krakowscy, mieszkający w dwóch domkach opodal późniejszego mostu dębnickiego, złowili na niewielkiej przestrzeni siedemdziesiąt olbrzymich jesiotrów, w okresie trzech tygodni. Trzymali je w wodzie Wisły, uwiązane na łańcuchach przymocowanych do pali wbitych w brzeg.

Po lewej jesiotr na stoisku rybnym w Hali Mirowskiej w Warszawie – rok 1927 (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego), po prawej jesiotr złowiony w Gdańsku w 1946 lub 1947 roku (fot. z Forum Dawny Gdańsk).

Tak na marginesie, ostatniego dzikiego jesiotra wyłowiono z Wisły w 1965 roku – ważył 135 kg, a ostatnie samodzielne stado łososia obserwowano w Wiśle w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku.

W rzekach pływały oczywiście też inne ryby takie, jak popularny leszcz, płoć czy szczupak, sum, sandacz i węgorz. Było ich w rzekach rzeczywiście dużo i to jeszcze całkiem niedawno. Romuald Olaczek w swoim świetnym tekście o Bzurze i o roli tej rzeki w życiu mieszkańców Łowicza w latach pięćdziesiątych poprzedniego wieku pisał: „W ubogich domach, a takich była większość, ryby z Bzury były jedynym dostępnym białkiem mięsnym.” Według jego szacunków z Bzury w okolicach Łowicza wyławiano nie mniej niż 500 kg ryb rocznie na rodzinę.

Upadek rybactwa

Ale rybactwo w Polsce  w tym okresie zaczęło upadać – nowy ustrój dążył do upaństwawiania wszelkiej działalności gospodarczej. Po wojnie jeszcze jakiś czas wydawano prywatnym rybakom koncesje, ale już w latach pięćdziesiątych było coraz trudniej i koncesje miały tylko spółdzielnie rybackie. W końcu i te, ze względu na brak ryb, zostały zlikwidowane. Padło nawet kłusownictwo.

Rybacy na Wiśle pod Krakowem
(fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Obserwując wyniki produkcji tych spółdzielni można zauważyć jak znikały z rzek, głównie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, niektóre gatunki ryb. Jeszcze w latach 1953-1958 Spółdzielnia Rybacka „Wisła” w Krakowie odłowiła 93 tony świnki, 18 ton łososia i troci, 7 ton certy, 6 ton leszcza itd. Zupełnie inna była struktura ryb odławianych w dwóch obwodach rybackich na górnej Wiśle w 2016 roku. Tu dominuje ukleja (53% wagowo), kleń (18%), kiełb (6%), krąb (5,5%) i świnka 5% [Nowak, 2016]. Łosoś, troć i certa zniknęły zupełnie.

Warto mieć świadomość, że spadek populacji ryb i zupełna zmiana ich struktury gatunkowej w rzekach i morzach nie jest problemem specyficznym dla Polski. Kilka przykładów:

  • W USA blisko połowa spośród 573 gatunków uznanych za zagrożone lub bliskie wyginięcia to właśnie mieszkańcy wód słodkich.
  • Drastycznie zmalała populacja jesiotra w Morzu Kaspijskim. Pod koniec lat siedemdziesiątych poprzedniego wielu z tego akwenu rocznie pozyskiwano 22 tys. ton najbardziej cenionego w świecie kawioru. U progu XXI w. ilość ta spadła do zaledwie 1,1 tys. ton [Sartore, 2018]. Wynikać to może z przełowienia, bo kawior z bieługi kosztuje na rynkach amerykańskich 10 tysięcy dolarów za kilogram.
  • Szacuje się, że liczba węgorzy w morzach przy europejskich brzegach spadła do poziomu 1-5% w stosunku do tego, co można było obserwować 30-40 lat temu. A odtworzenie tego gatunku jest trudne, bo węgorz rozmnaża się raz w życiu – mniej więcej w wieku 20 lat.

Najbardziej znamienne zdanie na temat zanikania na świcie jesiotra, jednego z najstarszych istniejących gatunków ryb, wygłosił Mohammad Pourkazemi szef Komisji Ochrony Jesiotra z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. Powiedział: „Jesiotr poradził sobie z przeżyciem dramatycznych zmian w ciągu ostatnich 250 milionów lat tylko po to, by stanąć wobec zagrożenia całkowitego wyginięcia w wyniku bezpośrednich działań człowieka”. W konsekwencji, większość ryb kupowanych dzisiaj w naszych sklepach to ryby hodowlane lub sprowadzane zza granicy. Szacuje się, że hodujemy rocznie w stawach w Polsce ponad 20 tys. ton karpia, 16 tys. ton pstrąga i 4 tys. ton innych ryb. Połowy z rzek, jezior i morza to zaledwie 2,2 tys. ton rocznie.

Sklepy rybne w Warszawie. Po lewej w 1927 roku, po prawej w 1969 roku (Narodowe Archiwum Cyfrowe)

Dlaczego nie ma ryb

Co się takiego wydarzyło, że takie ryby jak: łosoś, certa, troć czy jesiotr i węgorz przestały pojawiać się w naszych rzekach? Wpłynęło na to wiele czynników, ale podstawowy był jeden: zapory, jazy, stopnie czy jakby tych przeszkód na rzekach nie nazywać. Zapora we Włocławku wybudowana w 1970 roku prawie na stałe zablokowała wędrówkę w górę Wisły ryb dwuśrodowiskowych jakimi są: jesiotr, certa, troć, łosoś i węgorz. Te ryby rozmnażają się w rzekach, ale większą cześć swego życia spędzają w morzu. Poza węgorzem, który rozmnaża się w morzu Sargasowym i stamtąd, co fascynujące, dociera do Europy. W czasie wędrówki jest zresztą masowo odławiany i  sprzedawany nielegalnie do  hodowli nawet w Hongkongu. W 2015 roku zmodernizowano co prawda nieskuteczną przepławkę we Włocławku, ale jest ona za mała dla jesiotrów i działa tylko w jedną stronę – nie pozwala na spływanie w dół rzeki.

Zapora we Włocławku (Wikipedia)

Pawie trzydzieści tysięcy mniejszych zapór zablokowały również wędrówkę lokalnych gatunków ryb, które nie migrują co prawda między słoną a słodką wodą – żyją tylko w rzekach, ale wędrują wzdłuż rzeki. W efekcie populacja ryb zmalała ogromnie. Przyczyniło się do tego również dramatyczne pogorszenie jakości wody w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych poprzedniego stulecia, wybieranie żwiru z rzek na masową skalę i przełowienia – po części także kłusownictwo.

Co straciliśmy z tego powodu?

My – obywatele, nasza gospodarka? W zlewni rzeki Columbia (połowa zlewni jest w Kanadzie, a połowa w USA) szacuje się spadek populacji łososi o 90% (z 15 mln sztuk do 1,5 mln sztuk), przy czym ¾ z tych, które obecnie pływają to łososie hodowlane. Ocenia się że ta redukcja populacji spowodowała straty w rybołówstwie w latach 1960-1980 w wysokości 6,5 mld dolarów [Dams and migratory fish].

Z badań i analiz przeprowadzonych w Polsce na dolnej Wiśle wynika, że zapora we Włocławku spowodowała drastyczny spadek wyławianych przez spółdzielnie rybackie ryb. Jeśli w okolicach Tczewa do czasu wybudowania zapory łowiono około 3000 kg ryb rocznie z jednego kilometra rzeki, to po wybudowaniu zapory połowy na tym odcinku nieznacznie przekraczały 100 kg rocznie. To prawie 30 razy mniej [Radtke…, 2018].

Jest sporo oszacowań na świecie, które pokazują, że przywrócenie naturalności środowisku wodnemu przynosi więcej korzyści niż utrzymywanie obecnego stanu. To oczywiście wymaga lokalnych analiz, ale faktycznie tak jest. Obliczono na przykład, że 1000 m3 wody krążącej w tropikalnym bagnie przynosi zyski z działalności rolniczej, pozyskiwania drewna na opał i rybołówstwa na poziomie 32 dolarów. Użycie tej samej ilości wody do nawadniania pola, w tym samym regionie pozwala uzyskać zboże o wartości… 15 centów. 

W przypadku Polski taką korzyścią jest ekoturystyka, rekreacja i wędkarstwo. Z czego zdaje sobie sprawę cześć samorządów i w strategiach rozwoju gmin mają wpisane rozwój turystyki i rekreacji jako podstawowe kierunki rozwoju. Szacuje się, że w Polsce jest około 1 mln wędkarzy. Każdy z nich wydaje około 3 tysiące złotych rocznie. Łatwo policzyć jaki potencjał gospodarczy tkwi w tym sektorze. A w innych?

Roman Konieczny

WYKORZYSTANE MATERIAŁY
1. Dams and Migratory Fish (An excerpt from Silenced Rivers: The Ecology and Politics of Large Dams, by Patrick McCully), https://www.internationalrivers.org/dams-and-migratory-fish
2. Grzegorz Radtke, Rafał Bernaś, Dariusz Płąchocki, Paweł Prus, Wiesław Wiśniewolski, Czy tama we Włocławku nadal wpływa na ichtiofaunę dolnej Wisły? – niektóre dane ichtiologiczne i środowiskowe, Roczniki naukowe Polskiego Związku Wędkarskiego (rocz. Nauk. Pzw), 2018, tom. 31, strony 21–56, http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/1395/cms/szablony/25207/pliki/002_312018radtke.pdf
3. Joel Sartore, Cisza strumieni: Jak ratować mieszkańców bagien, strumieni i jezior?, National Geografic, 2018-08-02, https://www.national-geographic.pl/przyroda/cisza-strumieni
4. Michał Nowak, Ryby i rybołówstwo na Górnej Wiśle – dawniej i dziś, Katedra Ichtiobiologii i Rybactwa Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, Małopolski Piknik Rybacki, Klikowa k. Tarnowa, 10–11 września 2016 r, https://mir.krakow.pl/resources/articles/9833/Ryby-Wis%c5%82a-Klikowa.pdf
5. Romuald Olaczek, Rzeka w życiu lokalnej społeczności. Opowieść o Bzurze., Tom 11, Rzeki. Kultura, cywilizacje, historia, Katowice 2002.
6. Jerzy Gordziejew, Komisje porządkowe cywilno-wojskowe w wielkim księstwie litewskim w okresie Sejmu Czterolotniego (1789 – 1792), Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2010.
7. Zygmunt Fisher, Rybactwo na powszechnej wystawie krajowej we Lwowie w roku 1984, Lwów, 1985, nakładem autora, https://sbc.org.pl/Content/105855/iii643021.pdf (11.01.2020).
8. Andrzej Witkowski, Jan Kotusz, Mirosław Przybylski, Stopień zagrożenia słodkowodnej ichtiofauny Polski: Czerwona lista minogów i ryb – stan 2009, Chrońmy Przyrodę Ojczystą, tom 65 (1): strony 33–52, 2009.