Morele.net - 10 wadliwych/brudnych/używanych monitorów z rzędu, 11-sty za darmo?

TwojSutener
TwojSutener

Witajcie wykopowicze, długo planowałem, aby napisać o moich niezbyt przyjemnych doświadczeniach ze sklepem morele.net, jednak do tego wszystkiego cały czas dochodziły nowe "przygody", poza tym nie chciałem zostać pozwany za antyreklamę, czy zniesławienie z ich strony :P Jednak wszystko co tutaj opiszę to czyste fakty, więc chyba nic mi nie grozi? Jestem człowiekiem raczej cierpliwym, ale mój limit się wyczerpał, takiego perfidnego chamstwa, krętactwa, bu*delu, januszostwa i zerowego zainteresowania swoimi wpadkami jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Wszystko brzmi jak jakaś mieszanka czarnej komedii, dramatu i kiczowatego kabaretu, momentami wydawało mi się, że już gorzej być nie może, a jednak. 


Mniej więcej 3 miesiące zmarnowałem kupując i zwracając monitory zakupione w morele.net, notorycznie otrzymywałem egzemplarze z masą bad pikseli, brudem, parpochami, syfami, czy włosami wewnątrz matrycy. Wiem, że dla większości producentów nawet 5 bad pixeli nie jest wadą, jednak kiedy monitory po wyjęciu z pudełka mają po 10 bad pikseli, jakiś brud w środku matrycy zasłaniający kolejne 20 pikseli, a obok niego, także w środku matrycy tkwi gruby włos (łoniak?), to chyba coś jest nie tak. Monitory zazwyczaj były także brudne/"wypalcowane" i ewidentnie używane, a ich pudełka wyglądało jakby odbyły podróż dookoła świata - podejrzewam, że były to sztuki ze zwrotów. Czasami dało się dostrzec też odpryśnięty lakier w miejscu montażu stojaka, czy drobne rysy na obudowie, jednak zawsze uznawałem to za drobnostki, które powstały jeszcze podczas produkcji, oj naiwny, oj głupi ja...


Zaznaczę, że obecne technologie produkcji monitorów LCD nie są idealne i drobne niedoskonałości jak BLB, IPS Glow są czymś normalnym, a sam nie jestem specjalnie wymagający -  bad piksel, czy drobne nierównomierności w podświetleniu matrycy mi nie przeszkadzają, a żadnego z tych monitorów nie zwróciłem z błahego powodu, czy mojego "widzi mi się", wszystkie 10 zwrotów to w pełni słuszne i uzasadnione przez morele.net reklamacje - zazwyczaj monitor był wysyłany przez nich do zewnętrznego serwisu, gdzie wszystko się potwierdzało.


Myślę, że cała dotychczasowa sytuacja była spowodowana tym, że praktycznie zawsze polowałem u nich na jakiś niedostępny monitor, ale kiedy już się on pojawiał w ich ofercie, to zawsze była to ostatnia, jedyna sztuka, która nagle w magiczny sposób stawała się dostępna. Jednak zawsze zamawiałem produkt nowy, w pełni sprawny, bez wad, więc dlaczego otrzymywałem, używany, wypalcowany i wadliwy złom? W tym sklepie klient ma wróżyć z fusów, czy dany monitor, który planuje zamówić to wadliwy egzemplarz ze zwrotu?


Także całkiem często zadawałem raczej niewygodne dla nich pytania: "Dlaczego po raz x otrzymałem wadliwy monitor?", "Dlaczego 2 razy z rzędu ten sam model  monitora posiada włos w matrycy?", czy "Dlaczego monitor posiada bad piksele, mimo gwarancji "0 bad pikseli"?" Odpowiedzi nie dostawałem, tylko metodą kopiuj+wklej wysyłano mi regułkę, że jak jak coś mi się nie podoba, to monitor mogę zwrócić + link do zamówienia kuriera. Przy dłuższej wypowiedzi wraz z kilkoma pytaniami, zawsze odpowiadano mi połowicznie, na jedno z nich, po czym musiałem zadać jeszcze raz to samo pytanie, aby otrzymać odpowiedź... Raz na ich czacie zapytałem dlaczego dostępność pewnej usługi zmienia się codziennie, dostałem odpowiedź w stylu: "jest niedeosotpanja", zapytałem jeszcze o kilka spraw, ale po 5 min ciszy konsultant zamknął rozmowę...  Z kolei ze zwrotami bywało, że po 14 dniach dalej nie otrzymywałem zwrotu pieniędzy i musiałem się o nie upominać... 


Łącznie miałem 10 "nowych" monitorów z morele.net, rożne modele, jednak wszystkie wadliwe, brudne, czy "wypalcowane", mam sporo zdjęć z każdego zwrotu, jednak jest tego masa, a wątpię, że kogoś obchodzą zdjęcia kropek, paprochów i włosów na białym tle.


595835336151594c41526378_KeYlrjEtw2tsWg2s9Rir4MIIfJ9HQvwv.jpg



Aktualnie mam 11-nasty monitor, również z tego samego sklepu, jednak tutaj sprawa się skomplikowała pozornie na moją korzyść...11-sty monitor zamówiłem wraz z usługą "Testu panelu na obecność "bad pikseli" - koszt usługi 150zł... Jednak myślałem, że załatwi to wszystkie problemy, ale było dokładnie na odwrót.


Monitor przyszedł z o wiele niższą kwotą pobrania do zapłaty, zamiast 1890 zł, było 190~ zł, kurier stwierdził, że on nic nie wie, mogę przyjąć paczkę, a jak coś będzie nie tak, to jest to problem sklepu. Przedtem jeden z pracowników morele odpisał mi, że rabat w sklepie jest zależny od sytuacji i różnych czynników, więc byłem niemalże pewny, że to dobry gest ze strony sklepu, dlatego przyjąłem i zapłaciłem za przesyłkę, która wyglądała jak monitor, który zamówiłem i teoretycznie wszystko się zgadzało, wyglądało to jak rekompensata, za poprzednie próby wciśnięcia mi bubla. 


Pudełko monitora było nieco sponiewierane, a po otwarciu (które nagrywałem) okazało się, ze monitor był jak zwykle brudny, umazany i "wypalcowany", ekran wyglądał, jakby ktoś na niego napluł i wytarł go rękawem, po czym znowu go wypalcował. Dodatkowo od razu znalazłem rysę na stojaku, a po podłączeniu dostrzegłem 2 bad pixele + dziwną skazę przy lewej ramce, później dowiedziałem się, że producent tego monitora daje na niego "gwarancję 30-stu dni bez bad pikseli", a ja dodatkowo zakupiłem do niego niepotrzebnie usługę testu na bad piksele, ale ostatecznie za taką cenę raczej nie można narzekać. Aby nie było, ze jestem jestem Januszem do potęgi, to 2 razy próbowałem się dodzwonić do sklepu i zapytać o sytuację, jednak 2 razy kilkunastu minutach oczekiwania, nie udało mi się z nikim połączyć, więc sprawę uznałem za zamkniętą.


Urywek z unboxingu "nowego" brudnego monitora z morele (otwierałem go bardzo delikatnie bez dotykania matrycy): 




2~ miesiące później zadzwoniła do mnie pani, która stwierdziła, że ten 11-nasty monitor nie gestem dobrej woli za poprzednie incydenty, a "błędem systemu" i muszę zwrócić resztę kwoty. Zaproponowałem, aby monitor został u mnie jako rekompensata za poprzednie incydenty ze strony sklepu, niezbyt miła Pani poklikała na klawiaturze, po czym stwierdziła, że ktoś się do mnie odezwie, i tyle.


Po kilku dniach z ciekawości sprawdziłem swój profil w sklepie morele i zauważyłem taki wpis:


Niezbyt pokrywa się top z moimi słowami z rozmowy telefonicznej, a co najlepsze nie napisałem tego zgłoszenia - ktoś z pracowników morele podszył się pode mnie i stwierdził, że chcę zwrócić monitor, oj nieładnie.


Aktualnie próbuję jakoś negocjować ze sklepem w kwestii tego monitora, jednak moje wypowiedzi nie są nawet czytane, zawsze otrzymuję odpowiedź z automatu, nakazującą zwrot, a dziś doszło straszenie "działem prawnym", jakiekolwiek propozycje zostawienia monitora jako rekompensaty, czy nawet częściowej dopłaty, jako, że dostałem produkt brudny, używany, porysowany, z bad pikselami (mimo testu), są ignorowane. Od samego początku dosłownie wygląda to tak, jakby pracownicy morele nie potrafili mentalnie przetworzyć więcej niż dwóch zdań, a kontakt z nimi wygląda jak rozmowa z kilkuletnim dzieckiem...


Wiem, ze cała ta sytuacja to moja wina, jestem głupi i naiwny, tyle razy dawałem im szansę, chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałem, że "na morelach to się nie kupuje", poza tym często posiadali to, czego nie było u konkurencji, ostatecznie za każdym otrzymywałem monitor daleki od sprawnego, czy nowego.


Nie ukrywam, że ja także trochę "przyjanuszyłem" z tym ostatnim monitorem, jednak jakbym był pewny, że nie jest to rekompensata, to po prostu bym nie przyjmował przesyłki. Jednak jestem wkurzony, że teraz nagle zapomnieli o tych wszystkich swoich wpadkach wobec mnie i liczy się tylko kasa i zysk. Jeśli nie dadzą mi innej opcji, to po prostu zwrócę monitor, to w sumie drobiazg, bardziej martwi mnie to, że wygląda na to, że w tym sklepie praktykuje się bardzo nieuczciwe praktyki handlowe, na co nabiera się pewnie spora części klientów, nie wspominając o wszechobecnym tam nieładzie. Aczkolwiek miło by było, gdyby wspaniały Wykop i jego użytkownicy pomogli mi coś zdziałać w tej sprawnie, bo przecież wyjanuszowanie Januszy, to nie januszowanie, czy jakoś tak...


Ostatecznie nie chcę sławy, gołych bab, dragów i laserów, wystarczy, że podzieliłem się z wami moimi doświadczeniami i być może udało mi się sprawić, abyście dobrze przemyśleli, czy warto robić zakupy w sklepie morele.net, bo możecie wplątać się w niezłe bagno i stracić masę czasu i nerwów, po czym na koniec dostaniecie odpowiedź z automatu, bez jakichkolwiek konkretów.


P.S.: Niedawno kupiłem drugi monitor w x-komie, dostałem produkt w pełni nowy, sprawny, bez syfu, brudu w matrycy, ani bez bad pikseli, a pudełko wyglądało idealnie. Można? Można.


P.S.2: Wybaczcie jakiekolwiek błędy, czy przejęzyczenia, spałem dziś ze 2 godziny.