Zainteresowanie tzw. solidarnym dochodem podstawowym w Berlinie jest o wiele mniejsze niż zakładano.
W ramach projektu pilotażowego uruchomionego przez stolicę Niemiec w lipcu ubiegłego roku zawarto dotąd tylko 48 umów o pracę - poinformował w swoim sobotnim wydaniu (4.01.2019) stołeczny "Tagesspiegel". Dziennik powołuje się na nieopublikowaną dotąd odpowiedź berlińskich władz na zapytanie parlamentarne posła berlińskiej chadecji Jürna Jakoba Schultze-Berndta.
>>>Zobacz też: Czy czterodniowy tydzień pracy ma sens?
W zainicjowanym przez Berlin jedynym takim projekcie w Niemczech chodzi o zapewnienie zatrudnienia osobom, które od wielu lat są bezrobotne, i wyciągnięcie ich z wieloletniej zależności od świadczeń socjalnych, tzw. zasiłku Hartz IV. Osoby te miały znaleźć prace społecznie użyteczne, na przykład w administracji miejskiej, w środkach komunikacji publicznej, jako dozorcy, pomoc domowa czy asystenci w świetlicach szkolnych.
Projekt zakłada powstanie 1000 miejsc pracy, każde przez pięć lat subwencjonowane przez Berlin i władze federalne. Sam Berlin przeznaczył na ten cel 200 mln euro. Udział w projekcie jest dobrowolny. Osoby uczestniczące w programie mają być opłacane według obowiązującej w Niemczech płacy minimalnej.
Ofert pracy jest wystarczająco dużo, najwyraźniej jednak brakuje zainteresowanych - pisze "Tagesspiegel".
Władze Berlina tłumaczą zawarcie zaledwie 48 umów tym, że "znalezienie porozumienia ze wszystkimi partnerami, zwłaszcza z placówkami pośrednictwa pracy, okazało się bardziej skomplikowane, niż przypuszczano". Wkroczono na "nieznane tereny".
Berlin jest jednak dobrej myśli i zakłada, że w pierwszym kwartale 2020 r. sytuacja znacznie się poprawi.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.