Australia. Nie żyje koala Lewis ranny w pożarach buszu. Uratowany krzyczał i płakał jak dziecko

Nie żyje koala Lewis, który w ostatnich tygodniach stał się symbolem masowych pożarów buszu w Australii. Zwierzę zostało znalezione przez mieszkankę Port Macquarie na poboczu drogi. Media na całym świecie obiegło nagranie, na którym widać, jak ratowany z płomieni Lewis przeraźliwie krzyczy i wydaje z siebie dźwięki przypominające płacz dziecka.

Nie udało się uratować ciężko poparzonego koali Lewisa uratowanego z płomieni przez kobietę, która znalazła go poparzonego na poboczu drogi w pobliżu miejscowości Long Flat w Nowej Południowej Walii. W ubiegłym tygodniu media na całym świecie obiegło nagranie, na którym zarejestrowano brawurową akcję ratunkową w wykonaniu kobiety.

Koala Lewis nie żyje. "Podjęliśmy decyzję, żeby położyć go do snu"

Na nagraniu widać było, jak Toni biegnie przez busz by pomóc poparzonej koali, nie zważając na szalejący w okolicy pożar. Kamery zarejestrowały, jak zdejmuje z siebie bluzkę, a następnie okrywa poparzone zwierzę i podaje mu wodę. Koala przeraźliwie krzyczy i wydaje z siebie dźwięki przypominające płacz dziecka. - Nie zdawałam sobie sprawy, że one potrafią tak płakać. To był widok rozdzierający serce - mówiła kobieta w rozmowie z news.com.au. Zwierzę zostało przewiezione do szpitala dla zwierząt w Port Macquarie, gdzie przebywają ranne koale - wówczas nadano mu imię Lewis. 

>>> Nagranie, na którym widać akcję ratunkową Lewisa można zobaczyć poniżej:

Zobacz wideo

We wtorek 26 listopada lecznica podała informację, że ze względu na bardzo rozległe poparzenia zwierzęcia podjęto decyzję o jego uśpieniu.

"Dziś podjęliśmy decyzję, żeby położyć Lewisa do snu" - poinformował szpital na Facebooku. Pracownicy opisali, że rano umieścili koalę pod znieczuleniem ogólnym, by ocenić stan jego poparzeń. Obrażenia były jednak zbyt poważne, a stan zwierzęcia się pogarszał, podjęto więc decyzję o ukróceniu jego cierpień. "Celem naszego szpitala jest opieka nad zwierzętami i to właśnie na tej podstawie decyzja została podjęta" - uzasadnili, dziękując wszystkim za okazane wsparcie.

Pożary buszu w Australii. Zginęło co najmniej 350 koali

W ostatnich tygodniach w Australii trwają pożary buszu - płonęły między innymi zarośla w Nowej Południowej Walii, około 400 kilometrów na północ od Sydney, gdzie znajdują się główne lęgowiska koali w regionie. BBC podaje, że w pożarach zginęło co najmniej 350 zwierząt. Z kolei z ustaleń Australian Koala Foundation wynika, że koali mogło zginąć nawet tysiąc, co stanowi połowę całej populacji zwierząt w Port Macquarie.

Po pożarach australijskiego buszu w mediach pojawiły się niepokojące informacje, że strawienie przez ogień siedlisk koali sprawiło, iż można je już uznać za gatunek "funkcjonalnie wymarły" (o takiej sytuacji mówi się, gdy zwierząt w naturalnym środowisku jest tak mało, że nie zdołają wychować w warunkach naturalnych kolejnego pokolenia). Naukowcy na razie dementują jednak tę informację, podkreślając, że na razie nie są w stanie dokładnie oszacować populacji zwierząt. Przyznają jednak, że sytuacja koali w Australii jest coraz gorsza, a zwierzęta, które są pod specjalną ochroną od 1972 roku., wymagają pomocy ze strony człowieka. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.