Dług publiczny Stanów Zjednoczonych pokonał kolejną okrągłą barierę. Światowe mocarstwo zadłużone jest już na ponad 23 biliony dolarów.
Według danych udostępnianych przez Departament Skarbu amerykański dług publiczny wynosi już 23 004 022 933 459,45 dolarów (słownie: dwadzieścia trzy biliony cztery miliardy dwadzieścia dwa miliony dziewięćset trzydzieści trzy tysiące czterysta pięćdziesiąt dziewięć dolarów i czterdzieści pięć centów).
Na tę kwotę składają się dług będący w posiadaniu instytucji rządowych (5 999 366 480 734,91 USD) oraz w rękach pozostałych podmiotów (17 004 656 452 724,54 USD), tzn. krajowych i zagranicznych inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych.
Bariera 23 bilionów dolarów przekroczona została 31 października (gdy Amerykanie świętowali Halloween), w kolejnych dniach kwota długu ponownie rozpoczynała się od 22 bilionów, by obecnie znów powrócić – w dłuższej perspektywie już na trwałe – powyżej 23 bilionów.
Warto pamiętać, że według tzw. skali krótkiej, stosowanej m.in. w USA, dług wynosi ponad 23 tryliony i z taką nazwą spotkają się państwo w anglojęzycznych przekazach amerykańskich mediów.
Poprzednia „pełna godzina” na zegarze długu, wskazująca 22 bilionów dolarów, wybiła w lutym tego roku. Oczywiście zegar ten tyka ze zmienną częstotliwością: 18 bilionów „pękło” w grudniu 2014 r., 19 bilionów przekroczono w lutym 2016 r., zaś o 20 bilionach informowaliśmy we wrześniu 2017 r. Z kolei 21 bilionów przekroczone zostało w marcu 2018 r.
Obecny poziom długu jest o 11 bilionów dolarów wyższy niż jeszcze 10 lat temu. Na koniec 1979 r. dług publiczny USA wynosił nieco mniej niż bilion dolarów. W 1989 r. było to już 3 biliony, w 1999 r. 5,6 biliona, a w 2009 r. 11,9 biliona dolarów.
Od inauguracji Donalda Trumpa (20 stycznia 2017 r.) amerykańskie zadłużenie wzrosło o 3,06 bln dol. czyli 15,3 proc. Dla porównania, 20 stycznia 2009 r., kiedy urząd objął Barack Obama, amerykańskie zadłużenie wynosiło 10,6 bln dolarów i do momentu przejęcia władzy przez Donalda Trumpa wzrosło w ujęciu nominalnym o 9,32 biliona, czyli aż o 87,7 proc. Z kolei za czasów prezydentury George'a W. Busha na liczniku długu przybyło 4,89 bln (+85,5 proc.), a za "panowania" wszystkich poprzednich 42 prezydentów uzbierało się jedynie 5,72 bln dolarów.
W porównaniu do PKB amerykański dług wynosi ponad 106,6 proc. To wskaźnik w przeszłości obserwowany jedynie w czasie II wojny światowej.
Na obecny obraz rzutuje nie tylko rosnąca skłonność Amerykanów do sięgania po dług, lecz także radykalny spadek siły nabywczej dolara. Nawet bazując na niedoskonałym pod wieloma względami wskaźniku inflacji CPI, można wyliczyć, że jeden dolar w 1913 r. miał siłę nabywczą porównywalną z dzisiejszymi 26 dolarami. Nie można także zapominać o tym, że dolar jest światową walutą rezerwową, wobec czego amerykańskie deficyty są przez rynki finansowe traktowane łagodniej niż w przypadku innych państw.
Z najnowszych prognoz Kongresowego Biura Budżetu wynika, że amerykański dług publiczny w kolejnej dekadzie rósł będzie o ok. 1,2 biliona dolarów rocznie. W tym kontekście spore znaczenie będzie miało to, kto będzie rządził Ameryką - padające w trakcie kampanii wyborczej po stronie Demokratów obietnice (m.in. bezpłatna służba zdrowia czy studia wyższe) mogą jeszcze bardziej pogłębić deficyty. Z drugiej strony 3 lata kadencji Donalda Trumpa nie wskazują na to, aby zamierzał on się wywiązać z kampanijnych obietnic w postaci całkowitej spłaty długu publicznego w ciągu 8 lat.
Michał Żuławiński