Co z zakazem używania dmuchaw do liści?

  • pt
  • Opublikowano: 23 października 2019 - 20:00
Mieszkańcy narzekają, głównie na hałas, i protestują, ale spalinowych dmuchaw do sprzątania liści przybywa, choć w niektórych miastach wydano przepisy ograniczające ich stosowanie.
  • Spalinowa dmuchawa do liści powoduje hałas ok. 100 decybeli.
  • Skargi na hałas powodowany przez dmuchawy trafiają do urzędów wielu miast.
  • Niektóre miasta wydają zakazy stosowania dmuchaw, ale z ich respektowaniem jest źle.  

Dmuchawy to nie tylko hałas przyczyniający się do podwyższenia jego poziomu, i tak już wysokiego, zwłaszcza w centrach miast. Równie istotny jest ich niekorzystny wpływ na stan czystości powietrza. Szkodliwe pyły emitowane przez kominy i samochody, które osiadają na chodnikach, dmuchawy znów wprowadzają  do atmosfery.

- Ciężkie liście szybko opadają, ale pyły unoszą się w powietrzu kilka godzin czy też w sprzyjających warunkach nawet kilka dni - mówi dr Zbigniew Głuszczak z katedry Gospodarki Regionalnej i Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego dla Dziennika Łódzkiego.

Jak podkreśla, używanie dmuchaw w sytuacji, gdy walczymy ze smogiem, to bezmyślne działanie. Z punktu widzenia środowiska lepsze byłyby zwykłe grabie i miotła - dodaje.

Dmuchawa do liści powoduje hałas ok. 100 decybeli (fot. Shutterstock)
Dmuchawa do liści powoduje hałas ok. 100 decybeli (fot. Shutterstock)
Skargi na hałas powodowany przez dmuchawy trafiają do urzędów wielu miast.

Urzędnicy reagują albo nie. W Łodzi komunalne firmy dostały zalecenie, aby ograniczyć korzystanie z tych urządzeń do niezbędnego minimum.

Szkodliwe dmuchawy

Dmuchawy najczęściej napędzane są dwusuwowymi silniczkami spalinowymi. Dwusuw to prosta i odporna konstrukcja, ale mało ekologiczna, bo spala paliwo zmieszane z olejem.

Jak wyliczyła Kalifornijska stanowa Agencja Ochrony Środowiska (CalEPA) (a w USA używanie dmuchaw to poważny problem), komercyjne dmuchawy do liści emitują tyle samo zanieczyszczeń po zaledwie godzinie użytkowania, jak jazda samochodem na dystansie 1100 mil.

Dmuchawy wzbijają w powietrze nie tylko liście, ale wszystko, co się na ziemi znajduje, łącznie z piaskiem, kurzem i resztkami psich kup. Do tego dochodzi hałas sięgający 100 decybeli. 

Pierwsze było Opole

Już pięć lat temu zakaz stosowania dmuchaw uchwalił sejmik województwa opolskiego. Spory o dmuchawy trwają jednak nieustannie, niektóre przypadki opierały się o prokuraturę, bo mimo zakazu dmuchawy nie zniknęły z opolskich ulic.

Jak informuje magistrat, firmy stosujące takie urządzenia należy zgłaszać wojewódzkiemu inspektorowi ochrony środowiska, bo to on może karać za to wykroczenie na podstawie rozporządzenia w sprawie nadania inspektorom inspekcji ochrony środowiska uprawnień do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego.

Maksymalna grzywna, jaką może nałożyć inspektor, to 500 zł.

Dmuchawy „potępiają” też w Krakowie. Jak przypomina tamtejszy magistrat, prawo obliguje właścicieli posesji do usuwania liści z chodników publicznych, bezpośrednio sąsiadujących z działką – podobnie jak śniegu. Nie wolno ich spalać, idealnym wyjście jest ich kompostowanie.

- Nasi koledzy z działu Konserwacji Zieleni oraz wszystkie firmy podwykonawcze mają zakaz używania dmuchaw do liści - poinformował zaś krakowski Zarząd Zieleni Miejskiej.

Jak podają urzędnicy, liście z trawników są grabione, a z alejek sprzątane przy użyciu myjek ciśnieniowych.

- Przy używaniu dmuchaw wzbijają się nieczystości, które mogą wpływać niekorzystnie na stan jakości powietrza oraz powodują duży hałas - podkreśla Zarząd Zieleni Miejskiej.

Z dniem 1 stycznia 2018 w Warszawie weszły w życie przepisy zakazujące używania dmuchaw do sprzątania liści. Prawo nie dotyczy zarządców spółdzielni i właścicieli nieruchomości.

- Wszedł w życie nowy Program Ochrony Powietrza dla aglomeracji warszawskiej, a wraz z nim "całkowity zakaz używania dmuchaw do sprzątania liści z chodników i trawników będących w zarządach dróg, gmin i województwa" – cieszyło się półtora roku temu Miasto Jest Nasze.

A jak jest dzisiaj? Łukasz Porębski, radny Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze na warszawskim Żoliborzu, który walczył z tym problemem, spytany, czy sytuacja się poprawiła, przyznaje szczerze:

- Nie, jest wręcz gorzej.

Jak mówi, marszałek województwa wydał zakaz w ramach programu ochrony powietrza. Ale po pierwsze zakaz obejmuje tylko tereny zarządzane przez jednostki miejskie, po drugie zapisano w nim, że dotyczy konkretnie liści.

- No i od tego wychodząc, służby i różne instytucje doprowadziły do sytuacji, że takie dmuchawy można stosować, sprzątając np. pokos trawy – podkreśla radny.

Jak dodaje, ostatnio Zarząd Zieleni w Warszawie wprowadził interpretację, w myśl której liście czy pokos zalegający na drogach rowerowych i ciągach transportowych stanowią zagrożenie.

 - W związku z tym trzeba usuwać je jak najszybciej, więc dają zgodę na uprzątanie tych miejsc za pomocą dmuchaw. Nawet ostatnio spotkałem pana, który zupełnie legalnie szedł z dmuchawą i sprzątał trzy liście na krzyż – opowiada Porębski.

Radny dodaje, że dochodzą do tego wspólnoty i spółdzielnie oraz coraz częściej osoby prywatne i trudno mówić o ograniczeniu stosowania dmuchaw.

- Na moją prośbę burmistrz na Żoliborzu wysłał taką prośbę o nieużywanie tych dmuchaw do wszelkich jednostek, które to robią, ale efekt jest mizerny – przyznaje radny. – „Furtek” jest zbyt wiele, np. to, że pani sprzątająca ma 60 lat i nie ma siły sprzątać terenu, za który odpowiada. Odstępstw od zakazu jest tyle, że trudno mówić, iż coś się poprawiło – podkreśla.

Dmuchawy działają, choć ocena ich stosowania przez mieszkańców jest zdecydowanie negatywna – wystarczy zerknąć na jakiekolwiek fora dotyczące tego problemu.  

-  W społeczeństwie odbiór dmuchaw jest bardzo negatywny – mówi Łukasz Porębski. - Ludzie zdają sobie sprawę, że to jest bardzo duży hałas, wiedzą, że to generuje z dwusuwowego silnika spaliny, wiedzą o wzbijaniu pyłów i często o tym mówią i piszą. Natomiast potem znajduje się wiele argumentów za stosowaniem dmuchaw - bo jest szybciej, taniej, łatwiej. Nie widać nawet tendencji do poprawy.

Zdaniem Porębskiego samorządy nie chcą ryzykować i wydają „ułomne” zakazy. – Marszałek mazowiecki zakazał stosowania dmuchaw na terenach publicznych, nie zaryzykował całkowitego zakazu, obawiając się sporów prawnych. W ten sposób daleko nie zajdziemy.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!