Odstawiłem auto na drobną naprawę gwarancyjną do ASO, pomalowali pół auta!

Ineedrest
Ineedrest

Hej Mirki i Mirabelki!

Chciałbym was przestrzec jak traktuje swoich klientów Toyota.

Dwa lata temu kupiłem nową Toyotę Proace w wersji vip verso long, której cena katalogowa wynosi około 220tys. zł. Sprzedawca zapewniał mnie, iż jest to wersja "Premium", bardzo dobrze wykończona. Po odbiorze zorientowałem się, że nie działa tepomat i szczeliny między zderzakiem-maską-błotnikami nie są równe więc zgłosiłem się do serwisu. Przy odbiorze okazało się, że jakiś przewód od tempomatu w desce rozdzielczej nie był w ogóle podłączony, co do szczelin to wyregulowali jeden z błotników, co poprawiło szczeliny na lini błotnik-maska, ale nie równa szczelina między maską a zderzakiem została. Wytłumaczeniem serwisu było to, że część zderzaka wykonana jest z plastiku i to dlatego. 

595839385967304343786378_yy5FQLGjPG1VcuZzv0kns9YGrfVpgep0.jpg


Trudno, zaakceptowałem że tak jest i szczęśliwie użytkowałem swojego wymarzonego minivana dbając o niego jak najlepiej. Niestety po dwóch latach w samochodzie ukazały się dwie drobne wady. Na drzwiach pasażera i kierowcy w miejscu zgrzewu pojawiły się pęcherze świadczące o korozji, a tylne drzwi przesuwne drapały karoserię (wnękę / futryne). Zgłosiłem się więc do serwisu na naprawę gwarancyjną, umówiliśmy termin i 30.08 odstawiłem samochód do naprawy. Byłem poinformowany, że takie naprawy nie trwają zbyt szybko, bo muszą polakierować wnękę, która jest podrapana ale w przyszłym tygodniu do piątku (06.09) ktoś powinien się odezwać. Nikt się nie odzywał więc w srodę (11.09) zadzwoniłem do serwisu dowiedzieć się co i jak. Otrzymałem odpowiedź, że w piątek (13.09) ktoś się odezwie i pewnie w poniedziałem auto będzie gotowe, nie było czekałem na odbiór do 20.09. Przy odbiorze trochę mi się spieszyło, z serwisu pojechałem prosto po dziecko do szkoły. Gdy wsiadło do tyłu zapytało "tato czemu w samochodziejest tak brudno?" (wie że przykładam wagę do czystości i dbania o samochód). Zdziwiłem się więc gdy tylko wróciłem do domu zacząłem oglądać auto. O to co ujrzało się moim oczom gdy zajrzałem do środka:

595839385967304343786378_0w58d6livPl17UxanGyO4cBUmggZRAQC.jpg

595839385967304343786378_bhJ0kArocd0pJ5OLBoQzaEs4BbIflX42.jpg

595839385967304343786378_UDKYDHISuvdsMyNsCpiq9jCKDb8b0xX4.jpg

595839385967304343786378_VT23cNHZIhQLp7HfNTTNj3ykDyal5hNa.jpg

595839385967304343786378_Jhl3OcJRRQ2O9HjGS3tVTfc8YISnt1XG.jpg


Zdziwiło mnie, że do pomalowania wnęki potrzebowali demontować podsufitkę więc zacząłem przyglądać się dalej, w bagażniku znalazłem kawałki docinanej uszczelki co wskazywałoby że okna były demontowane, z zewnatrz w każdej wnęce resztki pasty polerskiej i papierzanej taśmy, a lakier na słońcu wyglądał jakby go ktoś na świeżo przetarł gąbką z piaskiem:



Oprócz tego pęcherze z przednich drzwi zdarte i pomalowane pędzlelkiem :

595839385967304343786378_jANVZiyHuQCaCTsxHbk2lxlD1Ccd7zfB.jpg


Oburzony jakością naprawy zadzwoniłem do serwisu, zostałem jednak poinformowany że przez weekend i tak nikt mi nie pomoże, więc najlepiej będzie jak przyjadę w poniedziałek(23.09). Z samego rana pojechałem więc do rzeczoznawcy, by wszystko udokumentował i potwierdził moje obaw i pojechałem na serwis do Toyoty. Gdy zapytałem po co pomalowali pół samochodu i dlaczego drzwi są naprawione w taki sposób dowiedziałem się, że "taką formę naprawy zaleciła Toyota zgodnie z technologią", przeprosił za syf w samochodzie i powiedział że nie powinno to mieć miejsca. Zostawiłem auto na reklamację naprawy gwarancyjnej i czekałem znowu na kontakt ze strony serwisu. 

W międzyczasie zadałem pytanie do Toyota Polska czy faktycznie zalecają taki sposób naprawy i do dziś nie dostałem żadnej odpowiedzi:

595839385967304343786378_GrmhJcwxBKBicAPxcHWj5fN5X11jGESK.jpg


595839385967304343786378_toAFja4OebQY6o9wpEMoucl4goB0nds4.jpg


No nic poczekałem minęło kilka dni i otrzymuje telefon z serwisu:
"Dzień dobry! Pana samochód czeka gotowy do odbioru! Reklamacja została uwzględniona, jedynie nie uwzględniliśmy podsufitki i tylnych błotników, bo nikt ich nie malował u nas"

Przyznam że zatkało mnie, na następny dzień pojechałem obejrzeć auto. Wyszedłem do samochodu z serwisantem. Drzwi kierowcy i pasażera poprawili, w środku ktoś próbował sprzątać ale nie do końca mu to wyszło, aż serwisantowi zrobiło się głupio jak pokazałem że rolety przetarte są tylko z jednej strony, a podsufitka nadal jest poplamiona. To że była źle spasowana to "tak fabrycznie, bo "wszystkie tak mają", jednak moja przed naprawą nie miała. Jak powiedziałem, że tył był przez nich malowany, pokazałem zaciek kleru widoczny na jednym z elementów i resztki taśmy na dachu to nie wiedział co odpowiedzieć i chciał wezwać kierownika. Ten jednak nie miał dla mnie czasu i kazał czekać "minimum pół godziny, bo przyjmuje teraz szkodę". Nie miałem na to czasu więc powiedziałem że samochodu w takim stanie nie odbieram i czekam na kontakt co dalej. I tak czekam od piątku, mineło kolejne 5 dni, a ja dalej nie wiem co dzieje się z moim samochodem, jak zwykle w Toyocie. 


Mam opinię rzeczoznawcy, myślicie że warto iść z tym do sądu, czy może czekać na kontakt kogoś wyżej postawionego w ich hierarchii? No i co mógłbym ewentualnie ugrać w sądzie?