Wszystko zaczęło się na początku 2017 r. Z mieszkanką Lublina nawiązał przez internet kontakt mężczyzna, podający się za marynarza ze Stanów Zjednoczonych. Rozmowy między Polką a Amerykaninem odbywały się za pośrednictwem portalu społecznościowego i komunikatorów, para korzystała także z kamery.
"Sprawca stopniowo zyskiwał zaufanie kobiety. Po upływie około 2 miesięcy podczas jednej z takich rozmów oświadczył, że statek którym płynie, został napadnięty przez piratów. Miało zginąć 7 osób, a on sam musiał wysłać bardzo ważną teczkę ze swoimi dokumentami i pieniędzmi do Wielkiej Brytanii" - opisuje lubelska policja.
Mężczyzna zaczął prosić kobietę o pieniądze na różne cele: opłacenie podatków, spedycji, a nawet pobytu w Ghanie. Przez 2,5 roku Polka przesłała "marynarzowi" 400 tys. zł. Cały czas zapewniał ją o tym, że pieniądze zwróci. Tak się jednak nie stało.
Kobieta we wrześniu zgłosiła się na jeden z lubelskich komisariatów. "Policjanci poszukują oszusta i po raz kolejny apelują o rozwagę i ostrożność w kontaktach z nieznajomymi" - czytamy w komunikacie.