TransInfo

Przewoźnik nie wskazał kierowcy złapanego przez fotoradar. Będzie go to kosztować dużo więcej niż mandat

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Ta historia złamania przez kierowcę ograniczenia prędkości i konsekwencji, które za to spadły na przewoźnika powinna być dla wszystkich przestrogą. Niewskazanie przez właściciela firmy, kto kierował pojazdem na zarejestrowanym przez fotoradar zdjęciu skończyło się grzywną nałożoną przez sąd.

Wszystko zaczęło się od tego, że w lutym ubiegłego roku kierowca busa pędził przez ul. I Brygady Pancernej WP w Wejherowie 106 km/h. Jak łatwo policzyć, przekroczył dopuszczalną prędkość w terenie zabudowanym o 56 km/h. Złamanie przepisów zarejestrował fotoradar Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym.

Zdjęcie z fotoradaru zostało wysłane do właściciela pojazdu. Przedsiębiorca dostał również druki oświadczeń, w których mógł wskazać osobę, której powierzył pojazd. Mimo ciążącego na nim obowiązku, właściciel firmy odmówił wskazania, kto kierował busem w chwili popełnienia wykroczenia. Zgodził się tylko na przyjęcie mandatu w wysokości 500 zł, licząc, że sprawa na tym się zakończy.

Jednak według inspektorów ITD mandat za niewskazanie kierującego pojazdem, był nieadekwatny do rażącego naruszenia prędkości. Podjęli więc kolejne próby ustalenia tożsamości kierującego. Właściciel firmy nie odpowiadał jednak na przesłaną korespondencję. Inspektorzy skierowali więc sprawę do sądu.

Sąd w Wejherowie nie miał wątpliwości. Na podstawie zebranych dowodów, uznał winę oskarżonego przewoźnika i nałożył na niego karę 5 tys. zł oraz zasądził opłatę sądową 570 zł. Krycie kierowcy „dociskającego gaz” w terenie zabudowanym okazało się kosztownym posunięciem.

Fot. CANARD

Poradnik: ITD kontrola przewoźnika_

Tagi