Polskie piekiełko czyli jak być rodzicem w świecie 500+

Polskie piekiełko czyli Karta Dużej Rodziny i przygoda w Warsie IC5610 relacji Warszawa Centralna (9:25) - Wrocław Główny (14:02) dnia 17.05.

Słowem wstępu.


Tak. Posiadam Kartę Dużej Rodziny. Chciałem mieć dużą rodzine. Z pewnością nie dla 500+, mieszkań+ czy innych dodatków z czy bez+. Nie, nie wstydzę się tego. Wstydzę się za mój kraj i polskie piekiełko, które fundujemy sobie na co dzień.


Ja, Monia i Felek ruszyliśmy w daleką drogę do Wrocławia. Dziewczynki zostały z babcią. Tak się składa, że pracować trzeba, a ja lubię mieć chociaż część stada przy sobie.


Wykupiliśmy bilety. Wsiedliśmy i jedziemy. 


Zajęliśmy miejsca. Przy drzwiach do wagonu ustawiliśmy wózek. OK wchodzi w światło drzwi, ale każda osoba idąca korytarzem widzi jak staram się przesunąć go tak aby nie był utrapieniem dla podróżnych. Niestety, ale okazało się, że nie ma dla niego innego miejsca w tym składzie. Naprawdę nie jest to moja wina. Taki skład.


Po kilku chwilach od ruszenia stanęła w drzwiach kobieta. Oczywiście przed wózkiem. Zaczęła gmerać, że nie może przejść i mam przesunąć wózek. OK! Wstałem, karnie przeprosiłem, stanąłem za wózkiem, aby go przestawić... a Pani przeszła pełna szerokością korytarza, a naszego Greentoma nie zdążyłem przestawić nawet o milimetr. W sumie było z tego więcej śmiechu niż utrapienia.


595839325967414142424d78_A9girk7nlhgd4PciHK1C4yYdBimnPNZG.jpg



Zabawa zaczęła się w Warsie.

Podszedłem do lady Warsa i zapytałem czy przysługują nam zniżki z tytułu Karty Dużej Rodziny. Odpowiedź Pana za ladą była twierdząca. Także powiedziałem OK. To świetnie. Poproszę zatem dwie kawy latte. Czekam. Cierpliwie. Nic nie komentuję. Zacząłem od dzień dobry i z pewnością nikomu nie uprzykrzałem życia.  


Na ladzie pojawiły się dwa kubki z kawą. I paragon na 26 pln. Poprosiłem o dwie kanapki (jedną z serem, drugą z szynką) i bach! Paragon na 12 pln na ladzie. Mówię, że chce zapłać kartą i pytam czy została doliczona zniżka. Wyjmuję telefon i pokazuję aplikacje (Wydaną oficjalną drogą dystrybucji).


Okazało się, że nie będzie to mój najlepszy dzień.


Zostałem poinformowany o tym, że fakt, zapytałem czy mam zniżkę KDR w Warsie ale nie wniosłem o nią. Dodatkowo, nie okazałem karty co automatycznie odbiera mi prawo do zniżek (WTF?).


Dobra. Doszło do wymiany zdań. Poinformowałem Pana kierownika, że rezygnuje w takim razie z zamówienia. Nie lubię jak ktoś mnie atakuję i próbuje mobingować :D. I tu zaczęło się robić zabawnie. Pan najpierw stwierdził, że NIE DA się ANULOWAĆ paragonu (tutaj odnoszę wszystkich zainteresowanych jak to zrobić do Googla: jak anulować paragon). Gdy Panu wytłumaczyłem jak można tego dokonać dostałem zwrotkę, że on nie będzie latał po Urzędach Skarbowych i jeżeli nie zapłacę to wzywa kierownika. Dobra. Bardzo proszę! Niska szkodliwość czynu (No ludzie!) a sam fakt tego, że WarsKierownik był naprawdę niemiły zaczęło doprowadzać mnie do pasji. Niech tak będzie. Rozpocznijmy igrzyska i zróbmy konfrontację!


Reakcja była na tyle zabawna, że Pan się wycofał. Niestety jeszcze nie skumałem, że teraz zacznie mnie tresować :D


Pan WarsKierownik poinformował mnie, że „zdjęcia” kart z aplikacji (choć w aplikacji nie ma zdjęć) nie dają mi prawa do zniżek (serio? :D). Mam iść po plastiki. Poszedłem. Mając nadzieję, że jednak uda się zażegnać konflikt. 

Wróciłem i pokazałem mu wszystkie pięć. Oczywiście reakcja prychająca. Kazał mi pokazać dowód. Pokazałem. I dostałem ultimatum. Mam zapłacić za kawy stawkę 100% a za kanapki dostanę rabat. Git. Wilk syty i owca cała. Niech tak będzie. On wygra, ja zaniosę Monice kanapkę. Zapłaciłem. 


I tu pojawiło się moje zaskoczenie.


Pan WarsKierownik sobie poszedł i zaczął robić tortillę dla innych Gości. Czekam. Nic nie mówię. Mijają sekundy. Naprawdę czas się wydłuża nieubłaganie. Zatrybiłem, że WarsKierownik wygrał na wszystkich frontach.


Przedstawię dialog:

- co, nie dostanę tych kanapek?
No przecież anulował Pan zamówienie (i - uśmiech od ucha do ucha:D)
- Świetnie. Bardzo Pan miły. A ja jestem idiotą, że chcąc zapytać co mam zrobić okazało się, że brak wiedzy przed dokonanie transakcji spowodował, że zrobił Pan ze mnie dzbana (:D)
- Wiedziałem, że się Pan tak zachowa więc musiałem dać Panu nauczkę.


Normalnie. Szok :D


Na koniec powiedziałem mu o zasadzie trzech dziesiątek. Czyli jak się będzie czuł z tym co robi za 10 minut, 10 miesięcy i 10 lat. Dodałem, że mu szczerze współczuję. Pan WarsKierownik (Na plakietce Mariusz Cąkała) skwitował tylko, że pracuje tu 12 lat i za kolejnych 10 będzie się czuł równie wspaniale co dzisiaj. Kurczaki. Strasznie smutny to musi być facet!



Także nie mam złości. Jest mi naturalnie przykro. Nawet nie chce mi się komentować reakcji Gości Warsu na „roszczeniowca, który KURWA narobił dzieci aby dostać 500+ i zniżkę na kanapki” :D


Na szczęście ze mnie to spłynęło. Opisałem wydarzenia aby trochę spuścić z siebie pary.


Monia czyta książkę, Felek kima, a ja zaczynam brać się za robotę.

Trochę mi ulżyło. Dzięki! :)


*Warto tu podkreślić, że Feliks jest turbo spokojnym dzieckiem. Wystarczy, że ma obok mamę, tatę lub jedną z sióstr, jest nakarmiony i jest mu sucho - nic nie memra. Śpi lub bawi się grzecznie. Zuch chłopak :)